Rozdział 21

69 14 0
                                    

Dwa dni wolnego minęły braciom niczym mrugnięcie oka. Dla Alana było to niezwykle krótkie mrugnięcie, zbyt szybkie. Dla Ryana długie, piekące, z piaskiem i wiatrem w oczy.

Alana twarzy nie opuszczał uśmiech, co tylko pogorszało stan bruneta. Ryan był zły częściowo na Alana, częściowo na samego siebie. Dobrze zdawał sobie sprawę, że spieprzył to co było między nimi. Zbyt wiele razy, twardo wypierał się wszystkiego. Za późno dopuścił do siebie swoje rzeczywiste uczucia.

Gdy chciał to wszystko naprawić na horyzoncie musiał się ktoś pojawić i to oczywiście nie jakiś tam paszczur, którego biłby na głowę. Tylko ta sama liga co on – wglądowo, jak i prawdopodobnie względem charakteru. A to się Ryanowi tym bardziej nie podobało.

Dlatego teraz musiał zaciskać zęby i patrzeć na blondyna chodzącego całego w skowronkach, w ciszy cierpiąc i licząc na szybki rozpad tego niby związku.

Młodszy nie rozmawiał z swoim przyjacielem przez weekend, dlatego z zniecierpliwieniem wypatrywał go na szkolnym korytarzu. Miał nadzieję, że nie zjawi się na ostatnią chwilę przed zajęciami, ponieważ liczył na rozmowę z nim przed rozpoczęciem dnia szkoły. Pech chciał, że Paul niemal zaspał i pojawił się w szkole równo z dzwonkiem.

Chłopcy z rozmowami musieli zaczekać do kolejnej przerwy, wcześniej zmierzając się z niezapowiedzianą kartkówką z matematyki.

Po niezwykle stresujących czterdziestu pięciu minutach pierwszej lekcji, przyjaciele w końcu mogli ze sobą porozmawiać.

– Mów jak było, bo nie wytrzymam! – Odezwał się podekscytowany Alan.

Tym razem to on nie mógł powstrzymać emocji. Był niezwykle ciekaw jak wypaliły plany przyjaciela, jednocześnie nie chcąc być tym, który pierwszy opowiada o swojej sobocie.

Pojawiający się na twarzy chłopaka uśmiech, tylko utwierdził go w przekonaniu, że plany się udały. Zaraz miał okazję wysłuchać opowieści o romantycznym obiedzie, wspólnym oglądaniu filmów w jego pokoju, aż w końcu samej akcji.

– A wiesz co najlepsze? – Dodał na koniec. – Ledwo co się ogarnęliśmy, a usłyszałem jak starzy wchodzą do domu. Rozumiesz to szczęście?!

– I nie było żadnych podejrzliwych spojrzeń w waszą stronę czy dziwnych pytań?

– Nie. Powiedzieli, że nam nie przeszkadzają i poszli do siebie oraz zajęli się Molly, żeby nam nie truła dupy.

– Wow. Mają do ciebie duże zaufanie. Ciekawe czy nie za duże. – Dodałem lekko się śmiejąc.

– Przecież wiem co to gumki. Poza tym Agnes bierze tabletki. Uwierz, żadne z nas nie chce bawić się w nastoletnich rodziców.

Na wsłuchiwaniu się w historię Paula minęła blondynowi cała przerwa.

– Na następnej twoja kolej. – Zapowiedział przyjaciel. – Nie wywiniesz się.

A Alan nie miał takiego zamiaru. Z chęcią chciał opowiedzieć mu jak wyglądała randka. Dlatego bez stresu mógł skupić się na lekcji, nie obawiając się nadchodzącej przerwy.

– No dajesz. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami! – Odezwał się brunet od razu po opuszczeniu klasy.

Blondyn zaczął opowiadać przyjacielowi wszystko od godzinnych przebieranek, przez wizytę w kinie i kawiarni, aż po wspaniałe pożegnanie.

– Nie wierzę, że to ty go pocałowałeś! – Paul patrzał z szeroko otwartymi oczami.

– Ja samo w to nie wierzę.

– Mój mały Alanek w końcu dorósł. – Brunet wytarł z twarzy niewidzialną łzę wzruszenia.

Chłopak wywrócił oczami, lecz sam czuł pewnego rodzaju dumę z swojego zachowania. Oboje na chwilę przerwali rozmowy widząc nadchodzącego Ryana i jego drużynę pierścienia. Spojrzeli po sobie zdziwieni, gdy minęli ich bez żadnej zaczepki.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz