Rozdział 40

36 11 2
                                    

Był piątek. Alan wyjątkowo nie miał zmiany w klubie, jednak alternatywa nie wydawała się być dla niego lepsza. Zastanawiał się czy aby nie wykręcić się jakoś od spotkania u Kath.

– Nie chcę tam iść. – Powiedział na głos.

– To nie idź. – Odparła dziewczyna.

Wiedziała teraz o wiele więcej i nie widziała powodu by blondyn zmuszał się do pójścia tam z nią.

– Nie chce wychodzić na tchórza. I tak w końcu będę się musiał z nim zobaczyć.

Nawet jeśli by tam nie poszedł, to Ryan najpewniej wymyśliłby jakiś sposób by się z nim zobaczyć. A poza tym do jutra miał podjąć decyzję. I tak musiałby się z nim spotkać by dowiedzieć się jak sprawa wygląda, chociaż on już znał odpowiedź.

– Mam nadzieję, że wszyscy nie będą długo siedzieć. Najwyżej sam zmyje się wcześniej. Może chociaż wyśpię się trochę na jutrzejsze zajęcia.

Późnym popołudniem wyszli z domu. Mroźny wiatr i pochmurne niebo jakby podzielało nastrój chłopaka. Podczas drogi Alan był niezwykle milczący.

Na miejscu nie zjawili się jako pierwsi. Drzwi otworzył im oczywiście nie kto inny jak Ryan. Alan bez ogródek unikał go wzrokiem, nie odzywając się ani słowem.

Ryan patrzał na niego nieco zdziwionym wzrokiem. Rozumiał, że kończył mu się czas, ale nie sądził, że młodszy będzie go tak bezczelnie traktował jak powietrze.

Alan starał się w miarę normalnie funkcjonować z innymi. Oczywiście znowu został sprowadzony do roli barmana, lecz wcale mu to nie przeszkadzało. Teraz jednak nieco inaczej patrzał na Kath, która była w wąskim gronie nie pijących.

Czas Alanowi niezwykle się dłużył. Po nieco ponad dwóch godzinach zaczął się zastanawiać czy to może nie już najwyższa pora zmyć się do domu.

Kątem oka spojrzał w stronę drzwi, a zauważając, że do kuchni wchodzi nie kto inny jak sam gospodarz, wzrokiem powrócił do napełnianych szklanek.

Zdawał sobie sprawę, że brunet zatrzymał się tuż obok niego i patrzał na niego intensywnym wzrokiem, lecz on usilnie przez cały czas unikał go wzrokiem.

– Możesz mi wyjaśnić dlaczego mnie tak ignorujesz? – Starszy nie wytrzymał.

– A dlaczego nie? – Wzruszył ramionami. – Myślałem, że mamy w miarę jasną sytuację.

– Dałeś mi czas do jutra. Jeszcze zostało kilka godzin. – Zauważył, desperacko chwytając się pozostałego mu czasu. – Poza tym myślałem, że... między nami znowu jest już trochę lepiej.

Tak, też tak myślał. Dopóki Ara nie zrzuciła na niego bomby z niespodziewaną informacją.

– Po prostu daj sobie już spokój ze mną i oszczędźmy sobie bólu.

– Alan, przestań.

– Zajmij się swoją dziewczyną tatuśku. Gratulacje i powodzenia. – Powiedział nie wytrzymując.

Może jednak wcale nie jestem lepszy od Aurory, jeśli chodzi o tajemnice?

– O czym ty mówisz?! – Brunet nieco zesztywniał.

Alan chciał go wyminąć, lecz starszy chwycił go za ramię, zatrzymując w miejscu.

– O czym ty mówisz? – Dopytywał surowym tonem.

– Na razie pochwaliła się tylko Aurorze, która miała nikomu nie mówić. Kath jest w drugim miesiącu ciąży.

Alan sądził, że zobaczy jak starszy blednie, patrzy na niego z niedowierzaniem i strachem. Jednak reakcja Ryana zdawała się być z goła inna. Chłopak widział zaciskającą się szczękę, spinające się mięśnie i wściekły grymas na twarzy.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz