Weekend marzeń skończył się szybciej niż oboje by tego chcieli. Czas na powrót do rzeczywistości.
W niedzielę, gdy wrócili do domu Lucy wypytywała Alana o weekend. Ten odpowiadał tyle ile mógł, w myślach pragnąc szybkiej powtórki z wyjazdu.
W domu chłopcy powrócili do neutralno wrogich stosunków przed mamą. Na piętrze, gdzie byli sami, spędzając razem niemal każdą wolną chwilę.
W poniedziałkowy poranek Alan jak zawsze wstał jako pierwszy i wyszykowany ruszył na przystanek autobusowy do szkoły. Zdziwił się, gdy równo z autobusem na chodniku ujrzał Ryana.
Razem weszli do środka razem z tłumem uczniów. Młodszy patrzał na niego ze zdziwieniem.
– Sprawdzian. – Szepnął.
– Nie chce ci się później poprawiać?
– Lepiej. Zamierzam go napisać na sto procent. – Uśmiechnął się zadziornie.
– Co? Czemu?
– Gościu mnie ostatnio wkurzył wyzywając od debili. – Prychnął.
Alan był bardziej ciekaw co zmusiło nauczyciela do takich słów, ale nie dane było mu zapytać, ponieważ starszy odwrócił się do niego bokiem zakańczając rozmowę.
Blondyn nieco tęsknym wzrokiem patrzał na dłoń starszego przytrzymującą się metalowej rurki. Gdy spojrzał na górę i natknął się na wzrok ciemnoniebieskich oczu, odwrócił głowę.
Wysiedli na odpowiednim przystanku w pobliżu szkoły. Osobno dotarli pod budynek. Pod klasą zjawił się jako jeden z pierwszych.
Gdy tylko dostrzegł kroczącego korytarzem przyjaciela, z daleka widział uśmiech na jego twarzy.
– I jak? Opowiadaj!
Alan już wiedział, że dzisiaj cały dzień będzie wypytywany szczegółowo o miniony weekend.
– Było świetnie. – Powiedział ogólnikowo.
– Więcej szczegółów! – Poprosił. – Poszliście o ten znaczący krok dalej? – Dopytał ciszej, sugestywnym tonem.
– Nie. – Odparł z uśmiechem blondyn.
– Wow. Nie naciskał ani nic?
– Obu nam wystarcza to na czym jesteśmy.
Przez kolejne przerwy temat rozmów kręcił się wokół wyjazdu Alana. Paulowi nadal było ciężko wyobrazić sobie znanego mu Ryana Singha takiego, jakiego opisywał go jego przyjaciel.
– Ale w sumie to oficjalnie jesteście razem, czy jak to między wami jest? – Spytał Paul o dręczącą go sprawę.
Oboje wzdrygnęli się słysząc tuż za sobą głośne chrząknięcie. Odwrócili się jednocześnie i nieco pobladli na widok Ryana.
– Śniadanie. – Rzucił krótko, obrzucając ich jednak spojrzeniem, które mówiło, że wszystko słyszał.
Alan wyszukał w plecaku odpowiedni pakunek i podał je starszemu. Ten chwycił go, jednocześnie jednak dotykając dłoni młodszego.
Wziął śniadanie i odszedł do czekających na niego piętro wyżej przyjaciół.
– W sumie... Ciężko stwierdzić. To trochę skomplikowane. – Odparł Alan na wcześniejsze pytanie.
– Zapytaj się go.
Chciałby, jednak nieco obawiał się odpowiedzi. Że zacznie się wykręcać.
– Kiedyś zapytam.
CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...