Rozdział 44

1.5K 138 14
                                    

Lena, Asgard

Nie wiem jak długo siedziałam w celi, nie odwróciłam się ani razu. Było mi tak wstyd, to ja zostałam wybrana na ta całą królową Asgardu jednak jestem zamknięta i nie mogę nic zrobić. Na korytarzu po raz kolejny słyszę kroki strażników tylko, że tym razem idą w moim kierunku. Otwierają moją cele i zanim zdążę cokolwiek zrobić zakładają mi kajdany. Próbuje użyć magi, ale coś ją blokuje. W tym momencie jestem bezbronna, mogą mi zrobić wszystko spogląda na tatę. Stoi na przeciwko mnie a w jego oczach widziałam strach, nie ukrywał go.

- Tato?- zapytałam łamiącym się głosem. Nie wiem czy mnie usłyszał, ale chyba zrozumiał o co mi chodzi.

- Musisz być silna. Będę przy tobie.- te kilka słów dodały mi otuchy lecz nie zawiele. Kiwnęłam głową i wyprostowanym się. Straznicy lekko mnie popchneli dając mi znak aby iść przodem.

Prowadzili mnie pięknymi, zdobionymi korytarzami, ale jak tu się zachwycać gdy najprawdopodobniej idziesz właśnie na śmierć? W oddali słychać tupot stóp, a poza tym wszędzie panuje grobowa cisza. W końcu otwierają potężne drzwi, a mi uginające się kolana widząc to co jest po drugiej stronie. Na honorowym miejscu siedzi Odyn, a gdzie nie spojrzę widzę mieszkańców Asgardu. Staram się wyglądać dumnie, ale tak się nie czuję. Strażnicy prowadzą mnie przed oblicze Wszechojca i popychają w taki sposób abym upadła.

- Asowie! Wezwałem was tutaj aby pokazać wam tą, która próbowała mnie zabić. To Lena, córka Lokiego. Jak widzicie wdała się w ojca, a przez swój czyn zostanie dzisiaj stracona.- po sali przebiegł głos przerażenia ja czułam co mnie czeka, ale usłyszeć potwierdzenie tego jest zawsze przerażające.

- Skoro odważyła się już na taki czyn to musi coś umieć, a ja chce to sprawdzić.- strażnicy zdjęli mi kajdany w tym momencie gdy poczułam mocne uderzenie w plecy. Tym razem słyszałam jak Asowie wydawali z siebie pomrok niezadowolenia. Wstałam mimo pulsujące go bólu i nie wiedziałam co mam zrobić. Swój medalion zostawiłam w Nowym Yorku i teraz nie miałam nic do obrony.

- Wyobraźni go sobie.- usłyszałam głos w głowie. Tata! Czyli na prawdę jest ze mną. Zrobiłam to co powiedział i w mojej dłoni pojawił się przedmiot. Szybko zmieniła go w moją wstążkę i zaatakowała Odyna. Nie wiem dlaczego, ale w tamtej chwili moją sukienka zmieniła się na kombinezon, w którym zawsze ćwiczyłam.

Moja wstążką owinęła się wokół włóczni Odyna, a ja pociągnęłam ją do siebie. Teraz trzymałam jego broń, a on jest bezbronny. Nagle moją wstążką wyrywa mi się z ręki łączy się razem z włócznią. Patrzę jak obie bronie się ze sobą zlewają tworząc jedną. Teraz również trzymam włócznie, ale krótszą i z fioletowym kryształem na górze. Stoję oszołomiona jak chyba każdy z obecnych. Opuszkami palców gładzę zdobienie mojej włóczni nagle jednak czuję ból jakiego wcześniej nie czułam. Gdy poraz pierwszy dostała w plecy był to ostry, pulsujący ból. Teraz jednak nie czułam uderzenia, a tylko ból. Sama nie wiem co się dzieje moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Czuję jak uderzam głową o zimną, marmurową posadzkę. Ciepła ciecz spływa mi po plecach ale ja nie wiem co to jest.

-NIE!- słyszę w głowie ale nie rozpoznaje głosu, przed sobą widzę tylko usmiechającego się Odyna z mieczem. Zakrwawiony mieczem. Podnosi go do góry i ...

Loki Laufeyson, to mój tata?Where stories live. Discover now