Dni mijały zamieniając się w tygodnie. Zachowanie Alana nie ulegało poprawie w oczach jego matki czy brata. Oboje widzieli, że dzieje się z nim coś niedobrego.
Przez ten czas liczba opuszczonych zajęć miała tendencję rosnącą. A średnia ocen wręcz przeciwnie. Chociaż nie uległy mocnemu pogorszeniu, to jednak nie były to już czwórki i piątki, a raczej trójki i czwórki.
Blondyn jednak nadal nie widział w niczym problemu. Nie zamierzał dłużej rezygnować z życia na rzecz szkoły i nauki. Chciał w końcu poczuć trochę luzu.
Była niedziela, zakańczająca kolejny coraz cieplejszy weekend. Alan po nakarmieniu Pitagorasa i krótkiej zabawie z zwierzakiem, zaczął się szykować do wyjścia.
– A ty gdzie się znowu wybierasz? – Odezwała się Lucy, jeszcze jakiś czas takimi pytaniami obrzucając jedynie starszego z synów.
– Idę do taty, a później spotykam się z kolegą.
– O której wrócisz? – Stała z założonymi ramionami i obserwowała jak Alan wkłada na nogi trampki, a następnie wkłada ciepłą bluzę.
– Nie wiem. – Rzucił nie zwracając na mamę większej uwagi.
– Widzę cię w domu przed dwudziestą. – Oznajmiła stanowczo kobieta.
– Postaram się.
– Nie postarasz się, tylko masz być.
Chwycił klamkę do drzwi i spojrzał na kobietę.
– Postaram się. – Powiedział po czym wyszedł z domu.
Kobieta sapnęła wściekle już nie mając pojęcia jak dotrzeć do młodszego z synów. Ryan w jej oczach od dawna był wiecznym buntownikiem, jednak w całkiem innym tego słowa znaczeniu. Nawet jak wychodził, przynosił do domu mierne oceny, czy opuszczał lekcje to zdawało się być to w pewien sposób kontrolowane. Natomiast miała wrażenie, że Alan całkowicie wymyka się spod jej kontroli.
– A tego gdzie znowu wywiało? – Spytał z grymasem Ryan schodzący ze schodów.
– Ty się mnie pytasz? – Westchnęła. – Poszedł do Williama, a później spotyka się z jakimś kolegą. – Odparła zmęczona. – Ja nie mam pojęcia co mam z nim robić. Z dwoma Ryanami w domu nie dam rady.
– Dzięki mamo.
– Ty w tym momencie jesteś tym grzeczniejszym synem. – Spojrzała na niego.
– Jakoś nie cieszy mnie ta zamiana ról.
– Mnie również.
Obojgu nie podobało się to co działo się z ich delikatnym Alanem. Bo chociaż nadal był delikatnym dzieckiem ziemi i zagorzałym obrońcą zwierząt i planety, to teraz mieli jakąś buntowniczą, nie słuchającą nikogo wersję tego małego ekologa.
Ryan przeszedł na dół i biorąc ze sobą Pitagorasa usadowił się wygodnie na kanapie. Oglądał z średnim zainteresowaniem film akcji, który leciał na jednym z kanałów w głowie postanawiając sobie ukrócić to całe szaleństwo.
Nie zamierza dłużej pozwalać na niszczenie młodszego. Dobrze wiedział kto był za to odpowiedzialny. A jedynym sposobem i szansą na powrót starego Alana było pozbycie się podstępnego węża, który sprowadzał go na złą drogę.
W głowie obmyślał plan, który zamierzał wprowadzić w życie z początkiem nowego tygodnia. Zamierzał zawalczyć o to co jego.
Mężczyzna spędził w domu czas do południa. Później sam poszedł spotkać się z przyjaciółmi. Potrzebował się rozerwać, trochę oczyścić głowę. A kto pomoże mu w tym lepiej niż dwójka jego przyjaciół w towarzystwie napojów alkoholowych.

CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...