Alan wstał jako pierwszy. Po długich problemach z zaśnięciem był nieco niewyspany. Wspomnienia wczorajszego wieczoru przyprawiały go o przyjemne ciepło w klatce piersiowej, jak i lekki stres.
Nie wiedział jak Ryan to odbierał. Jak właściwie po tym miał się przy nim zachowywać. Niczego nie wiedział.
Chłopak zszedł na dół spragniony. Będąc w kuchni nasypał krzyczącemu Pitagorasowi jedzenia. W czasie, gdy Alan nalewał do szklanki zimnej wody, a później opróżniał ją za jednym razem, kocur zdążył zjeść i tylko czekał aż jego pan również skończy by móc się do niego zbliżyć.
Gdy blondyn odłożył szklankę kot skoczył na niego, chcąc dostać się na jego ramię. Po znalezieniu się na miejscu, zwierzak został podrapany po łysej główce.
Alan zmarszczył brwi widząc obce stopy wchodzące do kuchni. Gdy podniósł wzrok i ujrzał nieznajomego mężczyznę nieco się zmieszał, przypominając sobie, że musi to być kolega mamy, którego kobieta przyprowadziła tu w nocy.
– Dzień dobry. – Przywitał się niepewnie chłopak.
Mężczyzna widząc nieśmiałą postawę nastolatka sam zyskał nieco pewności.
– Dzień dobry. Trochę mnie suszy, gdzie znajdę szklanki? – Zapytał uprzejmie.
Chłopak ręką wskazał właściwą szafkę. Obcy uśmiechnął się dziękczynnie, po czym przeniósł wzrok na kota. Skierował swoją dłoń w stronę kocura, chcąc przywitać się ze zwierzęciem. Pitagoras jednak od razu położył uszy po sobie sycząc przeciągle.
Kot zeskoczył z ramienia Alana i uciekł z kuchni. Zaraz z korytarza dało się słyszeć głos niezadowolenia.
– Kurwa, weź to łyse coś! – Doszedł ich głos starszego z braci.
Ryan wszedł do kuchni z kotem na ramieniu. Zaraz podszedł do Alana by ten wziął od niego kota. Starszy, gdy tylko uwolnił się od dodatkowego ciężaru, spojrzał nieprzyjemnym wzrokiem na gościa.
– Co tu robisz? – Spytał wprost.
– Chciałem się czegoś napić.
– Swojego domu nie masz? Tam idź i się napij.
Ryan jasno dawał do zrozumienia mężczyźnie, że jest tutaj niemile widziany, a przynajmniej przez niego.
– Długo jesteś z mamą? – Pytał dalej.
– Z waszą mamą tylko się przyjaźnimy.
– Nie mam pięciu lat. Już ja dobrze wiem, jak wyglądają takie przyjaźnie. – Powiedział – Takie bajki to możesz temu szczeniakowi wciskać.
– Ej. – Oburzył się młodszy.
– Mój ojciec też tylko się z nią przyjaźnił, Alana również. – Kontynuował. – Więc?
Nie czekając zbyt długo na odpowiedź, Ryan ulotnił się z kuchni, nie mając ochoty dłużej tam przebywać. Po tej wymianie zdań Alan nie czuł się dobrze będąc sam z obcym mężczyzną w kuchni, dlatego szybko wyszedł z pomieszczenia by uniknąć niezręcznej ciszy.
Widząc wchodzącego na górę brata, chłopak ruszył za nim. Nim zaczął wspinać się na schody, odłożył Pitagorasa na ziemię, nie chcąc by zwierzę utknęło u góry.
Zjawił się na piętrze nim starszy zdążył wejść do swojego pokoju.
– Ryan? – Zawołał niepewnie brata.
Starszy zatrzymał się, przez pewien czas stojąc tyłem do młodszego. W końcu odwrócił się mając obojętny wyraz twarzy.
Oboje przez długi czas milczeli. Alan nie wiedział jak zacząć rozmowę na temat tego co zdarzyło się minionej nocy. Czuł rosnące napięcie.

CZYTASZ
Bad Romance
RomantikSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...