Rozdział 36: Ogródek.

2 0 0
                                    

  Jennifer napisała już z rana pierwsze egzaminy w towarzystwie Liama, który pełnił rolę jej egzaminatora. Po skończeniu egzaminów Jennifer i Lim zeszli do salonu który jak zawsze tętnił życiem.

-Jak Ci poszło Jennifer?-zapytał się od razu Ambrosius. Jennifer się do niego uśmiechnęła a Ambrosius poczerwieniał na polikach.

-Jak dojdą wyniki to się okaże. Na razie wolę nie zapeszać. -powiedziała Jennifer rozciągając się po czym rozejrzała się po salonie i dopiero teraz zobaczyła, że Lovi układa Fokionowi talerze na głowie.-A co wy porabiacie od rana?

-Pan Lovi udowadnia panience Shili, że na mojego brata prawa fizyki nie działają.-odpowiedziała jej spokojnie Lachesis podając Loviemu talerze.

-I dlatego układa mu talerze na głowie?-dopytała się Jennifer.

-Tak. Pan Lovi ułoży mojemu bratu na głowie dokładnie pięćdziesiąt cztery talerze a potem mój brat musi wstać.-odpowiedziała jej Lachesis nadal podając talerze Loviemu. Jennifer uśmiechnęła się widząc skupionego Loviego wesołego Fokiona i zainteresowanej tym wszystkim Shili. Jennifer spojrzała się w kierunku kuchni z której wyszła Miriam.

-Siadaj Jennifer musisz zjeść śniadanie.-powiedziała Miriam kładąc herbaty na stół.

-Nie jestem głodna.-odpowiedziała jej uśmiechnięta Jennifer po czym usiadła na kanapie.

-Nie jadłaś nic od rana.-powiedziała zmartwiona Miriam.-Więc proszę zjedz coś.

-Dobrze zrobię sobie tosty.-powiedziała Jennifer i już miała wstawać z kanapy gdy Miriam ją powstrzymała

-Zrobię Ci je. Pewnie jesteś zmęczona po egzaminach.-powiedziała Miriam łagodnie uśmiechają się do przyjaciółki.

-Wilkołaki służyły i zawsze będą służyć.-powiedział Yusuf niezadowolony tym, że musi przesiadywać z ludźmi i wilkołakami.

-Zamknij mordę kutasiarzu.-powiedział Jack który nagle pojawił się za Miriam i zasłonił jej uszy aby nie słyszała jego wulgarnych słów.

-Pfff kutasiarzu...-zaśmiał się Lovi pod nosem a Jack zabrał ręce z uszu Miriam a ona się do niego odwróciła, na jej polikach było widać rumieńce.

-Pójdę już do kuchni. Za chwilę wrócę.-powiedziała zawstydzona Miriam i po chwili znikła w kuchni. Jack odprowadził ja wzrokiem po czym spojrzał się na Jennifer.

-Jak tam nasza studentka?-zapytał się Jack. Jennifer uśmiechnęła się do niego. Jack się zaśmiał i usiadł obok niej.

-Co ich roześmiało?-zapytała się spokojnie Lachesis patrząc się na Ambrosiusa.

-Sam nie wiem ale dobrze, że Jennifer jest szczęśliwa.-odpowiedział jej cicho Ambrosius nie mogąc oderwać wzroku od pięknego uśmiechu Jennifer.

-Gdzie mój ojciec?-zapytała się nagle Jennifer.

-Poprosiłam twojego ojca aby przyniósł nam kilka papierów z biblioteki.-odpowiedziała jej spokojnie Lachesis.

-Wybaczcie ale czy mogę wam przerwać.-zapytała się grzecznie Emilii. Lachesis popatrzyła się na nią.

-Tak jasne.-powiedziała uśmiechnięta Jennifer.

-Co cię interesuje panienko Emilii?-zapytała się Lachesis.

-Ciekawi mnie dzięki komu młoda panienka opanowała takie maniery. Czy jest panienka arystokratką?

-Nie jestem arystokratką.-powiedziała Lachesis która doskonale wiedziała, że Emilii oraz jej brat Yusuf zostali wysłani tu po to aby uzyskać korzyści z relacji z rodem Likżaiel. Yusuf oczywiście nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest tu w sprawach politycznych w przeciwieństwie do jego siostry.-Nie pochodzę także z zamożnej rodziny kupieckiej jestem zwykłą dziewczynką ze zwyczajnej rodziny.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz