Rozdział 31

89 15 0
                                        

Czas do końca roku szkolnego Alana skracał się w zastraszającym tempie. Upragniony okres wakacji zdawał się być już niemal u progu.

Ten czas nastrajał młodszego radością, ale także pewnego rodzaju obawą. Nadal nie wiedział co z studiami starszego. Nie miał pojęcia po jakich uczelni składał papiery. Jeśli będzie musiał wyjechać to jak daleko?

Starał się o tym nie myśleć, wierząc, że w odpowiednim czasie oboje będą się zastanawiać nas sensownym rozwiązaniem.

Obecnie Alan musiał skupić się na podciągnięciu ocen, które nadal mu się wahały. Średnia na koniec roku była zadowalająca, lecz jeszcze nic nie było pewne.

Ryan, kiedy mógł i kiedy młodszy tego potrzebował, pomagał mu w nauce.

Aktualnie chłopcy siedzieli razem na kanapie. Ryan oglądał program w telewizji, zaczynając się coraz bardziej nudzić podczas wolnego od szkoły. Alan natomiast patrzał się przed siebie niewidzącym wzrokiem, a na stoliku obok leżał zeszyt z notatkami.

– Ej, wszystko ok? – Spytał starszy, gdy zauważył, że blondyn siedzi tak już dłuższą chwilę.

– Chcę dżem. – Odpowiedział nie poruszając się.

– Dżem?

– Dżem. – Spojrzał na bruneta.

– To idź sobie weź. – Odparł nie widząc problemu.

– Nie mamy dżemu.

Ryan wziął głęboki wdech.

– To idź sobie kup jak masz taką ochotę. Poza tym, dżemy nie zawierają za dużo cukru jak dla ciebie?

– Ma ochotę na malinowy. – Powiedział, jakby całkowicie ignorując wypowiedź starszego.

– To sobie kup!

– Chodź ze mną.

– Nie. – Odparł natychmiast.

– No chodź.

– Nie.

– Nie pożałujesz.

– A co to ma niby znaczyć? – Ryan spojrzał na młodszego z pytaniem w oczach, lecz ten nic mu nie odpowiedział. Wstał z miejsca i udał się w stronę przedpokoju.

Brunet po chwili ruszył za nim. Widział jak młodszy zaczął się ubierać szykując do wyjścia. Pokręcił głową, lecz sam zaczął zakładać buty, nie chcąc by Alan szedł sam.

– Ej, co to niby miało znaczyć? – Dopytywał dalej, chcąc by młodszy rozwinął temat.

– Najpierw dżem.

– Okres masz czy co, że nagle takie zachcianki?

– A twoja ostatnia jazda na chipsy cebulowe? – Wypomniał mu.

– Dobrze, że mi o nich przypomniałeś. – Uśmiechnął się. – Skoro i tak zmusiłeś mnie do wyjścia z domu to nie wrócę z pustymi rękami.

– Mi przynajmniej nie będzie śmierdzieć z buzi.

– Umyję zęby.

– Nie będzie trzeba.

Ryan ponownie spojrzał podejrzliwie na młodszego, lecz nie zdążył o nic zapytać. Znaleźli się przed pobliskim sklepem.

Alan wyszukał dla siebie najbardziej ekologiczny dżem malinowy, a Ryan chwycił zielone opakowanie chipsów, przy okazji kupując jeszcze coś gazowanego.

Wrócili do pustego domu. Tym razem i Alan zaliczał się do grona wielbicieli późnych powrotów ich mamy.

Udali się do kuchni. Alan zaczął przygotowywać sobie kanapki z swoim upragnionym dżemem, a Ryan jednym ruchem otworzył paczkę chipsów.

Bad RomanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz