Sylwester już wyglądał zza rogu, a sytuacja między mężczyznami nie za bardzo się poprawiła. Z tą różnicą, że coraz bardziej Alan pragnął mieć Ryana z powrotem przy sobie, wewnętrznie mu wybaczając.
W przeddzień Sylwestra, gdy kładli się spać, Alan trzymał go jeszcze na dystans, zastanawiając się jednak jak przełamać ten wątły mur, który między nimi wzniósł.
W nocy, a właściwie można by już rzec, nad ranem Ryan przebudził się czując kolejny raz szturchanie. Otworzył oczy i z grymasem na twarzy z powodu przerwanego snu, rozejrzał się wokół siebie.
Ujrzał jedynie śpiącego Alana. Jego sen jednak zdawał się nie należeć do spokojnych, ponieważ młodszy przekręcał się z boku na bok, z lekkim grymasem na twarzy.
Brunet obserwował go przez chwilę, zastanawiając się czy nie powinien go obudzić, widząc że ten najwyraźniej trwa w jakimś koszmarze.
Nim zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję jasnobrązowe oczy otworzyły się, patrząc w górę z niepokojem, a klatka piersiowa młodszego unosiła się nie spokojnie.
– Ej, wszystko w porządku? – Zapytał półszeptem.
Blondyn gwałtownie obrócił głowę i spojrzał na niego. Zdziwił się, gdy po chwili ciało młodszego przylgnęło mocno do niego.
Ryan objął go, przyciskając mocniej do siebie.
– Spokojnie, to był tylko sen.
– Całe szczęście. – Wyszeptał niewyraźnie w jego koszulkę.
– Też w nim byłem?
Poczuł jedynie jak odpowiada skinięciem głowy.
– Też byłem takim chujem jak na co dzień?
Tym razem odpowiedź przecząca.
– To to nie mógł być aż taki zły sen. – Starał się go pocieszyć, za co zaraz został klepnięty w ramię. – To tylko sen, wszystko w porządku.
– Często śnią ci się koszmary? – Spytał półszeptem blondyn, nadal będąc wtulony w ciało starszego.
– Nie. Moje sny są często po prostu dziwne. Czasem bardzo dziwne.
– Śniła ci się kiedyś burza?
– Chujku mały... – Burknął. – Chyba raz. Może dwa. Jak byłem młodszy. Jako dziecko bardziej to przeżywałem.
Między nimi zapadła cisza, jednak nadal przez ten cały czas trwali przy sobie. Ryan nie zamierzał przerywać kontaktu, kiedy po tak długim okresie trzymania go na dystans, w końcu mógł mieć jego ciało przy sobie.
W końcu starszy zaczął się z powrotem kłaść na łóżku, cały czas trzymając blondyna przy sobie. Cieszyła go ta bliskość, jednocześnie szybko stając się niewystarczająca. Sprawnie przekręcił ich tak, że to młodszy znajdował się na dole, leżąc na kanapie, a on zawisł nad nim z wzrokiem wlepionym z mężczyznę pod nim.
– Zwariowałeś? – Szepnął blondyn.
– Ćśś. – Odparł jedynie Ryan, zniżając się bliżej młodszego.
Wisiał nad nim, sunąc nosem po jego skórze. Po linii szczęki, szyi, fragmencie obojczyka, znowu szyi.
– Ryan, zwariował... – Powtórzył się Alan, lecz został uciszony pocałunkiem.
– Lepiej bądź cicho i nasłuchuj, czy nikt się nie budzi. – Powiedział, mając na myśli tylko jedną osobę, będącą z nimi w domu.
Powrócił do drażnienia się z młodszym tymi ledwie muśnięciami. Dłonią gładził jego uda, między którymi się znajdował.

CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...