Rozdział 30

55 12 0
                                    

Pierwszym, który obudził się nie był nikt inny niż Alan. Otworzył oczy i sennym wzrokiem rozejrzał się po pokoju, w którym się znajdował. Dostrzegł ich ubrania porozrzucane na podłodze, a on sam leżał jedynie w bieliźnie i to w dodatku nie swojej.

I pod wpływem tego widoku do jego głowy zaczęły napływać wspomnienia wczorajszej nocy. Położył sie na plecach wpatrując się w sufit i czuł jak jego policzki zalewają się czerwienią.

Jednocześnie z radością i szczęściem, zaczęły napływać do niego niepewność i zwątpienie.

Co jeśli Ryan zrobił to pod wpływem alkoholu? Jeśli teraz będzie tego żałował? Miedzy nimi ostatnimi czasy zdawało się być wręcz idealnie, co jeśli po tym co zrobili wszystko się zepsuje?

– Ej, co jest? – Usłyszał cichy szept.

Obrócił głowę w bok i ujrzał przyglądającą mu się parę ciemnoniebieskich oczu. Młodszy próbował cokolwiek z nich wyczytać, lecz nie umiał.

Zaraz poczuł jak dłoń bruneta odgarnia kosmyki włosów z jego czoła, a następnie spoczywa na jego policzku.

– Co?

– Miałeś jakąś taką nietęgą minę. Wszystko okej? – Spytał zmartwiony.

– Tak. Chyba tak. – Odparł z niepewnym uśmiechem.

– Chyba?

– Żałujesz... żałujesz wczorajszej nocy? – Odważył się zapytać, chociaż słowa ledwo przeszły mu przez gardło.

– Nie. – Odparł bez wahania, składając na jego ustach krótki, lecz czuły pocałunek. – A ty? – Teraz to w głowie Ryana dało się wyczuć nutkę niepewności i strachu.

Alan pokręcił przecząco głową.

– Nie. – Uśmiechnął się. – W takim razie wszystko jest w porządku.

Chłopcy zbliżyli się do siebie i wtulili. Alan chłonął ciepło ciała starszego, jednocześnie w głowie powracając do wczorajszej nocy.

– Chwila. – Odezwał się odsuwając i patrząc w oczy brunetowi. – Byłeś przygotowany. – Zauważył.

– Hm?

– Żel, prezerwatywy. – Wymienił.

– Leżały i czekały na odpowiedni moment.

– A gdyby doszło do tego innego razu i to nie w twoim pokoju?

– To mielibyśmy problem i najpewniej musielibyśmy sobie poradzić bez takich wygód, jeśli naprawdę byśmy chcieli. – Odparł.

Dwójka leżała w łóżku starszego, wtulona w siebie. Przez pewien czas.

– Nie umiem tak leżeć bezczynnie. – Jęknął niezadowolony Alan. – Wstaję. – Powiedział, podnosząc się z łóżka. – Chce mi się pić.

– Przyniesiesz mi też? – Spytał starszy przekręcając się na plecy i zakładając ręce za głowę.

– Myślałem, że też wstaniesz i pójdziesz na dół ze mną.

– No dobra. – Westchnął, podnosząc się do pozycji siedzące. – Ale może najpierw chociaż trochę tu ogarniemy?

– Tak. – Zgodził się z nim Alan.

Blondyn zaczął zbierać wszystkie ich ubrania z podłogi, następnie zanosząc do kosza na prawnie w łazience. Ryan pozbierał wszystkie rzeczy typu chusteczki, lubrykant i schował do szafki, a część zużytych rzeczy wyrzucił do kosza na śmieci. Wstępnie poprawił kołdrę, notując sobie w głowie, żeby wymienić dzisiaj pościel na świeżą.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz