Rozdział 9: Ostateczny mecz.

10 2 0
                                    

    Dzień był bardzo ładny słonce padało na boisko a powietrze lekko rozwiewało włosy. Dokoła stadionu były rozłożone stragany z różnymi nazwami krajów i tradycyjnymi wypiekami. Ciasta i łakocie można było kupować za symboliczną kwotę a wszystkie pieniądze zebrane tego dnia miały iść na zbiórki charytatywne. Wszystkie stanowiska miały puszki z różnymi akcjami charytatywnymi. Można było dać pieniądze na chore dzieci, na dom dziecka, na schroniska a nawet na akcje pomagania pszczołą zapylania kwiatów. Wszystkie te wspaniałe pomysły były inicjatywą Jennifer która zaprosiła również burmistrza. Bo jeśli najważniejsze osoby w mieście się pojawią to akcja będzie miała rozmach. Wszyscy dzielnie pracowali od rana. Chłopacy z drużyny oprócz treningu i ustalenia postanowili pomóc w rozkładaniu namiotów i przenoszeniu ciężkich rzeczy. Namówił ich do tego Fokion, który zauważył, że niektórzy męczą się przy przenoszeniu pudeł. Wszyscy współpracowali i dobrze się razem bawili. Jennifer kręciła się w te i w te pilnując wszystkiego i pomagając. Zanim Jennifer zauważyła wszystko było już gotowe teraz tylko trzeba było poczekać na gości specjalnych czyli ważne szychy z miasta. Jennifer stanęła na środku i wzięła mikrofon w dłoń. Ustawiono kilka głośników przy kiermaszu tak aby osoby sprzedające też wiedziały co się dzieje i był z nimi dobry kontakt.

-Na początku chciałam powiedzieć, że dziękuje wszystkim za ciężką pracę.-zaczęła Jennifer.-Puki co nie widzę naszych gości specjalnych, którzy mieli rozpocząć naszą zbiórkę.

Powiedziała miło Jennifer wypatrując burmistrza i innych zaproszonych gości, którzy na razie nie przyszli. Plusem było jednak to, że coraz więcej ludzi zaczęło się zjawiać.

-Widzę za to panów z wiadomości. Witamy!-Jennifer wypatrzyła reporterów którzy byli już rozłożeni. Dziewczyna pomachała im wesoło.-Mam nadzieję, że panowie skuszą się na znakomite wypieki naszych uczniów.

Jennifer starała się zachować radosną atmosferę.

-Puki co może wspomnę jeszcze o naszej wspaniałej drużynie, która mimo trudnego meczu pomagała nam dzisiaj w przygotowaniach.-Jennifer pomachała do Jacka i Fokiona aby podeszli.-Czy kapitan drużyny chciałby dodać coś od siebie? Jak dzisiaj się macie?

-Drużyna w pełni gotowa. Liczymy za zwycięstwo.

Wygłosił z siebie wesoło Jack który był przepełniony determinacją.

-Macie jakiegoś asa w rękawie?-dopytywała się jeszcze Jennifer aby zachęcić ludzi do słuchania.

-Naszą tajną kartą w rękawie jest osoba która niedawno do nas dołączyła uwielbiany przez panie i również przez panów. Fokion zwany Wilczurem.-Jack pokazał rękoma na Fokiona który stał obok niego. Jennifer zgrabnie przemieściła się tak aby stać obok Fokiona.

-Uwielbiany przez uczniów?! Czy uczniowie mogą krzyknąć na potwierdzenie tych słów.-zapytała się Jennifer wystawiając mikrofon do tłumu. W odpowiedzi otrzymała radosne krzyki uczniów.

-Sami państwo widzą, że mamy nowa gwiazdę w składzie.-powiedziała radosna Jennifer i podniosła trochę wyżej mikrofon.-Czy nasz Wilczur chce coś powiedzieć?

-Chciałbym życzyć udanych akcji charytatywnych. Żebyście dużo zebrali a symboliczne grosze wrzucone na samym początku przyniosły wam szczęście.

-Nasz Wilczur jak zawsze miły i słodki.-powiedziała Jennifer wypatrując burmistrza, który właśnie przyszedł.-Słodkie są również wypieki, które ogląda w tej chwili pan burmistrz. Zapraszamy pana do nas. Dorosły mężczyzna o ciemnych włosach podszedł do Jennifer i przywitał się z nią.

-Teraz pan burmistrz już oficjalnie rozpocznie kiermasz. Po przemowie zapraszamy najpierw na mecz a potem na pyszne ciastka.

Jennifer oddała mikrofon burmistrzowi i oddaliła się trochę aby oznajmić drużynie, że powinni zbierać się już na boisko i przygotować się do wyjścia. Jack zebrał całą drużynę a Fokion jeszcze na pożegnanie przytulił się z Jennifer, która życzyła mu powodzenia. Burmistrz po chwili skończył przemówienie przekazując Jennifer mikrofon. Dziewczyna zaprosiła wszystkich na mecz a mikrofon oddała w ręce zaufanej osoby która również pomagała w organizacji kiermaszu. Na boisku natomiast zebrali się już zawodnicy którzy mieli grać a na trybunach zasiedli ludzie. Jennifer jako liderka cheerleaderek musiała na początku jeszcze zachęcić widownie do kibicowania. Zanim mecz się rozpoczął Jack podszedł do Fokiona.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz