Rozdział 50

149 10 4
                                        

Wspólnie zjechali windą by po chwili dotrzeć po raz kolejny do auta stojącego niemal na samym końcu parkingu. Wsadzili to co mieli w rękach do bagażnika, na koniec patrząc na niego krytycznym wzrokiem.

– To były ostatnie torby? – Spytał Ryan, dla pewności.

– Tak.

– Masz więcej rzeczy niż się spodziewałem.

– Cofasz zdanie? – Prychnął rozbawiony blondyn.

– Nie. – Odparł Ryan zamykając bagażnik samochodu.

Oboje zaraz zajęli miejsca z przodu. Za nimi na tylnych kanapach rozpościerały się i zajmowały całą wolną przestrzeń torby i kartony z rzeczami należącymi do Alana

Samochód ruszył z parkingu zaraz włączając się do ruchu. Kilkanaście minut drogi i już byli pod ich nowym, wspólnym miejscem zamieszkania.

Wspólnie ponownie zaczęli przenosić torby z samochodu do domu. W duchu byli wdzięczni za fakt istnienia windy w bloku.

Pod wieczór wszystko było już na swoim miejscu. A Konkretniej kartony i torby znajdowały się już w mieszkaniu. Rozpakowanie tego Alan szacował na dwa do trzech dni roboczych.

Dzisiaj wziął się jedynie za wyciąganie najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy. Resztę zostawił na później. Zapowiadało się dla niego kilka intensywnych dni.

– Skończ już i coś zjedz. – Powiedział starszy przynosząc jedzenie do salonu.

– Jak w ogóle z zaopatrzeniem? – Spytał zostawiając już chowanie rzeczy i siadając do stołu.

– Kupiłem trochę jedzenia pod ciebie, więc z głodu nie umrzesz przez następne kilka dni. Przez ten czas zorientujesz się co jest i co jeszcze potrzebujesz i w tygodniu pojedziemy na jakieś większe zakupy.

Alan z uśmiechem skinął głową. Mężczyźni wspólnie zjedli kolację, delektując się swoją obecnością i faktem, że właśnie jedzą pierwszy wspólny posiłek i ich wspólnym mieszkaniu.

Po kolacji każdy z nich udał się do łazienki, a następnie spoczął w szerokim, dwuosobowym łóżku w ich sypialni. Pomieszczenie było niewielkie, lecz w zupełności wystarczało jak na ich potrzeby.

– I jak wrażenia? Nie rozmyśliłeś się? – Zapytał brunet, chociaż nie brał nawet takiej możliwości pod uwagę.

– Dziwnie. Tak obco, a zarazem bardzo znajomo. Trochę jak gdy mieszkaliśmy razem w domu, trochę jak zajmowałeś kanapę u mnie i Aurory. A zarazem całkiem inaczej.

Alan miał problem z określeniem tego co czuje. Ta sytuacja wywoływała w nim skrajne odczucia.

– Ale tym razem, w porównaniu do każdej z tych sytuacji, mamy wspólną sypialnię i żadnych dodatkowych, nieproszonych gości. – Uśmiechnął się łobuzersko, pochylając w stronę młodszego.

– Tak. – Odparł w pełni zadowolony z konsekwencji jakie to za sobą niosło.

Zaraz usta starszego znalazły się na tych należących do młodszego. Połączyły się w powolnym pocałunku. Ran przekręcił się i podpierając się na wyprostowanych rękach zawisnął częściowo nad nim.

Blondyn powoli się zniżał, pozwalając starszemu zacząć górować nad nim. Dłonie obojga zaczęły wodzić po ciele drugiego.

Rozpoczęła się ich na swój sposób pierwsza wspólna noc. We wspólnym mieszkaniu. Bez nikogo za ścianą. Z nowymi nadziejami.

Wraz z zmianą mieszkania i lokatora, rozpoczął się nowy etap w życiu Alana. Wraz z nim wiązał się również powrót na uczelnie. Bo przecież chciał skończyć rok, a coraz dłuższa nieobecność stawiała go w coraz gorszej sytuacji.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz