Drugi tydzień minął nie wiadomo kiedy. Ambrosius i Lachesis nie znaleźli żadnego zaklęcia w zwojach które pomogło by im otworzyć ,,Złote żniwa''. Tydzień zbliżał się końca a Jennifer nie wiedziała co ma począć. Jennifer nie chciała okłamywać ojca ale też nie chciała go narażać dlatego musiała podjąć trudną decyzję.
-Nie wrócę do domu do taty.-oznajmiła Jennifer gdy już wszyscy zebrali się w salonie.
-Jennifer...-powiedziała cicho zmartwiona Miriam. Jennifer popatrzyła się na przyjaciółkę i uśmiechnęła się do niej łagodnie.
-Nic na to nie powiesz Liam?-zapytał się zdziwiony Lovi patrząc się na swojego szefa. Liam popatrzył się na Loviego który od razu się zaczerwienił przez jego wzrok.
-Mogę zapewnić wam obronę i dach nad głową, ale nie będę podejmować za was decyzji.-powiedział Liam patrząc się na Jennifer.-Mogę wam jedynie doradzić jak możecie postąpić ale to wy podejmujecie decyzje. A więc czy twoja decyzja jest ostateczna Jennifer?
-Tam moja decyzja jest ostateczna...-odpowiedziała Jennifer spuszczając głowę na dół.
-Na pewno jest inne rozwiązanie.-odezwał się w końcu Jack.
-Nie ma...
-Mi będziesz gadać, że nie ma innego wyjścia.-powiedział zdenerwowany Jack a Jennifer popatrzyła się na niego zdenerwowanym spojrzeniem.-W szkole wymyślałaś pięćset planów na jedną okazję więc teraz nie wciskaj mi kitu że nie maa innego wyjścia.
-Rozważyłam wszystkie opcje i ta jest najlepszą ze wszystkich.-odpowiedziała mu Jennifer.
-Nie zgadzam się.
-Miriam powiedź coś.
-Wybacz Jennifer ale popieram Jacka. Wiem, że będziesz cierpiała jeśli o niczym nie powiesz ojcu.
-Ty też Miriam.-powiedziała zawiedziona Jennifer.-A ty Rosi?
-Twój ojciec cię kocha...-zaczął Ambrosius po czym dodał.-To dobry człowiek i nawet jeśli powiesz mu, że chcesz się wyprowadzić to to zrozumie i będzie cie wspierał.
-Nie chce mu mówić, że się wyprowadzam.-odpowiedziała Jennifer.-Czuję, że jak spotkam się z ojcem to mu się wygadam z tego wszystkiego i narażę go na niebezpieczeństwo.
-Będę cały czas przy tobie.-powiedział Ambrosius próbując wesprzeć Jennifer którą tak bardzo kochał.
-To, że będziesz przy mnie nie zmienia faktu, że mogę narazić swojego ojca na niebezpieczeństwo-powiedziała Jennifer ściskając mocno swoje dłonie.
-Ale nie możesz też go zostawić bez słowa.-odpowiedział jej Ambrosius a Fokion wyczuł nieco smutku w jego głosie. Lachesis popatrzyła się na swojego brata a potem na Ambrosius, któremu się przyglądał.
-Zgadzam się z Ambrosiusem twój ojciec po twoim odejściu może się załamać.-powiedziała Lachesis.
-Lepiej żeby był załamany niż to żeby był narażony na niebezpieczeństwo.-odpowiedziała jej Jennifer z wahaniem w głosie. Gdy wszyscy przeprowadzali żwawe rozmowy na ten temat to Charlie i William siedzieli w ciszy patrząc się na siebie.
-Lepiej powiedz swojemu ojcu o tym co Ci się przydarzyło.
-Ktoś cie pytał o zdanie.-powiedziała zdenerwowana Jennifer patrząc się na Williama.
-Próbuję pomóc.-odpowiedział jej równie zdenerwowany William
-Jakoś nie widać.-powiedziała Jennifer nie mal krzycząc.
CZYTASZ
Miłość w nowiu
RomanceMłoda pełna energii i szczęścia dziewczyna zostaje wciągnięta przez grupkę trójki złych istot w pokręcony świat istot magicznych i legendarnych. Zostaje postawiona przed wyborem walki o życie albo poddanie się i śmiercią. A w tym wszystkim ma proble...