Rozdział 40: Nowy plan.

5 1 0
                                    

-Jestem pierworodną wodza rodu Arbor.-powiedziała cichym głosem Miriam obawiając się reakcji przyjaciół jednak gdy nikt się nie odezwał postanowiła powiedzieć coś jeszcze.-Mamy wielką armię i dodatkowo co roku od listopada przez cztery miesiące trwa zjazd wielkich i małych rodów wilkołaków więc moglibyśmy namówić kogoś żeby nam pomógł.

W pomieszczeniu panowała cisza a Miriam z niecierpliwością oczekiwała na jakąkolwiek reakcję.

-Nie martw się Miriam nie będziemy widzieć cię teraz inaczej nadal jesteś dla nas tą samą osobą wspaniałą osobą.-powiedział Jack i położył rękę na ramieniu dziewczyny. Miriam spojrzała się na Jacka na ich twarzach pojawiły się rumieńce.

-Miriam nie jestem w stanie opisać tego jak bardzo jesteś wspaniała.-powiedziała wesoła Jennifer i szybko podeszła do Miriam aby ją przytulić.

-Czyli też jesteś księżniczką.-powiedziała wesoło Shila.-I to bardzo piękną księżniczką. 

Jack i Jennifer jak zawsze byli bardzo szczęśliwi i wspierali Miriam.  Ambrosius również był szczęśliwy chodź nie okazywał tego tak jak reszta.  Ambrosius w międzyczasie spojrzał się jeszcze na uśmiechniętego Fokiona który musiał wiedzieć, że Miriam to córka wodza od samego początku.

-Wybaczcie, że przerwę wam cieszenie się tą informacją, ale chciałabym się czegoś dowiedzieć.-przerwała Emilii patrzyła się poważnym opanowanym wzrokiem na resztę.

-Czego chciałabyś się dowiedzieć?-zapytała się cicho Miriam wiedząc, że Emilii na pewno pytanie zada jej.

-Rozumiem, że zlot obywa się gdzieś w tutejszych lasach?

-Tak dobrze rozumiesz.

-Dobrze.-powiedziała Emilii a Yusuf zauważył, że sposób zachowywania się jego siostry przybrał elementu politycznego.-Zloty trwają cztery miesiące?

-Tak...-powiedziała cicho Miriam nie wiedząc do czego zmierza Emilii.

-Czy mamy tak dużo czasu w końcu demon nas ściga?-zapytała się Emilii a Yusuf domyślił się, że jego siostra zadała to pytanie by wiedzieć czy będzie jakiś zysk z rozmowy z wilkołakami czy ich dyplomacje zostaną zniszczone przez demona i lepiej od razu wrócić do domu. 

-Dopóki nasz wróg zbiera armię to demon nam nie zagraża.-odpowiedziała jej spokojnym głosem Lachesis. Fokion podniósł głowę przyjrzał się Lachesis, która nie wiedziała o co może chodzić bratu, i znowu położył głowę na nogach  Ambrosiusa. Emilii natomiast ucichła bo przestraszyła się zimnego wzroku Lachesis.

-Czyli w czasie gdy wróg będzie zbierał armię to my mamy zebrać naszą armię?-upewnił się William.

-Tak.-odpowiedzieli mu spokojnie Lachesis i  Ambrosius. William zauważył, że Lachesis trochę zachowuje się podobnie do  Ambrosiusa i uśmiechnął się mimowolnie. 

-To dosyć głupi plan.-powiedział na totalnym wywaleniu William.

-Ja Ci dam  głupi?-powiedziała zdenerwowana Jennifer a William się z niej zaśmiał.

-W sumie to jest głupi bo jak nas nie poprą wilkołaki to stracimy cztery miesiące.-odezwała się nagle zamyślona Shila po czym energicznie dodała.-Ale bez ryzyka nie ma zabawy. No proszę nie męczy cie już ta monotonność życia?

-Męczy albo męczyła  dopóki tu nie przyszedłem.-odpowiedział jej William i uśmiechnął się do Shili po czym spojrzał się na Jennifer.-No dobrze fioletko bardzo dobry plan w zebraniu armii.

-Dzięki Wili.-powiedziała roześmiana Jennifer.  Ambrosius lubił słuchać śmiechu Jennifer. Jennifer spojrzała się na Miriam.-Chyba będziesz musiała powiadomić swoich rodziców, że będą mieli dodatkowych gości. 

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz