Rozdział 29:Komplikacje.

3 1 0
                                    

Drugi tydzień minął nie wiadomo kiedy.  Ambrosius i Lachesis nie znaleźli żadnego zaklęcia w zwojach które pomogło by im otworzyć ,,Złote żniwa''. Tydzień zbliżał się końca a Jennifer nie wiedziała co ma począć. Jennifer nie chciała okłamywać ojca ale też nie chciała go narażać dlatego musiała podjąć trudną decyzję.

-Nie wrócę do domu do taty.-oznajmiła Jennifer gdy już wszyscy zebrali się w salonie.

-Jennifer...-powiedziała cicho zmartwiona Miriam. Jennifer popatrzyła się na przyjaciółkę i uśmiechnęła się do niej łagodnie.

-Nic na to nie powiesz Liam?-zapytał się zdziwiony Lovi patrząc się na swojego szefa. Liam popatrzył się na Loviego który od razu się zaczerwienił przez jego wzrok.

-Mogę zapewnić wam obronę i dach nad głową, ale nie będę podejmować za was decyzji.-powiedział Liam patrząc się na Jennifer.-Mogę wam jedynie doradzić jak możecie postąpić ale to wy podejmujecie decyzje. A więc czy twoja decyzja jest ostateczna Jennifer?

-Tam moja decyzja jest ostateczna...-odpowiedziała Jennifer spuszczając głowę na dół. 

-Na pewno jest inne rozwiązanie.-odezwał się w końcu Jack.

-Nie ma...

-Mi będziesz gadać, że nie ma innego wyjścia.-powiedział zdenerwowany Jack a Jennifer popatrzyła się na niego zdenerwowanym spojrzeniem.-W szkole wymyślałaś pięćset planów na jedną okazję więc teraz nie wciskaj mi kitu że nie maa innego wyjścia.

-Rozważyłam wszystkie opcje i ta jest najlepszą ze wszystkich.-odpowiedziała mu Jennifer.

-Nie zgadzam się.

-Miriam powiedź coś.

-Wybacz Jennifer ale popieram Jacka. Wiem, że będziesz cierpiała jeśli o niczym nie powiesz ojcu.

-Ty też Miriam.-powiedziała zawiedziona Jennifer.-A ty Rosi?

-Twój ojciec cię kocha...-zaczął Ambrosius po czym dodał.-To dobry człowiek i nawet jeśli powiesz mu, że chcesz się wyprowadzić  to to zrozumie i będzie cie wspierał.

-Nie chce mu mówić, że się wyprowadzam.-odpowiedziała Jennifer.-Czuję, że jak spotkam się z ojcem to mu się wygadam z tego wszystkiego i narażę go na niebezpieczeństwo. 

-Będę cały czas przy tobie.-powiedział Ambrosius próbując wesprzeć Jennifer którą tak bardzo kochał.

-To, że będziesz przy mnie nie zmienia faktu, że mogę narazić swojego ojca na niebezpieczeństwo-powiedziała Jennifer ściskając mocno swoje dłonie.

-Ale nie możesz też go zostawić bez słowa.-odpowiedział jej Ambrosius a Fokion wyczuł nieco smutku w jego głosie. Lachesis popatrzyła się na swojego brata a potem na Ambrosius, któremu się przyglądał. 

-Zgadzam się z Ambrosiusem twój ojciec po twoim odejściu może się załamać.-powiedziała Lachesis.

-Lepiej żeby był załamany niż to żeby był narażony na niebezpieczeństwo.-odpowiedziała jej Jennifer z wahaniem w głosie. Gdy wszyscy przeprowadzali żwawe rozmowy na ten temat to Charlie i William siedzieli w ciszy patrząc się na siebie.

-Lepiej powiedz swojemu ojcu o tym co Ci się przydarzyło.

-Ktoś cie pytał o zdanie.-powiedziała zdenerwowana Jennifer patrząc się na Williama.

-Próbuję pomóc.-odpowiedział jej równie zdenerwowany William

-Jakoś nie widać.-powiedziała Jennifer nie mal krzycząc.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz