Rozdział 32

116 12 1
                                        

Alan ostrożnie wstał z łóżka i podszedł do krzesła, na którym leżały jego ubrania przygotowane na dzisiejszy dzień.

– Możesz mi powiedzieć, dlaczego nadal chodzisz do szkoły? – Mruknął zaspanym tonem brunet.

– Obudziłem cię? Sorka.

Ryan nic nie odpowiedział. Jak mógł go nie obudzić, kiedy nagle zniknęło jego źródło ciepła.

– Dzisiaj jest już rada. To ostatni dzień. Później wszyscy zobaczymy się dopiero na zakończeniu roku.

– Ostatecznie powyciągałeś te dwie oceny? – Dopytał zaczynając szukać telefonu pod poduszką.

– Mam nadzieję, że dzisiaj w końcu powiedzą. Ja nie wiem czy oni czerpią jakąś satysfakcję z trzymania nas w niepewności do samego końca czy co?

– Oczywiście, że tak. Myślisz, że taki nauczyciel jakie może mieć inne atrakcje w życiu?

Alan skończył się ubierać. Podniósł swój plecak z ziemi i skierował się w stronę drzwi, lecz zatrzymał się przed nimi.

– Pojedziesz ze mną do taty po szkole? – Spytał odwracając się w stronę starszego.

– Co? Po co?

– Po prostu, dla towarzystwa. Chciałbym pojechać z tobą.

– Alan, nie chce mi się. – Skrzywił się.

– Proszę. – Powiedział blondyn z szczenięcymi oczami. – Co masz lepszego do roboty?

Alan już jakiś czas temu zauważył, że ten wzrok działa na starszego zmiękczająco. Nie chciał tego nadużywać, lecz to nie znaczyło, że nie zamierzał w ogóle tego wykorzystywać.

– Zastanowię się. – Burknął. – A teraz leć, bo się spóźnisz do szkoły kujonie.

– Jak coś to przyjedź autobusem pod szkołę i od razu pojedziemy do taty. – Rzucił przed wyjściem.

Będąc na dole przywitał się z mamą, zabrał śniadanie do szkoły i opuścił dom.

Dzień w szkole mijał spokojnie i nudno. Połowa klasy, która postanowiła zjawić się w szkole starała się wziąć ten dzień na przetrwanie, podobnie jak nauczyciele.

Uczniowie spędzali lekcje na telefonach lub rozmowach z przyjaciółmi, a pedagodzy zajmowali się papierkową robotą związaną z końcem roku szkolnego i dzisiejszą radą.

Wszyscy wydali pełne zadowolenia okrzyki na dźwięk ostatniego dla nich dzwonka. Z uśmiechniętymi twarzami wyszli z klasy by opuścić szkołę i wrócić do niej dopiero za kilka dni na uroczystość zakończenia roku szkolnego.

– Wracamy razem autobusem. – Odezwał się Alan.

– Jedziesz do taty?

– Tak.

Wyszli ze szkoły, a na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech na widok mężczyzny stojącego na przystanku autobusowym.

– On jedzie z tobą? – Spytał Paul zauważając bruneta.

– Najwyraźniej tak. – Odparł zadowolony.

– Twój tata wie, że wy...

– Nie. Myśli, że tylko się przyjaźniami. – Powiedział, co nawet nie było kłamstwem.

Chłopcy dotarli na przystanek.

– Cześć. – Przywitał się szatyn, który zdążył już przyzwyczaić się do towarzystwa Ryana.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz