rozdział 25

4.4K 124 40
                                    

Wywróciłam oczami i odłożyłam telefon na stolik. Nigdzie nie było koca, a w domu było zimno. Ze schodów cicho schodził Nick. Ja pierdolę. On nigdy nie da mi spokoju, mam rację?

-Jest zimno, a ty nie masz się czym przykryć. -skomentował.

-To przynieś mi koc. -mruknęłam.

-Mam inny sposób na rozgrzanie się. -uniósł kąciki ust.

Rozpal mi tu ognisko, kurwa.

-Będziemy piec pianki przy kuchence? -zapytałam ironicznie.

-Miałem na myśli... Coś bardziej, hm... Jakby to ująć... Brutalnego. Lub jak wolisz, dorosłego.

-Idiota.

-Dulce, wiem, że tego chcesz. Od zawsze marzyłaś, aby być tą dziewczyną na szkolnym korytarzu, co chodzi ze mną po różnych klasach i się ze mną jebie. -puścił mi oczko.

-Na szkolnym korytarzu, patrzyłam na ciebie tylko wtedy, gdy nauczycielka kazała ci wypierdalać do dyrka. Więc nie, nie marzyłam o tym.

Brunet prychnął i wziął moje kluczyki z blatu. Pomachał mi nimi przed twarzą, a gdy chciałam mu je zabrać, uniósł rękę, tak, że nie mogłam ich dosięgnąć.

-Pojeżdżę sobie twoim autkiem po naszym wspaniałym Chicago, dobra? -uśmiechnął się, pokazując swoje białe zęby.

-Rozjebiesz mi samochód, oddaj mi kluczyki.

-No to pojedź ze mną. Będę jeździł bezpiecznie, czyli tak jak ty.

-Nie jeżdzę bezpiecznie.

-Właśnie. Ubieraj spodnie i kurtkę. Pozwiedzamy nasze piękne Chicago o godzinie... -spojrzał na telefon. -Czwartej czterdzieści osiem.

-Jestem, kurwa, zmęczona. -zacisnęłam pięści.

-Zmęcznona i piękna.

-Spierdalaj.

-Idź ubrać spodnie, Dulce. -mruknął.

Pokazałam mu środkowy palcec, ale poszłam do swojego pokoju, przebrać się.

Jeździliśmy po mieście z otwartymi szybami i pączkami w ręce. Gdy błagał mnie, abym ugryzła tego jebanego pączka, prawie się popłakał. Między nami panowała dziwna atmosfera. Chłopak się starał, aby odbudować to, co między nami kiedyś było. Za wszelką cenę, chciał, abym mu wybaczyła. Ale czy ja tego chciałam? Nie mam, kurwa, pojęcia.

-Gdzie idziesz na studia? -odezwałam się jako pierwsza.

Od początku jazdy, nie rozmawialiśmy.

-Myślałem o Medycynie. -odpowiedział.

Pokiwałam głową.

-A gdzie? -spytałam.

-Chyba w Leeds. A ty?

-Myślałam o architekturze lub, również medycynie.

-Lucas będzie studiował medycynę wraz ze mną. Jeżeli zdecydujesz się na ten sam kierunek, będziemy mieć zajebiste mieszkanko. Już przeglądałem kilka ogłoszeń. Jedno, które spodobało mi się najbardziej, ma idealnie cztery pokoje, więc będziemy mogli mieć współlokatora.

Wzruszyłam ramionami i napiłam się mojego Shake'a.

-Nie jestem do końca przekonana, co do medycyny, ale czas pokaże. A poza tym, jeszcze półtora roku.

-Gdzie nie wyjadę, zawsze na ciebie poczekam.

Zaśmiałam się cicho.

Nicholas zjechał na stację, aby zatankować. Ja siedziałam w aucie i patrzyłam w jeden punkt.
Po kilku minutach, do auta spowrotem wsiadł Nicholas, mocno zamykając drzwi.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz