Rozdział 20: Zima przyszła wcześniej.

5 2 0
                                    

 Nie wiadomo kiedy zaczął się już listopad. Cała trójka przyjaciół przez ten czas uczyła się jeszcze do egzaminów końcowych. Jennifer musiała ogarnąć naukę do egzaminów, przygotowywanie nowej przewodniczącej, która o dziwo szybko się wszystkiego nauczyła i załatwiała większość rzeczy za Jennifer co trochę ułatwiło jej pracę niestety Jennifer musiała też ogarnąć uczniów którzy bali się mordercy, którego nadal nie złapano. Jennifer mimo to trzymała się w miarę dobrze bo miała przy sobie Ambrosius i Fokiona oraz czasami dołączała się do nich Gyda ku niechęci Fokion. Różowo włosa próbowała przekonać do siebie jakoś chłopaków ale jej to nie za bardzo wychodziło mimo to nie poddawała się i co jakiś czas przychodziła pogadać z trójką przyjaciół. Jennifer mimo wszystko cieszyła się z jej towarzystwa. Odkąd Miriam poszła na studia Jennifer nie za bardzo miała z kim pogadać o takich babskich rzeczach. Z Ambrosiusem nie dało się pogadać o kobiecych rzeczach bo od razu się zawstydzał i dochodził do siebie przez godzinę. Z Fokionem niby dało się porozmawiać na kobiece tematy, ale rozmowa z nim wyglądała jak z czterdziestoletnim ojcem który chce wiedzieć jak najwięcej o kobiecych sprawach aby jak najlepiej zrozumieć swoją córkę ale mimo dobrych chęci to średnio mu wychodzi, czyli w skrócie Jennifer czuła się jakby rozmawiała ze swoim ojcem. Z trzeciej strony Jennifer dzwoniła i pisała często do Miriam i gadały ze sobą telefonicznie ale nie miały już tak dużo czasu na swoje pogaduszki a poza tym rozmowa telefoniczna to nie to samo co w realu. Właśnie dlatego Jennifer zaczęła spędzać sporo czasu z Gydą która miała podobny charakter do niej i wspaniale się dogadywały. Fokiona niepokoiła natomiast to, że Jennifer spędza tak dużo czasu z Gyda, ale nastolatka próbowała go uspokoić i przekonać go jakoś do różowo włosej dziewczyny, która była widocznie nim zainteresowana. I w tym natłoku wydarzeń zleciały im dwa miesiące i zaczął się listopad, który przywitał ich chłodem i opadami śniegu. Jennifer wbiegła szybko do szkoły i wszyscy się na nią popatrzyli.

-Zdążyłam?!-krzyknęła łapiąc oddech

-Jest dopiero siódma.-powiedział Jack podchodząc do Jennifer.-Biegłaś tu czy jak?

-A nie widać, że biegłam?-odpowiedziała Jennifer nadal łapiąc oddech i podnosząc głowę głowę do góry aby popatrzeć na Jacka.-Auto nie chciało odpalić.

-To ma sens dlaczego tu biegłaś. Ale dlaczego jesteś tu tak wcześnie?

-Budzik mnie okłamał.-powiedziała Jennifer teatralnie smutnym głosem.-A ty co tu robisz tak wcześnie?

-Mieliśmy spotkanie drużyny.-odpowiedział spokojnie Jack patrząc jak Jennifer się wyciąga. Nastolatka spojrzała się na niego ze zdziwieniem.

-I jak na spotkaniu?-Jennifer widocznie się ożywiła i teraz z zaciekawieniem patrzyła na Jacka.

-A nic ciekawego.-odpowiedział Jack trochę drocząc się z Jennifer, która od razu załapała o co chodzi.

-Mów mi co się działo albo naskarżę do Miriam, że się źle zachowujesz.-nastraszyła go Jennifer.

-Nie śmiałabyś.-odpowiedział Jack.

-Przekonamy się.-powiedziała Jennifer wysuwając telefon z kieszeni i pokazując już wybrany numer do Miriam.

-Osz ty. Nawet się nie da z tobą podroczyć.

-Żartowałam tylko.-odpowiedziała Jennifer wkładając z powrotem telefon do kieszeni.-No to opowiadaj co ustaliliście.

-Ustaliliśmy, że na pewno nie będziemy gospodarzem.

-Tyle wiem bo już to ustaliłam z tobą i pisałam do kapitanów innych drużyn jaka jest sytuacja.

-Czy ty masz numer do każdego?-zapytał się Jack który nie wiedział jakim sposobem ta dziewczyna zna tyle osób.

-Może nie do każdego ale do większości osób.-odpowiedziała na spokojnie Jennifer.-A wracając do spotkania to o czymś jeszcze mówiliście?

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz