Minął już tydzień szkoły. Tydzień, gdzie na każdej lekcji był przedstawiany przedmiotowy system oceniania. Od tego tygodnia zaczyna się nauka. Nauczyciele już nie mogli sobie odpuścić straszenia uczniów niezapowiedzianymi kartkówkami i odpowiedziami. W szczególności najstarszych klas, których w tym roku szkolnym czekały egzaminy.
– Co teraz mamy? – Spytał Paul, zakładając plecak na ramię.
– Matmę na drugim piętrze.
Alan zaraz wysłuchał całą litanię tego jak bardzo jego przyjaciel nienawidzi tego przedmiotu i nie ma na niego ochoty. Idąc korytarzem, nagle jeden z nich został odepchnięty na bok, a drugi pochwycony przez dwóch chłopaków i zaciągnięty w niewielką wnękę w przejściu.
Paul spojrzał nieco zaskoczony i przestraszony w stronę przyjaciela. Ostrzegawczy wzrok starszych kolegów i spojrzenie Alana, które mówiło, że wszystko jest pod kontrolą, pozwoliło mu na oddalenie się od całego miejsca akcji. Jeśli sam by nie odszedł, zaraz i tak by został oddalony stąd siłą.
Alan patrzał na dwóch chłopaków przytrzymujących go. Szarpnął się dwa razy dla zasady, lecz i tak wiedział, że nie ma z nimi szans. Trzech na jednego. Jego spojrzenie w końcu przeniosło się na głównodowodzącego tej małej bandy. Ryan spoglądał na niego z uśmiechem.
– Stęskniłeś się za nami? – Spytał, nie oczekując odpowiedzi.
Chłopak słuchał tego wszystkiego w spokoju z lekkim grymasem na twarzy. Spieszył się pod salę lekcyjną. Niedługo dzwonek, a matematyczka zawsze szybko zjawia się pod klasą. Jeśli się spóźni, będzie u niej na celowniku.
– Dzisiaj przyszliśmy się tylko przywitać. Żebyś o nas nie zapomniał.
Dzwonek na lekcje rozbrzmiał w całej szkole. Dopiero teraz Alan zaczynał odczuwać stres związany z tym spotkaniem.
Jak nic się spóźnię. Przecież mnie teraz nie puszczą!
– Śpieszy ci się gdzieś? – Zaśmiał się Garcia.
Młodszy zmierzył go groźnym wzrokiem, na który on tylko głośniej się roześmiał.
Antonio był najgorszy z całej tej trójki. Alan śmiał nawet sądzić, że to on głównie wpływał degenerująco na pozostałych. Pomimo że niemal wszyscy mężczyźni górowali nad nim wzrostem, Antonio nadrabiał charakterem. Niezwykle wrednym i dosyć agresywnym charakterem. Ciemnobrązowe oczy łypały na wszystkich groźnie spod blond grzywki, którą często przytrzymywała czapka lub kaptur.
Mężczyźni specjalnie przetrzymywali dłużej młodszego kolegę, dopiero mając pewność, że nie zdąży na lekcje, odsunęli się, puszczając go wolno.
– Do zobaczenia leszczu. – Rzucił Jason, odpychając go.
Chłopak odwrócił się na chwilę by zmierzyć niezadowolonym spojrzeniem mężczyznę o nieco pociągłej twarzy i prostych brązowych włosach schowanych pod odwróconą czapką z daszkiem.
Alan postanawiając nie marnować na nich więcej czasu, ruszył biegiem w stronę gabinetu, zostawiając zadowolonych z siebie mężczyzn w tyle. Zatrzymał się przed salą, w której znajdowała się jego klasa. Wziął dwa większe wdechy, po czym wszedł do środka.
– Przepraszam za spóźnienie. – Powiedział, zaraz kierując się do swojego miejsca.
– Panie Grasse, jeśli jeszcze raz spóźni się pan na moją lekcję, mogę obiecać panu, że nie będzie dnia, w którym nie znajdzie się pan przy tablicy. – Zagroziła nauczycielka.
Alan nie miał ochoty na kłótnię, że to jego pierwsze spóźnienie. Bez słowa usiadł w swojej ławce, zaraz skupiając się na tym, co znajdowało się już na tablicy.

CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...