Rozdział 21:Zimowe smutki.

4 2 0
                                    

 W końcu przyszedł grudzień a tak dokładnie to szósty grudnia czyli najsmutniejszy dzień w roku dla Jennifer. Była niedziela dzień bez szkoły więc trójka przyjaciół postanowiła spotkać się w parku. Zmartwiony Ambrosius i Fokion ubrany w szalik Ambrosiusa zastanawiający się o co chodzi z zachowaniem drugiego chłopaka.

-Dlaczego jesteś taki zmartwiony?-zapytał się Fokion patrząc się na zestresowanego Ambrosiusa.

-Dzisiaj jest trudny dzień dla Jennifer zresztą jak co roku.-powiedział spokojnie Ambrosius.

-Opowiesz mi co się stało, że ten dzień w roku jest dla Jennifer taki trudny?-Fokion mimo że domyślał się o co może chodzić to i tak wolał o to dopytać Ambrosiusa, który i tak chciał opowiedzieć o tym Fokionowi aby ten nie powiedział czegoś głupiego.

-Nie wiem czy Jennifer mówiła Ci już o tym, że je mama umarła...-zaczął powoli Ambrosius.

-Powiedziała mi już to.-odparł łagodnie Fokion czekając aż znowu Ambrosius zacznie mówić.

-Więc jej mama umarła właśnie szóstego grudnia.-powiedział cichym głosem Ambrosius.-Jennifer i jej ojciec bardzo to przeżyli. Rozpaczali tak jak każdy człowiek rozpaczał by po śmierci bliskiej osoby...

-Cały czas po tym wydarzeniu byłeś przy Jennifer?-zapytał się Fokion uważnie obserwując mimikę zmartwionego Ambrosiusa.

-Tak. Jennifer próbowała jak najszybciej pogodzić się ze strata matki. W tych trudnych dniach miała mnie i swojego...-Ambrosius się na chwilę zawiesił po czym dodał z trudem.-...byłego chłopaka.

-Ojciec Jennifer jeśli dobrze pamiętam powiedział do mnie, że jestem ,,draniem z drużyny,,. Czy coś w tym stylu.-powiedział nagle Fokion przypominając sobie pierwszą rozmowę z ojcem Jennifer.- Czy były chłopak Jennifer był w drużynie szkolnej?

-Tak...-odpowiedział Ambrosius niechętnie przypominając sobie byłego chłopaka Jennifer.

-Jaki on był?-zapytał się zaciekawiony Fokion przyglądając się lekko poddenerwowanemu Ambrosius, który mimo wszystko odpowiadał na każde pytanie Fokiona

-Na początku był podobny z charakteru do Jennifer. Miły i pomocny tylko nie potrafił się postawić więc inni mu dokuczali.

Fokion słuchał uważnie chcą się dowiedzieć jak najwięcej.

-Potem Jennifer zaczęła go bronic i jakoś tak się w sobie zakochali. Później wstąpił też do drużyny szkolnej i stał się bardziej pewny siebie...

Ambrosius ucichł nie wiedział czy ma kontynuować czy nie. Fokion chcąc go jakoś wesprzeć położył głowę na jego ramieniu.

-Debil z ciebie.-zaśmiał się Ambrosius po czym zaczął znowu mówić.-Byłemu chłopakowi Jennifer chyba za bardzo uderzyła sława do głowy i Jennifer już mu nie wystarczała. Zdradził ją i zerwał z nią szóstego grudnia.

-Co się z nim stało?

-Wyjechał do innego miasta. Przeprowadził się.-powiedział Ambrosius po czym dodał.-Żałuję, że mu nie przyłożyłem kiedy miałem okazję.

-A co się wtedy działo z Jennifer?-zapytał się Fokion nie chcąc nawet myśleć co by było gdyby delikatny Ambrosius wdał się w bójkę.

-Była zdruzgotana...-odpowiedział Ambrosius a Fokion wiedział, że chłopak cierpi gdy wspomina sobie jak Jennifer była smutna.

-A co z ojcem Jennifer?-zapytał się Fokion chcąc zejść trochę z tematu który bezpośrednio dotyczył nastolatki.

-Na początku po stracie żony nie chciał w to uwierzyć potem był smutny. Jak Jennifer rozstała się ze swoim chłopakiem, który ją skrzywdził to był wściekły i przysiągł sobie, że nie dopuści do tego aby jakiś chłopak znowu skrzywdził jego córkę...-powiedział szybko Ambrosius stresował się jakby za chwile miał do niego podejść ojciec Jennifer.-A w dzień śmierci jego żony. Zaczyna rozpamiętywać i... Po prostu nie pogodził się ze śmierci swojej żony. A Jennifer jest poddenerwowana z tego powodu.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz