rozdział 20

4.8K 121 63
                                    

Nicholas

Patrzyłem na nią, ze świadomością, że ta mała czarnowłosa kobieta, zawładnęła moim umysłem. Gdzie bym nie był, czego bym nie robił, z kim bym nie był, co by się nie działo, zawsze myślałem o niej. Siedziała w mojej głowie 24/7. Nie jestem do końca przekonany, na czym teraz stoimy. Z jednej strony chciałbym czegoś więcej. A co ona o mnie myśli? I czy w ogóle o mnie myśli. Jestem dla niej ważną osobą? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.

W wymianie spojrzeń, przerwało nam wtargnięcie do sali. Brat Lily, wparował do pokoju i zaczął tańczyć macarenę, nie patrząc na nic. Obok siebie usłyszałem słodki śmiech dziewczyny. Słodki. Ja pierdolę. Jakim cudem to słowo zagościło w mojej głowie. Ohyda, kurwa. No i widzicie? Widzicie, kurwa? Widzicie, co ta mała podstępna małpa ze mną zrobiła? Zaraz chyba kurwne. To przez nią. Staję się miękką fają.

-Mogę jechać do domuuu! -krzyknął jej brat, na cały pokój.

Kai chwycił za dużą torbę z szafy i kucnął przy Lily. Patrzyłem na niego, a on to wyczuł. Też na mnie spojrzał. Rozszerzyliśmy oczy. Nie przyglądałem mu się wcześniej. Teraz jak tak na niego patrzyłem, przypomniałem sobie, te mocno zarysowane rysy twarzy, brązowe oczy, ciemne włosy i tatuaż na szyji. Mój stary, dobry kumpel! Ja pierdolę.

-Nicholas? -zmarszczył brwi.

-Kurwa, Kai! Kopę lat, bracie! -krzyknąłem.

Alice i Leila, przyglądały nam się z niezrozumieniem.
Wraz z jej bratem wstaliśmy i przywitaliśmy się naszym starym przywitaniem. Jakim cudem my je jeszcze pamiętaliśmy? Z Kaiem byłem kiedyś na dilerce. Tylko, że on miał dwadzieścia lat, a ja tylko trzynaście. Ojciec mi kazał się tym zajmować. Nawet gdy miałem tylko dziesięć lat, dawał mi ćpanie. Nie mogłem mu odmówić. Gdy się mu sprzeciwiałem, miałem lanie. Mama się temu tylko przyglądała, bo wiedziała, że jeśli chociaż powie coś Aleksowi, on albo ją zabije, albo weźmie do swojego burdelu. Niestety, gdy chciał złamać mi rękę, bo nie wykonałem jego polecenia, mama zareagowała, przez co wziął ją jako dziwkę. Potem, gdy sprzeciwiła mu się, że nie będzie rozbierać się przy jego koleżkach, poderżnął jej gardło. Na moich, kurwa, oczach.

-Masz kontakt z Emily jeszcze? -zapytał.

-Mam. Z Caroliną, Nastką, Xanderem i Damonem też. Mogę po nich zadzwonić, spotkamy się w jakimś barze, lub coś. -odpowiedziałem.

-Zadzwoń. -skinął głową.

Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do każdego po kolei. Ostatni był Damon.

-Siema, Damon. -przywitałem się.

-No, siema. Potrzebujesz czegoś? -zapytał.

Z Damonem znam się najdłużej. Poznałem go przez mojego ojca. Dał nam kiedyś obu zlecenie na swojego byłego pracownika. W taki sposób się poznaliśmy.

-Chcesz wyjść ze starą ekipą do baru? Kai też będzie.

-Kurwa, nie mogę. Dostałem zlecenie od twojego starego. -westchnął.

-Na kogo tym razem? -mruknąłem.

-Na jakąś laskę. -odpowiedział.

-No dobra, to może kiedy indziej.

-No, może jutro. Nara.

Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.

-Tylko Damona nie będzie. -oznajmiłem.

-No cóż. -wzruszył ramionami.

-Lily, chcesz iść z nami? Poznasz naszych znajomych. -spojrzałem na nią.

MafiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz