Rozdział 5: Sława.

14 4 0
                                    

        Fokion po meczu stał się zainteresowaniem wielu dziewcząt oraz chłopaków. Nikt w ostatnim czasie nie zdobył takiej popularności jak on. Wszyscy chcieli go poznać i zobaczyć jaki jest. Gdy okazywało się, że Fokion jest uroczym i miłym chłopakiem wszyscy byli zachwyceni. Najbardziej zachwycone z jego wyglądu i charakteru były dziewczyny, które patrzyły z podziwem na jego mięśnie. Fokion po raz pierwszy w życiu doznał tak dużej atencji. Na początku chował się za Jennifer, która pomagała mu z natrętnymi fankami. Po czasie i kilku meczach Fokion coraz bardziej przyzwyczajał się do towarzystwa dużej ilości osób. W przyzwyczajeniu się do takiej atencji pomagała mu Jennifer, która była przy nim cały czas. Fokiona to oczywiście bardzo cieszyło ponieważ konkurował z Ambrosiusem o jej serce. Sam czas na sam z osobą w której się zakochał był wspaniały a jeszcze lepsze było to, że Ambrosius się przez to denerwował. Fokion przygotowywał się do ostatniego meczu z drużyną gdy na boisko wbiegła Jennifer.

-Wilczur.-krzyknęła Jennifer.

Fokion odwrócił się w stronę dziewczyny. Pomachał jej radośnie Jennifer również mu pomachała. Chłopak zauważył, że dziewczyna trzyma w ręce jakiś papier. Jennifer dobiegła do chłopaka tak szybko jak potrafiła.

-No to my lecimy do domu.-powiedział Jack podchodząc do dwójki przyjaciół.-Do zobaczenia.

-Do zobaczenia.-odpowiedzieli mu w tym samym czasie Jennifer i Fokion. Gdy zostali sami Jennifer zaczęła rozmowę. Na początku podała Fokionowi papier, który trzymała w reku a potem spojrzała się na niego wzrokiem przepełnionym troską.

-Nie zdajesz z jednego przedmiotu więc jeśli się nie poprawisz to nie będziesz mógł grać w ostatnim meczu.-oznajmiła smutnym głosem Jennifer. Fokion wyglądał na bardzo smutnego tą wiadomością. Fokion chciał coś odpowiedzieć ale jego telefon zaczął dzwonić. Chłopak wyciągnął starą nokie z kieszeni i odebrał. Przyłożył telefon do ucha. Jennifer patrzyła się na niego spokojnie.

-Tak rozumiem już idę.-powiedział Fokion nadal z smutnym wyrazem twarzy. Chłopak rozłączył się z rozmówca i odłożył telefon do kieszeni.-Muszę iść. Porozmawiamy o tym jutro...

Jennifer nie zatrzymywała nawet bardzo smutnego Fokiona wiedziała, ze chłopak ma problemy z nauką. Postanowiła mu pomóc i załatwić mu korepetytora, który pomógł by mu z poprawieniem oceny. Wybur osoby do tego był prosty. Padło na Ambrosius jedyną osobę, która nie cieszyła by się jak psychofan ze spędzenia czasu z chłopakiem. A poza tym Ambrosius był najmądrzejszą osobą w całej szkole nie było przedmiotu z którego nie był by dobry. Jennifer od razu pobiegła do Ambrosiusa aby poinformować go o swoim planie. Standardowo znalazła go w zaciszu biblioteki z której chłopak akurat wychodził. Poczekała na niego aż skończy wypożyczać jakąś książkę i wyszli razem ze szkoły. Szli obok siebie chodnikiem a Ambrosius czekał aż dziewczyna się odezwie.

-Fokion nie zdaje z matmy czy pomógł byś mu w nauce?-zapytała się od razu Jennifer a Ambrosius poczuł lekki smutek. Przez ostatni miesiąc przez te całe mecze praktycznie wcale nie widywał się z przyjaciółką. Myślał, że dziewczyna chce zapytać co u niego a zaczęła rozmowę od stosunkowo nowego przyjaciela.

-Spędzaliśmy przez ostatni miesiąc mało czasu ze sobą...

-Tak wiem.-odezwała się od razu Jennifer.-To wszystko przez te mecze. No i jeszcze mam milion innych spraw na głowie jak na przykład zbiórki charytatywne.

-Wiem i to rozumiem.-powiedział spokojnie Ambrosius.-Ale dlaczego zaczynasz rozmowę od razu od niego?

-Bo jeśli Fokion nie zda to nie pozwolą mu grać w ostatnim meczu.-powiedziała Jennifer lekko zdziwiona odpowiedzią przyjaciela. Wiedziała, że chłopacy się nie lubią ale chciała to zmienić. A wspólna nauka mogła poprawić ich relacje.

-I niby dlaczego miało by mnie to obchodzić?-odpowiedział lekko zdenerwowany Ambrosius. Jennifer mimo jego zdenerwowania nie chciała dać za wygraną.

-No bo jesteśmy przyjaciółmi.-Jennifer po wypowiedzeniu tego zdania wiedziała, że wybrała najgorszy możliwy argument i lekko przywaliła swoją ręką w twarz z zażenowania.

-Ja się z nim na pewno nie przyjaźnię.-od prychnął Ambrosius, który przyśpieszył kroku.-A poza Ambrosius tym i tak już go nauczyłem zasad piłki amerykańskiej. Wystarczy mi już nauczania go.

-Sam widzisz jak mu doskonale idzie.-Jennifer spróbowała go ponownie przekonać.-Nie może zaprzepaścić takiej szansy.

-Nie interesują mnie jego szanse życiowe.-odpowiedział Ambrosius odwracając się do zdruzgotanej Jennifer.-Tylko ty mnie obchodzisz.

-A mnie obchodzi to, że Fokion nie zdaje.

-A ty znowu o tym...-powiedział Ambrosius zdenerwowany tym, że Jennifer tak bardzo interesuje się nowym przyjacielem.

-Tak znowu o tym bo to ważne.-odpowiedziała speszona Jennifer.-Wiesz co.

-Co?-zapytał się zdziwiony zmianą nastawienia dziewczyny Ambrosius.

-Jestem zmęczona. Idę do domu.-Jennifer ruszyła przed siebie wyprzedzając chłopaka.-A ty się zastanów nad tym co Ci powiedziałam.

Ambrosius został sam na chodniku. Zastanawiając się nad tym co zaszło podczas rozmowy.

Jennifer jest smutna bo nie chce uczyć tego pchlarza. Dlaczego ja przecież jak by zapytała obojętnie kogo to by się zgodził. Przecież wszyscy go tak bardzo lubią i podziwiają. Wystarczył jeden mecz żeby był tak lubiany i, żeby Jennifer zaczęła spędzać z nim więcej czasu... Chwila a co jeśli z własnej woli zaproponuje mu naukę. Wtedy zaimponuje Jennifer i zobaczy jak bardzo jestem dobry i może zobaczy we mnie coś więcej niż przyjaciela.- Ambrosius skończył swój wywód w myślach i postanowił, że pomoże Fokionowi, ale tylko ze względu na Jennifer.  

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz