Rozdział 38

104 14 0
                                        

Nadejście weekendu było dla Alana dobrą wiadomością, jednak równoznaczną z małą ilością snów. Po nocce i zajęciach przez pół dnia na uczelni nieco ciężej było ustać w pracy, jednak duży ruch nie pozwalał za bardzo rozmyślać nad zmęczeniem.

Dodatkowe atrakcje w postaci podwyższonego ciśnienia sprawiała mu także jedna osoba, która jak gdyby nigdy nic usiadła zadowolona przy barze.

– Przestań tu przyłazić. – Szepnął w jego stronę patrząc na niego nerwowym wzrokiem.

– Czemu?

– Dostałeś co chciałeś, możesz przestać mnie nachodzić w miejscu pracy.

– Nie zgodziłbym się w tej kwestii z tobą. – Uśmiechnął się znacząco.

Alan westchnął ciężko. Wdech. Wydech.

– Przestań bo się zaczną czegoś domyślać.

– Kto? Bo zdążyłem zauważyć, że wśród klientów masz dosyć spore grono znajomych. Poza tym, po tym jak piorunujesz mnie wzrokiem, to wątpię. – Zaśmiał się. – Nie przesadzaj.

– Po jakiego tu przyłazisz?

– Lubię na ciebie popatrzeć. – Uśmiechnął się zawadiacko.

– Stalker. – Prychnął.

– Kiedy będziesz miał dla mnie chwilę?

Sytuacja między nimi była dosyć ciężka. Może dwójka w jakiś sposób wróciła do siebie. Jednak szybko zauważyli, że jest gorzej, niż gdy mieszkali ze sobą razem z mamą pod jednym dachem.

Teraz u Ryana w mieszkaniu czekała jego dziewczyna, a u Alana w domu była jego współlokatorka. Żadna ze stron nie mogła się dowiedzieć o tym co naprawdę między nimi było.

Do tego dochodził jeszcze klub i kawiarnia, gdzie znajdowali się wspólni znajomi blondyna i Aurory, więc te miejsca również stanowiły pewne ryzyko.

Ciężko im było znaleźć czas i miejsce, gdzie mogliby pobyć z sobą tak blisko i swobodnie jakby tego chcieli.

By nie stać bezczynnie, Alan w czasie gdy zastanawiał się nad odpowiedzią przygotował dla mężczyzny drinka.

– Wpadnij do mnie jutro po zajęciach. Ja mam wolne, a Aurora ma nockę. Będzie chwila spokoju.

– Jasne. – Powiedział przejmując napój, jednak jedna rzeczy się starszemu nie zgadzała. – Dlaczego ten drink wygląda o wiele bardziej ekskluzywnie od poprzednich co mi robiłeś, a płacę za niego dwa razy mniej?

– Bo nabijam go na swoje zniżki.

Ryan spojrzał na niego spod przymrużonych oczu.

– Nie przeszkadzaj mi w pracy.– Poprosił Alan, nadal obrzucając go nieco niezadowolonym spojrzeniem ze zmarszczonymi brwiami. – Wypij i idź do domu.

Brunet zabrał swojego drinka i usiadł przy jednym z wolnych stolików. Alan w tym czasie zajął się obsługą kolejnych klientów.

– Cześć. – Przy barze pojawił się szatyn ubrany w obcisłą sukienkę i wysokie buty. – Widzę, że szczeniaczek nadal nie chce się od ciebie odczepić.

– Po prostu go ignoruj. – Powiedział, udając, że wcale przez cały czas nie czuje na sobie wzrok starszego. – Ładna kiecka, nowa?

– No, już się bałem, że jak Aurory nie ma to nikt nie zauważy. – Powiedział z ulgą, przejmując w międzyczasie przygotowanego dla niego drinka. – Wyhaczyłem na wyprzedaży. Jest świetna, ale normalnej ceny w życiu bym za nią nie dał.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz