Rozdział 14:Początek lata.

11 1 0
                                    

 Jennifer jako jedyna z trójki przyjaciół była w stanie po długim festiwalu wstać o dwunastej i iść na miasto. Jennifer dopóki nie odczuwała zmęczenia postanowiła przejść się aby zakupić prowiant do leżakowania. Po drodze chciała, też zahaczyć o sklep z skarpetkami. Jennifer chciała sobie kupić skarpetki na festynie, ale ktoś wykupił wszystkie pary. Po zakupieniu jedzenia i picia ruszyła do sklepu ze skarpetkami. Przy sklepie zobaczyła nową osobę. Nie widziała jej jeszcze nigdy a znała w tym mieście każdego. Hańbą dla Jennifer było nie znać osób z najbliższego otoczenia dlatego jak najszybciej postanowiła zapoznać się z nową osobą. Zanim Jennifer podeszła do nieznajomej jej osoby zwróciła już na siebie jej uwagę. Nieznajoma Jennifer osoba, która przed chwil wpatrywała się w skarpety za szybą teraz wpatrywała się w torebkę z jedzeniem które trzymała Jennifer.

-Hehe jedzenie.-nieznajoma szybko podbiegła do Jennifer. Nastolatka dopiero teraz mogła się przyjrzeć nie znajomej zajętą torba z jedzeniem. Od razu w oczy u nieznajomej rzucały się jasno różowe włosy związane niebieskimi trzema kulkami w dwie niskie kitki. Drugą rzeczą rzucającą się w oczy była jasna skóra nieznajomej jej mały wzrost i biust większy niż u większości dorosłych kobiet. Po chwili nieznajoma podniosła głowę i złapała kontakt wzrokowy z Jennifer. Nieznajoma miała równie różowe brwi co włosy a jej oczy piękne oczy koloru akwamaryny w których można się było zagubić.

-Mam na imię Gyda.-przedstawiła się nieznajoma.

-Jestem Jennifer. Miło mi.-przywitała się nieco zdziwiona Jennifer.

-Co masz do jedzenia?-zapytała się Gyda zainteresowania torbą nastolatki.-A może masz tam skarpetki?

-Niestety ale skarpetek nie ma w tej torbie.-odpowiedziała Jennifer, która po raz pierwszy spotkała osobę bardziej energiczną od siebie. Jennifer wyciągnęła żelki z torby i dała je dziewczynie.-Proszę żelki dla ciebie.

-ŻELKI!-zachwycona Gyda wzięła paczkę żelek w ręce i zrobiła kilka kółek na chodniku. Jennifer przez chwilę się jej przyglądała i już miała zacząć nowy temat rozmowy gdy Gyda zobaczyła skarpety Jennifer.-Jakie ładne skarpetki!

-Dziękuje.-powiedziała wesoła Jennifer.-Są już stare więc chciałam sobie kupić wczoraj nowe na festynie, ale ktoś wykupił wszystkie pary skarpet.

-To byłam ja.-odpowiedział spokojnie Gyda zajadając się żelkami. Jennifer popatrzyła na nią ze zdziwieniem.

-Kupiłaś wszystkie skarpety?

-Tak.-odpowiedziała radośnie Gyda.-Skarpetki są wspaniałe. Przyszłam sobie tu właśnie kupić skarpetki.

-To co może wejdziemy do środka i zobaczymy jakie mają do wyboru.-zaproponowała Jennifer.

-Szukam takich z jeżami.-oznajmiła od razu Gyda łapiąc Jennifer i ciągnąc ją do sklepu. Po chwili wyszły już z skarpetkami w reku. Jennifer zakupiła sobie skarpety w nietoperze Gyda tak jak chciała znalazła skarpetki z jeżami.

-Zapomniałam się zapytać.-odezwała się nagle Jennifer.-Jesteś tu nowa prawda?

-Tak przyjechałam skończyć tutaj ostatnią klasę liceum. Na kierunku humanistycznym.-odpowiedziała szybko Gyda nadal zachwycona skarpetkami.

-Czyli będziesz ze mną w klasie.-oznajmiła szczęśliwa Jennifer.

-Super!-odpowiedziała wesoło Gyda uśmiechając się od ucha do ucha.-Już mam pierwszą przyjaciółkę.

Gyda wyglądała na bardzo zadowoloną faktem, że Jennifer i ona ze sobą rozmawiają.

-Fajna jesteś. Taka radosna.-odpowiedziała miło Jennifer ciesząc się z nowej zapoznanej osoby.

Nagle gdy chciały jeszcze o czymś pogadać zdzwonił telefon Gydy. Różowo włosa dziewczyna odebrała szybko telefon.

-Już wracam do domu.-powiedziała Gyda.-No tak za dwadzieścia minut będę.

Gyda po chwili nieodzywania się i słuchania osoby po drugiej stronie telefonu rozłączyła się i spojrzała się na Jennifer.

-Spotkamy się jeszcze?-zapytała się Gyda patrząc na Jennifer swoimi dużymi oczami.

-Oczywiście. Może wymienimy się numerami abyś mogła do mnie zadzwonić.

-Bardzo chętnie!

Dziewczyny wymieniły się numerami i rozeszły się w swoje strony. Gdy Jennifer doszła do domu samochód jej ojca już stał na podjeździe. Szybko weszła do domu aby zobaczyć się z ojcem którego nie widziała od wczoraj i nie wrócił nawet gdy Jennifer obudziła się już po imprezie. Jennifer oprócz swojego ojca spotkała w środku kilki dobrze jej znanych mężczyzn z leśniczówki. Siedzieli przy stole nad jakimiś papierami.

-Witam panów.-przywitała się miło Jennifer zwracając na siebie uwagę po czym zadała żartobliwie pytanie.-Macie tu jakieś spotkanie harcerzy?

-Harcerzem był tylko George i się do niego nie przyznajemy.-odpowiedział jej ojciec a wszyscy mężczyźni się zaśmiali. A najmłodszy z leśników położył teatralnie dłoń na klatkę piersiową i spojrzał się na Jennifer.

-Widzisz jak oni mnie traktują?

-Przynajmniej twoja żona się z ciebie nie śmieje.-powiedziała Jennifer podchodząc do stołu na którym leżały dokumenty i zdjęcia.

-Moja żona ostatnio obie żartowała że harcerze jedzą szyszki.-odpowiedział jej załamany młody mężczyzna. Jennifer spojrzała się na niego z uśmiechem na twarzy.

-Trudno mi to oznajmić, ale zostałeś sam na polu walki harcerzu.

-Ty Brutusie.-odpowiedział jej młody mężczyzn po czym dostał rekom przez głowę od najstarszego z mężczyzn który nazywa się Derek. Jego włosy były już całe siwe i był oschły dla wszystkich oprócz Jennifer. Mężczyzna i jego żona stracili wnuczkę wraz z córką dlatego mężczyzna traktował Jennifer jakby była jego wnuczką. Jennifer od razu się do niego uśmiechnęła.

-Cześć dziadku.-przywitała się od razu nastolatka.-Jak się czujesz?

-Dobrze. Dziękuje, że pytasz.-odpowiedział je Derek po czym zmartwiony zadał pytanie.-Nie jesteś zmęczona po wczorajszym festiwalu?

-Nie jestem zmęczona.-odpowiedziała uśmiechnięta Jennifer po czym zwróciła uwagę na swojego zmęczonego ojca.-Mogę się zapytać o czym tak właściwie dyskutujecie?

Nagle zapadła grobowa cisza co zdziwiło Jennifer. Nastolatka przyjrzała się zdjęcia na stole i wzięła jedno z nich w rękę.

-Wilki tak rozszarpały to zwierzę czy znowu macie problem z myśliwymi bez pozwolenia?-zapytała się dziewczyną przyglądając się zwierzęciu na zdjęciu które było w takim stanie, że nie dało się go zidentyfikować.

-Mamy podejrzenia, że to grupa wilków.-odpowiedział jej najmłodszy mężczyzna. Jennifer uśmiechnęła się do nich łagodnie i spojrzała się na ojca skupionego jak nigdy na pracy.

-Widzę, że czeka was dużo pracy. To co ja może zrobię wam kawy i herbaty i pójdę sobie do pokoju poleżeć.-powiedziała Jennifer po czym szybko udała się do kuchni. Po zrobieniu herbaty i kawy dla mężczyzn Jennifer poszła na górę aby nie przeszkadzać mężczyzną w spotkaniu i odpocząć spokojnie w pokoju. Jennifer położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać nad dziewczyną, którą dzisiaj poznała. Coś mówiło nastolatce, że spotka Gydę jeszcze nie raz.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz