Sobota chłopakowi dłużyła się niesamowicie. Każdy z wykładów zdawał się trwać dwie godziny, już nie wspominając o ćwiczeniach.
Po skończonych zajęciach rozdzielił się z Aurorą, która powróciła do domu. On natomiast wpadł do sklepu po coś do jedzenia i skierował się prosto do pracy. Tam odgrzał sobie późny obiad, a następnie przygotował się do pracy.
Co prawda piątkowy wieczór miał wolny, chociaż pełen wrażeń, to nawał pracy na pewno go nie ominie. Sobotnia zmiana zapowiadała się pracowita.
Na samym początku klientów nie było wielu, lecz lokal szybko się zapełniał. Widział jak jedna grupa najprawdopodobniej przybyła tu świętować urodziny. Wiedział, że będą musieli zwracać większą uwagę na ten stolik.
Uśmiechnął się widząc znajomego, siadającego przy stołu przy barze.
– Przyszedłeś jako pierwszy. – Przywitał się z nim Alan.
– Niemal zawsze przychodzę jako pierwszy. – Oznajmił dumnie Viva. – Dzisiaj większości nie będzie. Lui powiedział, że będzie, a reszta nie wiem.
– Byłeś wczoraj? Występowałeś?
– Tak. Lokal był pełen po brzegi. Wiedziałeś kiedy sobie wolnej wziąć. – Zaśmiał się. – Podaj Sex on the Beach. – Poprosił w końcu.
– A ja poproszę barmana na zapleczu. – Rzucił Ryan, który nagle pojawił się na krześle obok.
Alan spojrzał na niego zaskoczony, jednocześnie nieco się rumieniąc.
– Idiota. – Skwitował bruneta.
– Wow. Nie widziałem cię szczeniaczku odkąd niemal nie pogryzłeś tego chłopaka co się przystawiał do Alana.
– Przecież to było zaledwie kilka dni temu. Nie jestem tu aż tak często. – Odparł marszcząc brwi.
– Może i tak, ale zachowujesz się bardziej po ludzku niż zawsze.
– Co to ma niby znaczyć? – Oburzył się nieco.
– To, że w końcu się przespaliście. – Rzucił Viva niczym detektyw, który wyłożył karty na stół.
– Już dawno. – Odparł od razu brunet.
– Ryan! – Naskoczył na niego Alan.
– No w końcu! – Ucieszył się mężczyzna. – Wiedziałem, że mam rację.
– Możesz nie obgadywać mnie i mojego życia intymnego z innymi?
– Słońce, my w dobrej wierze. Ciszę się, że w końcu kogoś masz. Nie mogłem patrzeć na to jak taki przystojniaczek jest sam.
– Większość was też jest sama. – Zwrócił mu uwagę. –Tylko Oscar i Erick są razem.
– Tak, ale my jesteśmy trochę starsi i swoje już przeżyliśmy. Będąc takim młodym i przystojnym to hormony taka nam buzowały, że nie ma mowy by być samemu.
Alan wywrócił oczami, ponieważ po pierwsze nie dzieliła ich aż taka różnica wieku. Może i był najmłodszy w ich grupie, jednak różnica miedzy nimi wynosiła od trzech do dziesięciu lat. Nie tak dużo, w zależności z kim porównywać.
Alan widząc kątem oka klientów podchodzących do baru zmuszony był opuścić towarzystwo i zająć się pracą.
Viva i Ryan zostali sami. Ostatecznie jednak Alan zaraz zmuszony był wrócić, ponieważ brunet nie zamierzał siedzieć tu o suchym pysku.
– Co chcesz?
– A co polecasz? – Uśmiechnął się starszy.
Blondyn wywrócił oczami i nie odpowiadając zaczął przygotowywać mu drinka.

CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...