Rozdział 13

2.8K 227 9
                                    

Apartament, (Lena)

Zatkało mnie. On przytula mnie i składa życzenia. Przynajmniej on przyzwyczaił się, że jestem jego córką. Nie wiedziałam co zrobić więc odwzajemniłam uścisk, kilka chwil później "odkleiliśmy" się od siebie. Spojrzałam mu w twarz, był uśmiechnięty, a w jego oczach można było zobaczyć iskierki radości.

- Dzięki?- odpowiedziałam nie pewnie.

- Chcę ci wynagrodzić wszystkie lata spędzone beze mnie. Więc co chciałabyś dziś robić?- zapytał. Usiedliśmy na sofie.

- Myślę, że chcę dowiedzieć się o tobie trochę więcej i kim jest moja mama?- odpowiedziałam zaskoczona pytaniem Lokiego. Kiedy na niego spojrzałam miał zaciśnięte usta i szkliste oczy. Czy zapytałam o coś drażniącego?

- Twoja mama miała na imię Amanda. Poznaliśmy się 20 lat temu.- po tych słowach po jego policzku spłynęła jedna łza, którą szybko otarł. Nie wiedziałam co mam zrobić. Musiał bardzo kochać mamę skoro wspomnienia wywołują u niego takie emocje. Najważniejsze, że ją kochał więc może o niej opowiedzieć kiedy będzie gotowy. Przysunełam się bliżej i przytuliłem go.
- Już dobrze. Nie musisz mówić o niej dzisiaj.- powiedziałam spokojnie.

Lokiego przeszedł dreszcz, pewnie nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy przytuleni do siebie aż w końcu Loki się uspokoił i usiadł prosto.

- Dziękuje.- powiedział i uśmiechnął się.

Apartament, (Loki)

Kiedy Lena zapytała o Amandę wszystkie wspomnienia wróciły. Każde spotkanie, spacer czy nawet rozmowa. Chciałem od niej uciec, zapomnieć. Lecz od przeszłości niema ucieczki. Nawet niewiem kiedy z moich oczu popłynęła łzy. Najchętniej bym je ukrył robiąc iluzję, ale wtedy Lena mnie przytuliła.
- Już dobrze. Nie musisz mówić o niej dzisiaj.- powiedziała spokojnie, ale także że smutkiem, który próbowała ukryć.

Nareszcie miałem kogoś kto martwi się o mnie i wspiera w trudnych chwilach. Tak dawno ktoś po prostu przytulił mnie bez jakiej kolwiek wrogości czy wstrętu.

Kiedy się uspokoiłem usiadłem na sofie. Ta dziewczyna była niesamowita, tak bardzo przypominała mi Amandę. Spojrzałem na nią z wyglądu jest tak podobna do mnie a z charakteru do Amandy.

- Dziękuje.-tylko to przychodziło mi do głowy, niema słów aby opisać moją wdzięczność dla Leny.

Od przeszłości nie ucieknę więc czy opowiem o  niej dzisiaj czy jutro to wszystko jedno, a Lena na pewno chce się dowiedzieć czegoś o mamie.
Wstałem i pociągnąłem ją za sobą. Szliśmy korytarzem, zatrzymałem się przed jednym z wielu obrazów. Przejechałem w powietrzu ręką i obraz znikł, ale w jego miejscu pojawiły się drzwi. Nadusiłem klamkę, weszliśmy do pokoju pełnego obrazów, rzeczy i przedmiotów.

- To są jej rzeczy, tylko tyle mi po niej zostało.- powiedziałem ze smutkiem. Ostrożnie spojrzałem na Lenę. Patrzyła na wszystko jakby chciała wszystko zapamiętać, każdy szczegół.

- Możesz spokojnie dotykać przedmiotów.- jak tylko skończyłem mówić odrazu ruszyła do
toaletki.
Podniosła leżące na niej zdjęcie przedstawiające mnie i Amandę, siedzących w ogrodzie królewskim. Długie czekoladowe włosy spadały kaskadą na roześmianą twarz. Niebieskie oczy wpatrzone były w czerwoną różę podawaną przez Lokiego.

- Czy to jest moja mama?- zapytała.

- Na pewno wyobrażałaś ją sobie inaczej. Ona nie pochodziła z żadnej bogatej rodziny. Spotkałem ją kiedyś jak przechadzałem się po Asgardzie, czytałem w tym czasie książkę i nie zauważyłem jej. Wpadliśmy na siebie, ona pośpiesznie wstała i uklękła. Nie miała odwagi aby spojrzeć mi w oczy, ja sam jak ją zobaczyłem po prostu się w niej zakochałem. Podałem jej rękę, na początku zawachała się lecz po chwili przyjęła pomoc.
- Przepraszam za to powinienem patrzeć jak chodzę.- powiedziałem.

- Nie, to ja przepraszam.- odparła pośpiesznie.Zauważyłem, że niosła kwiaty w koszyku, które teraz leżały połamane na ziemi. Szybko wyczarowałem nowe, najpiękniejsze jakie tylko znałem i podałem je.

- Dziękuje. Mam na imię Amanda, książe.- powiedziała z uśmiechem.

- Proszę mów mi Loki.

- Oczywiście.

- Wybacz ale muszę już iść.- pożegnałem się i ucałowałem jej dłoń.

- Leno nawet nie wiesz jak się wtedy stresowałem. Niewiedziałam co mam robić, co mówić czy jak się zachować. Byłem tak zestresowany ponieważ, zwyczajnie się zakochałem.

- Sądzę, że zachowałeś się jak prawdziwy dżentelmen.- odparła ze śmiechem.
Od wróciłem się aby pokazać kolejne zdjęcie córce. Kiedy je znalazłem wróciłem do miejsca gdzie stała toaletka. Zamarłem Lena leżała nieprzytomna z medalionem w ręce.

Jestem na wakacjach i nie mam zbyt dużego dostępu do internetu więc rozdziały będą wstawiane nieregularnie za co przepraszam.
Chcę przeprosić za błędy ortograficzne ponieważ, nie jestem w tym mistrzem.

Życzę wszystkim wesołych i udanych wakacji.

Alex

Loki Laufeyson, to mój tata?Where stories live. Discover now