Rozdział 9

101 11 1
                                    

Alan od samego przybycia do szkoły był atakowany przez przyjaciela pytaniami o weekend. Paul stanął na wiadomości o podłym potraktowaniu go przez Cud Chłopca, nie mniej był jednak ciekawy czy wydarzyło się coś więcej oraz chciał znać szczegóły całego zajścia.

Chłopak bronił się przed tym, rewanżując się pytaniami o jego spotkania z dziewczyną. Na całe szczęście Paul bardzo chętnie opowiadał o spotkaniu z Agnes, będąc szczęśliwy z faktu, że w końcu ma dziewczynę, której tak długo nie mógł się dorobić.

Później swobodne rozmowy przerwał stres przed sprawdzianem z chemii. Alan czuł się przygotowany, ale nie wiedział czym zaskoczy ich chemiczka. Nie zawsze zakres materiału i przerobione ćwiczenia odpowiadały tym, które postanowiła im dać podczas kratówek czy prac klasowych.

Długa przerwa okazała się wybawieniem po intensywnych czterdziestu pięciu minutach.

– Mam nadzieję, że chociaż na trzy napisałem. – Westchnął Paul.

– Ja niby zrobiłem wszystko, ale wyniki jakieś takie dziwne mi wyszły. Poza tym w zamkniętych prawie wszędzie miałem odpowiedź B.

– Serio? Mi wychodziło ładnie po kolei A, B, C, D i to też mi się nie podoba. – Stęknął.

Alan coraz bardziej zaczął się obawiać o swoją ocenę z sprawdzianu.

– Ał. – Skrzywił się, gdy ramieniem zahaczył o przechodzącą z naprzeciwka osobę.

– No patrzcie, sam się pcha. – Zaśmiał się Ryan, zaraz chwytając młodszego za bluzę.

Alan poczuł jak momentalnie jego serce przyspiesza swój rytm. Spojrzał na całą trójkę. Wydawało mu się, że Garcia patrzy na niego wyjątkowo nieprzychylnie, najwyraźniej nadal mając w głowie ostatni raz, kiedy próbował się im postawić. Ryan spoglądał na niego tak samo jak zawsze w tych sytuacjach. Jason natomiast przyglądał się mu z wyjątkową uwagę, przez którą młodszy poczuł się dosyć niepewnie.

– Zobaczymy co słodkiego dla mnie przyniosłeś.

Starszy wyszarpał mu plecak i zaczął go przeszukiwać w poszukiwaniu jedzenia. Znalazł torbę podpisaną jego imieniem. Palcem odkleił karteczkę i wyciągnął samą reklamówkę.

– Mam nadzieję, że coś dobrego. – Powiedział odrzucając plecak na bok.

Trójka starszych odeszła, a Alan schylił się po swoją własność. Prychnął niezadowolony pod nosem, otrzepując plecak z brudu.

– Masz co jeść? – Spytał przyjaciel.

Chłopcy nie zdążyli jeszcze nic zjeść, a Paul obawiał się, że starsi zabrali mu całe przygotowane śniadanie. Alan udawał, że przeszukuje plecak, doskonale wiedząc, że została mu jeszcze jego część jedzenia.

– Coś zostawił. Opłacało się wrzucić wszystko dla niego w jedno. – Uśmiechnął się. – Chociaż nie wierzyłem, że to zadziała.

Alan wraz z przyjacielem usiedli pod gabinetem, w którym mieli mieć kolejną lekcje. Wyciągnęli śniadanie, chcąc napełnić żołądki.

– Dobra, prawie nikogo nie ma, to mów czy sprawa z Cud Chłopcem jakoś się rozwiązała. Nie wyglądasz na zbytnio przybitego. – Zagadnął Paul, nie zamierzając odpuścić tematu.

Alan uśmiechnął się spuszczając wzrok, na wspomnienie stopy Ryana. Przyjemne ciepło rozeszło się po jego wnętrzu, gdy przypomniał sobie również te chwile, kiedy byli blisko siebie, a starszy go nie odpychał.

– Coś jest na rzeczy. – Poruszył się podekscytowany. – Co się stało?

– Przeprosił mnie za to co powiedział.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz