Rozdział 46

79 10 0
                                        

Święta minęły w oka mgnieniu, podobnie jak Nowy Rok. W domu jako pierwszy pojawił się Alan z Ryanem, następnego dnia pojawiła się Aurora. Ponownie powrócili do wspólnego mieszkania na niewielkiej powierzchni.

Po kilku dniach okazało się, że jednak rok nie rozpoczyna się najlepiej, a przynajmniej nie dla Alana. Z dnia na dzień czuł jak coraz bardziej zaczyna rozkładać go przeziębienie.

– Opuść sobie może zajęcia.

– Dam radę. Wyglądam lepiej niż wczoraj.

Ryan w duchu przyznał mu rację, jednak obawiał się, że wcale lepiej się nie czuł. W przeciwnym razie miałby na sobie mniej warstw ubrań, a nie jakby uczelnia znajdowała się w samym środku Syberii.

– Poza tym to ostatnie zajęcia przed sesją.

– Jak się gorzej poczujesz to wracaj do domu.

– Jasne. – Odparł młodszy bez przekonania.

Ryan czuł się bezradny. Wiedział, że nie nakłoni go do pozostania w domu. Jednak na pewno nie zamierzał puścić go na nocną zmianę do pracy. Miał nadzieję, że młodszy nie był na tyle głupi i sam pomyślał o tym i poinformował już kogoś z przełożonych.

– W razie czego dzwoń.

– Przestań mu już matkować. – Odezwała się Aurora. – Alan, również twierdzę, że lepiej byłoby, żebyś przez kilka najbliższych dni został w domu, zaczynając od dzisiaj, ale i tak będziesz miał nasze zdanie gdzieś.

– Mam je na uwadze. – Zaznaczył młodszy.

– Nie bój się, w razie czego będę miała go pod okiem i jak będzie wyglądał kiepsko to odeślę go do domu.

– Dzięki. – Westchnął brunet.

Alan i Aurora po chwili wyszli z domu, zostawiając w mieszkaniu samego Ryana. Ten natychmiast przeniósł się ze swojej kanapy do sypialni.

Z uśmiechem na twarzy położył się na łóżku. Nie był pewien ile jego plecy wytrzymają jeszcze spanie na kanapie.

Zdziwił się, kiedy po chwili zaczął do niego dzwonić obcy numer. Gdzieś mu się świeciła mała lampka, skądś kojarzył ten numer, lecz nie mógł sobie przypomnieć skąd.

– Tak? Słucham.

– Dzień dobry. Dzwonię w sprawie mieszkania, miałem się odzywać po Nowym Roku.

– Tak, tak. Jasne, pamiętam. – Powiedział, myślami chyba wywołując wilka z lasu.

Gdy Ryan nie mógł cieszyć się spokojnym i leniwym porankiem, pozostała dwójka rozpoczynała swoje pierwsze zajęcia w tym roku.

Od samego początku wprowadzili w życie plan swojego rozstania, na razie jeszcze nikogo o niczym nie informując, a jedynie trzymając od siebie dystans. Sami nie wiedzieli jak rozpocząć temat, więc po prostu liczyli, że ktoś ich zapyta, a oni wtedy będą mogli powiedzieć, że już nie są razem.

Wszystko zdawało się iść w dobra stronę, ponieważ widzieli jak ich wspólni znajomi patrzeli na nich z niemym pytaniem, podczas gdy ni z trudem udawali obrażonych na siebie.

Woleli by już przejść do etapu, kiedy pozostają w oczach wszystkich po prostu przyjaciółmi. Jednak musieli przetrwać okres pseudozłamanych serc.

W tym wszystkim nie pomagał fakt, że Alan nie czuł się dzisiaj najlepiej. Co prawda wyglądał lepiej niż przez ostatnich kilka dni, jednak czuł wewnętrznie, że jego ciało zmaga się z chorobą. Przeczuwał rosnącą temperaturę, jednak nie chciał rezygnować z zajęć.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz