Rozdział 29

1.9K 167 6
                                    

Lena, Avengers Tower

Tony wytłumaczył mi jak dojść do mojego pokoju, ale byłam tak zmęczona, że przez chwilę nie słuchałam go. Oczywiście nie dałam tego po sobie poznać więc jak weszłam do windy naduśiłam guzik z dwunastką ponieważ, tyle tylko zapamiętałam. Oby tylko na tym piętrze nie było za dużo pokoi. Szybko znalazłam się na miejscu. Stanełam na korytarzu i zobaczyłam siedem par drzwi. Tylko siedem nie jest tak źle ale nie będę chodziła od drzwi do drzwi. Muszę kogoś zapytać ale nikogo z Avengersów. Zrobiłabym z siebie idiotke. Już wiem! Stark pytał się jakiegoś Jarwisa o nowy sprzęt czy coś w tym rodzaju.

- Ekhm... Jarwis? Które to mój pokój?- głupio się czułam zadając pytanie nikogo nie widząc.

- Pokój panienki mieści się na końcu korytarza, drzwi po lewej.- odpowiedział mi cybernetyczny lokaj. Panienka?

- Dzięki.- jestem tak wykończona, że droga od windy do pomieszczenia wydawała się kilku kilometrowa. Otworzyłam drzwi. Jak to możliwe, że Tony wybrał moje ulubione kolory? Liliowy, srebrny i jasno zielony świetnie się komponowały. W pokoju miałam duże dwuosobowe łóżko, komode i biurko. Przez okno mogłam oglądać panoramę Nowego Yorku. Miałam jeszcze łazienkę z czego naprawdę się cieszę.
Wziełam długi prysznic po, którym wskoczyłam do łóżka.
Zielony, tata tak lubi ten kolor. Ciekawe gdzie on teraz jest. Chciałabym go zobaczyć. Skontaktuję się z nim! Myśl o nim! Skup się!- powtarzałam sobie.
Zobaczyłam go. Lecz nie takiego jakim zawsze jest. Cała twarz była poraniona, ociekałająca krwią. Jego oczy zawsze pełne życia tym razem były udręczone i smutne. Siedział przywiązany i tak jak twarz miał aż do pasa ślady po nożu.
To była sekunda. Później wszystko znikło. Zablokował swój umysł przede mną.

- Leno co się stało?!- do pokoju wbiegł Thor a ją dopiero teraz usłyszałam swój krzyk i poczułam łzy lecące po moich policzkach. Nie mogłam się opanować cały czas krzyczałam, nawet nie wiem co.

- Leno co się stało? Dlaczego krzyczysz?- widziałam jak Thor patrzy na mnie z przerażeniem. Usiadł na łóżku i mnie przytulił. Przestała krzyczeć teraz tylko płakałam. Długo tak siedzieliśmy aż się do końca nie uspokoiłam.

- Ja go widziałam. Był we krwi, cierpiał.- szeptałam.

- Kogo widziałaś? Powiedz proszę.

- Tatę. Muszę się udać do Asgardu. Muszę mu pomóc.- nadal nie mogłam mówić głośniej niż szeptem.

- Nie możesz lecieć do Asgardu to był warunek Lokiego abym mógł cię znaleźć. Jeżeli tak bardzo ci zależy to sam polecę jeszcze dziś i sprawdzę co u niego. Zgadzasz się?

- Jeżeli sama nie mogę to nie mam wyjścia. No już idź.- ponaglałam go. Każda sekunda była na miarę złota. Szybko wyszedł z pokoju z czego się bardzo cieszyłam. Teraz mogę tylko czekać.

Wielkie dzięki za pomoc w znalezieniu Lenie nazwiska! :-D

Alex

Loki Laufeyson, to mój tata?Where stories live. Discover now