Rozdział 46 happy end?

1.4K 123 7
                                    

Lena, Asgard

-NIE!- słyszę w głowie ale nie rozpoznaje głosu, przed sobą widzę tylko usmiechającego się Odyna z mieczem. Zakrwawionym mieczem.

Podnosi go do góry i nagle rozbyłsło białe światło. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam zobaczyłam Odyna leżącego po drugiej stronie pod ścianą. Rozejrzałam się wokół siebie szukając osoby, która mnie ocaliła. Napotkałam na sobie troskliwy wzrok Kastiela. Zobaczysz, że na niego patrzę pobiegł do mnie i mocno przytulił.

- Leno, to moja wina. Gdybym cię nie porwał nadal żyła byś szczęśliwie w Midgardzie. Zrozumiem jeżeli mi nie wybaczysz. Wiedz jednak, że ja cię kocham. Kocham ponad wszystko ale zrozumiałem to za późno.- słuchałam tego starając się mu przerwać parę razy, ale nie dał mi dojść do słowa.

- Kocham cię.- tyle wystarczyło aby wpił się w moje usta. Nie wiem jak długo siedzieliśmy tak złączeni w gorącym pocałunku.

W pewnym momencie zobaczyłam Odyna biegnącego na nas. Odepchnęłam tym szybciej Kastiela na bok. Przywołałam swoją nową broń i wycelowałam we Wszechojca. Z różdżki wystrzelił fioletowy promień, który trafił go prosto w serce. Upadł na podłogę lecz nie wydał żadnego dźwięku. Podeszłam do niego i zobaczywszy nieruchome ciało uśmiechnęłam się do siebie. Spełniłam swój obowiązek. Teraz Asgard jest wolny od tyrani Odyna.
Czuję jak moje nogi robią się jak z waty. Za nim upadam czyjeś silne ręce mnie łapią. Odwracamy głowę i widzę zamrtwionego Kastiela.

- Udało mi się.- mówię z uśmiechem i coraz bardziej czuję jak opadam z sił. Straciłam za dużo krwi i jestem tego w pełni świadoma. Nie zdążą mi pomóc. Jestem jednak pogodzona ze wszystkim. Zamykam oczy.

Odpływam. Naraz czuję jak unoszę się do góry. Otwieram oczy i widzę jak jestem otoczona złotym blaskiem. Pyłek, który unosi się w powietrzu opada na moje ciało a gdy dotyka rany na plecach ta jakby znika. Czuję napływ nowych sił i gdy moje nogi dotykają posadzki orientuje się, że nie tylko rana się zagoiła ale mój strój także uległ zmianie. Długa suknia w kolorze liliowym swobodnie opada na moje ciało. A na głowie co zauważyłam z przestrachem miałam złoty diadem. Asowie zobaczywszy co się właśnie stało upadli na kolana.

Nie wiedziałam co zrobić podeszłam do małej dziewczynki i podniosłam ją

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie wiedziałam co zrobić podeszłam do małej dziewczynki i podniosłam ją.

- Wstańcie, proszę. Nie chcę żadnych pokłonów.- powiedziałam na co wszyscy wstali i spojrzeli na mnie.

- Ty żyjesz!- dobiegł mnie nagle głos Kastiela. Jak widać potrzebował więcej czasu aby oswoić się z zaistniałą sytuacją. Skinęłam tylko głową i wybiegłam z sali.

Zostało jeszcze jedno co musiałam zrobić. Wbiegłam do strefy więziennej i bez najmniejszego problemu otworzyłam jedną cele.

- Tato.- powiedziawszy to wpadłam mu w ramiona.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałem. Nigdy więcej tego rób.- mówił.

Wiem nawaliłam. Poprawie się i skończę to opowiadanie do końca weekendu.

Loki Laufeyson, to mój tata?Where stories live. Discover now