Jennifer usiadła na ławeczce obok fontanny a tuż obok niej usiadł Fokion. Dziewczyna otworzyła pudełko z ciastkami wzięła sobie jedno i podała pudełko chłopakowi aby też wziął sobie jakąś słodkość. Przyjaciele zajadali się słodkimi przysmakami gdy Jennifer przypomniało się, że ma opowiedzieć Fokionowi jaki Ambrosius był w dzieciństwie. Spojrzała się porozumiewawczo na chłopaka, który od razu skupił się na dziewczynie.
-Nie wiem od czego zacząć.-Jennifer zaśmiała się z niedowierzania.-Może zaczniemy od tego co ty byś chciał wiedzieć o Rosim.
-Chciałbym wiedzieć jakie emocje przy tobie odczuwa i o dręczeniu go.
Jenniifer spojrzała się trochę ze zdziwieniem na Fokion.
-Czyli idziemy w tematy charakteru i smutnych doświadczeń.-powiedziała Jennifer odwracając głowę do tyłu i zamykając oczy.-Poznałam się z Rosi w przedszkolu. Był cichy i nikt się z nim nie bawił. Miał tylko mnie.
-To zupełnie jak teraz...
-Ciii.-uciszyła go Jennifer po czym kontynuowała historię.-Jak się lepiej poznaliśmy a zajęło to dosyć długo okazało się, że Rosi to bardzo uczuciowy i miły chłopak. Zawsze o mnie dbał a ja dbałam o niego. Mogę mu zawsze ufać był przy mnie w najsmutniejszych momentach jak chłopak ze mną zerwał i jak moja mama umarła...
-Twoja mama umarła?-zapytał się smutnym głosem Fokion. Jennifer otworzyła oczy i spojrzała się na jego smutną twarz, chłopakowi było tak bardzo szkoda przyjaciółki.
-Zmarła na raka, ale to było już dawno temu.-odpowiedziała Jennifer głaszcząc chłopaka po głowie. Fokion zabrał głowę nie lubił być głaskany po włosach lekkie klepanie po głowie jeszcze dopuszczał, ale głaskanie bardzo go denerwowało.-Miałam wtedy dwanaście lat. Minęło dużo czasu od tamtej chwili.
-Dobrze, że miałaś przy sobie taką osobę jak Rosi.
-Tak dobrze, że przy mnie był. Zawsze mogę na niego liczyć.-Jennifer uśmiechnęła się i znowu przerzuciła wzrok na niebo.-Wracajmy do tematu Rosiego. Co już o nim wiesz?
-Jest uczuciowy i miły, ale żeby to zobaczyć to trzeba sobie zasłużyć. Jak mi zaufa to się zaprzyjaźnimy i pokarze mi swój miły charakter.-powiedział Fokion uśmiechając się miło do dziewczyny.
-Tak dokładnie.-odpowiedziała radosna Jennifer.-A teraz przejdziemy do tych mniej miłych tematów pozwolisz, że opowiem Ci to bez szczegółów.
-Wytężam słuch.-powiedział Fokion podpierając głowę o swoje ręce.
-Jak dorastaliśmy to większość osób wiedziała już, że Rosi jest bogaty. Na początku niektórzy chcieli go naciągać na pieniądze. A gdy nie chciał zostać ich sponsorem to zaczęli mu dokuczać.
-Ohydni brzydale...-powiedział cicho Fokion do siebie jednak Jennifer również to usłyszała.
-Prawdę mówiąc to czuję się winna za to co go spotkało.-dodała już smutnym głosem Jennifer. Fokion był bardzo zdziwiony słowami dziewczyny.-Nie zauważyłam jak Rosi się ode mnie trochę odsunął abym nie widziała jak go poniżają.
Fokion chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział nawet co mógłby powiedzieć w takiej sytuacji. Jennifer widząc jego zakłopotanie zaczęła mówić dalej aby chłopak aż tak się nie przejmował.
-Mi też dokuczała pewna dziewczyna przez jakiś czas. Była wredna bo zaczęłam wcześniej dorastać mój biust był większy niż u większości dziewcząt w moim wieku. Ona była po prostu płaska i zaczęła mi dokuczać bo chyba miała jakieś kompleksy co oczywiście jej nie usprawiedliwia. Na szczęscie się jej pozbyłam.
-Jak?-zapytał się zaciekawiony Fokion.
-Okazało się, że pizda była tylko mądra w gadce jak jej przywaliłam pięścią w twarz to się popłakała i udawała ofiarę. A takie szmaty życiowe od razu trzeba mieszać z błotem, żeby się za pewnie nie poczuły. I w taki sposób pozbyłam się też prześladowców Rosi. Wszystkich ich pobiłam, albo zgłosiłam na policje za nękanie.
-To podczas tych walk zdeformował Ci się nos?-zapytała Fokion pokazując na stara ranę na nosie dziewczyny, który był trochę zdeformowany.
-Nos sobie rozjebałam jak mnie auto potrąciło na pasach i przeleciałam przez pół ulicy uderzając o chodnik.
-Lekarze byli zdziwieni, że nic mi się z czaszką nie stało. No oprócz nosa bo ten to był połamany i się źle zrósł. Ale wcale mnie nie oszpeca wygląda na taki orli nos.
-Bardzo jest ładny.-potwierdził Fokion komplementując tym samym dziewczynę.-Po prostu chciałem wiedzieć z kąt ta rana. Bo skoro mówisz, że tak dzielnie broniłaś Rosi to myślałem, że to jakaś rana z bójki.
-No dobrze a pomijając temat mojego nosa to, czy dowiedziałeś się wszystkiego czego chciałeś o Rosim?
-Tak wydaje mi się, że dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem.
Jennifer uśmiechnęła się do Fokiona.
-Dojedzmy resztę ciastek zanim nam zwietrzeją.
Jennifer wysunęła rękę po to aby wsiąść ciastko. Przyjaciel zaczęli obżerać się słodkimi wypiekami.
-A co z tobą?
-Ze mną?-zapytał się Fokion wkładając kolejne ciastko do buzi.
-Jesteś bardzo ciekawy czy mnie albo Rosiemu nie dzieje się krzywda. Tez Ci dokuczali?
-Nie dokuczali mi.-odpowiedział Fokion spuszczając głowę na dół.-Po prostu jesteście moimi pierwszymi przyjaciółmi. Nie chcę żeby działa wam się krzywda.
Jennifer położyła dłoń na buzi Fokiona i delikatnie podniosła ją do góry. Zanim chłopak zdążył co cokolwiek powiedzieć miał już w buzi ciastko, które włożyła mu do niej Jennifer.
-Masz bardzo dobre serduszko.-powiedziała Jennifer uśmiechając się do chłopaka.-Opowiem jutro Rosiemu jak się o niego zamartwiałeś.
Fokion spojrzał się na dziewczynę i zrobił błagalne spojrzenie, żeby nie opowiadała jego rywalowi o tym zamartwianiu się. Jennifer zaczęła się śmiać a po chwili zakrztusiła ciastkiem i przerażony Fokion musiał jej pomagać.

CZYTASZ
Miłość w nowiu
RomanceMłoda pełna energii i szczęścia dziewczyna zostaje wciągnięta przez grupkę trójki złych istot w pokręcony świat istot magicznych i legendarnych. Zostaje postawiona przed wyborem walki o życie albo poddanie się i śmiercią. A w tym wszystkim ma proble...