Paul szedł z Alanem będąc w totalnym szoku.
– Nie wierzę, że mama cię puściła i jeszcze pożyczyła samochód.
– Myśli, że jadę jako przyzwoitka. – Wyznał.
– Weekend tylko we dwójkę. Wow. – Pokręcił głową. – Naprawdę nie będzie problemu, że mnie podwieziecie?
– Daj spokój. Oczywiście, że nie.
Chłopcy dotarli pod samochód pani Collins. Kobieta wyszła na zewnątrz zauważając kroczącego w jej stronę syna.
– Dzień dobry. – Przywitał się Paul.
– Cześć. Też jedziesz? – Spytała z delikatnym uśmiechem.
– Nie. Tylko podwożą mnie do domu.
– Jasne. Miłej zabawy. I grzecznie.
Alan pożegnał się z mamą, która dalszą drogę do domu miała zamiar pokonać taksówką.
– Grzecznie. Słyszałeś. – Powiedział znacząco szatyn.
Alan dźgnął przyjaciela łokciem.
– Ale tak serio, nie stresujesz się? Wiesz, taki wypad we dwoje sugeruje pewne rzeczy. – Mówił wchodząc do samochodu i zajmując miejsce na tylnej kanapie.
– Po części trochę, ale jakoś staram się o tym nie myśleć. – Alan zajął miejsce z przodu na siedzeniu pasażera. – Wątpię, żeby na cokolwiek naciskał. A jak wyjdzie tak wyjdzie.
– Ja to bym chyba cały był zestresowany.
– Nie pomagasz mi takimi tekstami.
– Po powrocie chcę usłyszeć szczegółową relację z wyjazdu. – Powiedział stanowczo Paul.
– Czy szczegółową to zobaczymy. – Zastrzegł sobie.
– I mówisz, nie wiesz, gdzie dokładnie jedziecie? Jeśli jednak postanowiłby cię wywieźć do lasu lub porzucić w innym podejrzanym miejscu to daj znać.
– Jasne, jeśli nie będę zakneblowany i nie będę miał związanych rąk to do ciebie zadzwonię.
Blondyn przez przednią szybę wypatrywał Ryana, który powinien już kończyć lekcje.
Wątpił, żeby zapomniał, ponieważ jeszcze rano upewniał się, że mama pożyczy mu auto i może ich nie być na weekend. Poza tym w bagażniku znajdowały się ich torby.
W końcu, gdy tłum nieco się przerzedził ujrzał starszego kroczącego w jego stronę. Na twarzy młodszego pojawił się nieśmiały uśmiech.
Ryan płynnie wskoczył na miejsce kierowcy. Zamknął drzwi i jeszcze nim zdążył zapiąć pasy, jego ręka wylądowała na udzie boldyna.
– To co, kocie, możemy ruszać? – Spytał wyszczerzając się w szerokim uśmiechu, w głowię mając wizję ich wspólnego weekendu.
– O, wow. – Padło ciche stwierdzenie z tylnej kanapy.
Brunet niemal podskoczył słysząc obcy głos, nie spodziewał się w aucie nikogo poza ich dwójką.
W pierwszej chwili spojrzał zaskoczony i lekko przestraszony na tylne siedzenia, na których zauważył przyjaciela młodszego. On również wyglądał na zdziwionego. Co on tu, do cholery, robi?!
Zaraz jednak Ryan przybrał standardowy dla niego arogancki i pewny siebie wyraz twarzy.
– Co on tu robi?
– Podwieziemy go do domu. – Odparł Alan naturalnie i spokojnie. – Dodatkowe piętnaście minut drogi raczej nie sprawi nam problemu.
Ryan obrzucił Paula spojrzeniem stworzonym dla nieproszonych gości, po czym odwrócił się w stronę kierownicy. Zapiął pasy i odpalił samochód.

CZYTASZ
Bad Romance
RomanceSzkoła średnia, czas wielkich pierwszych miłości. Skomplikowana sytuacja rodzinna, a jeszcze bardziej skomplikowana relacja w szkole. Co naprawdę może łączyć szkolną ofiarę i jego dręczyciela? Ilość rozdziałów: 50 Nowe rozdziały w poniedziałki, środ...