Rozdział 42

1.5K 128 32
                                    

Loki, New York

Zaprosił mnie na drugą randkę! To jest tak niesamowite, że aż niemożliwe! To chyba oznacza, że już niedługo będę mogła mówić o nas para! To jest chyba prawie najszczęśliwszy okres w moim życiu. Gdyby tylko Loki był ze mną i akceptował Kastiela.- nic nie mogło mi popsuć humoru. Tańczyłam po całym domu i po wszystkim.
Nawet tak troszeczkę użyłam magi, przez co kilka drobnych przedmiotów lewitowało w powietrzu, a niektóre meble zmieniły meble na różowy.
Zanim udało mi się ściągnąć poduszki, owoce i kilka innych rzeczy minęła północ. Moje próby cofnięcia zaklęcia, które rzuciłam na meble spełzły na niczym. Skierowałem swoje kroki do sypialni na moje "szczęście" poślizgnełam się o jedną z poduszek leżących na ziemi co poskutkowało upadkiem i uderzeniem o nogę od stołu. Poczułam ból a potem była tylko ciemność.

                                                      ✴✴✴

Obudziłam się z okropnym bólem głowy dopiero po chwili zorientowałam się co się stało. Poszłam do kuchni poszukać jakiś proszków przeciwbólowych. Na blacie zauważyłam malutką karteczkę. Sięgnełam po nią:

Czekam o 14:30 w kawiarni za rogiem.
Twój Kastiel

Ale słodko! Zaraz, zaraz. Jest 13! Nie dam rady spóźnienie się! Pobiegłam do łazienki z prędkością światła. Zrobiłam delikatny makijaż, włosy rozczesałam i pozwoliłam im spadać kaskadą na plecy. Dzięki magii wyczarowałam jasno fioletową sukienkę z białym paskiem na tali. Ubrałam jeszcze baletki i wybiegłem z domu.

Kastiel, Nowy York

Widziałem jak wybiega zza budynku. Wyglądała tak idealnie, pięknie. Ale zadanie to zadanie.

- Witaj Leno. Pięknie wyglądasz.

- Dziękuje! Nawet nie wiesz jaką jestem szczęśliwa! Dzięki tobie moje życie choć trochę nabrało kolorów!- skrzywiłem się na te słowa, ale zaraz uśmiechnąłem się do niej promiennie.

-To co byś chciała? Kawę? Herbatę?

- Chyba poprzestane na herbacie i criossancie.

- Jak chcesz.- zapanowała niezręczna cisz. Postanawiając ją przerwać nachyliłem się i musnąłem jej usta, oddała pocałunek. Później kelner przyniósł nam zamówione napoje. Teraz była idealną chwilą by to zrobić. Ponownie się do niej nachyliłem.

- Kocham cię Kastiel.- wyszeptała. Zamurowało mnie, ale jeżeli teraz tego nie zrobię to potem mogę już nie zdobędę się na odwagę.

- Może kiedyś mi wybaczysz.- odpowiedziałem również szeptem. Następnie na mojej dłoni pojawił się płomyk, rzuciłem nim w nią. W jej oczach widziałem zaskoczenie, a potem osunęła się na krześle. W głębi duszy coś mnie tkneło ale przecież dostanę za nią niezłą nagrodę. Delikatnie wziolem ją na ręce i wróciłem do Asgardu.

Powróciłam! Na liebster Awards odpowim dopiero jak wrócę do domu.
Alex

Loki Laufeyson, to mój tata?Where stories live. Discover now