Rozdział 44:Obrady.

7 0 0
                                    

 Dalibor rano stwierdził, że należy zrobić naradę dlatego zlecił Gydzie przysłania do siebie czwórki doradców. Gyda wesoło przechadzała się korytarzami zamku szukając Left zgodnie z poradą Feuera, którego znalazła w winiarni, poszła do stawu który miał się mieścił w starej szklarni do której nikt nie zaglądał. Gyda szła ogród który pomału dzięki Wasserowi zaczynał wyglądać jak za lat świetności. Gyda zaczęła wchodzić w coraz to bardziej zaniedbane i opustoszałe rejony ogrodu aż dotarła do wielkiej szklarni a raczej jej dachu, który wystawał znad ziemi. Gyda położyła stopę na metalowej rurze które trzymały konstrukcje szklarni i pomału zaczęła iść po dachu aż dotarła do dużej dziury. Gyda ukucnęła i zajrzała do środka w którym było widać tylko czerń jednak Gyda dzięki swojemu niezwykłemu wzrokowi ujrzała ludzką sylwetkę pod taflą wody. Gyda wyczarowała sobie kilka świecących kulek i spuściła je na dół...

-Pobudka.-zachichotała Gyda. Left otworzył oczy gdy poczuł dotyk na nosie i wypłynął z wody.

-Pływasz w tym brudzie?-zapytała się Gyda obserwując zaciekawionym wzrokiem Lefta.

-To nie brud to łzy...-odpowiedział Left.-Po co tu w ogóle przylazłaś?

-Twoja dziecięca twarz nie pasuje w ogóle do twojego charakteru.-powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Gyda a widząc wzrok chłopaka postanowiła odpowiedzieć na jego pytanie.-Dalibor robi obradę brakuje tylko ciebie.

-Już idę.-powiedział Left po czym wyszedł z wody i skoczył aby dosięgnąć metalowej rurki i wyjść z szklarni.

-Jak to działa?-zapytała się Gyda.

-Jesteś wszech wiedzącym demonem raczej powinnaś wiedzieć jak to działa.

-Wy śmiertelni od razu zakładacie, że demony wszystko wiedzą a my po prostu wiemy tyle ile chcemy wiedzieć.-odpowiedziała mu Gyda bawiąc się palcami.

-To znaczy, że wiesz jak to działa i też umiesz tak robić?-zapytał się Left nie wiedząc o co chodzi demonicy.

-Tak.-powiedziała Gyda nadymając policzki po czym wypuściła powietrze z buzi.-Nudny jesteś. Idziemy do Dalibora bo w twoim towarzystwie znudzę się na śmierć.

I jak Gyda powiedziała tak zrobili już po chwili byli w specjalnym pokoju przeznaczonym na planowanie. W środku czekali na nich Dalibor Przeborka Erde Wasser i Feuer z butelką wina.

-To jak już wszyscy jesteśmy to co zamierzamy omawiać?-zapytał się Feuer kładąc butelkę wina na stół.

-Musimy omówić sprawę związaną ze zbieraniem armii, generale Feuer.-odpowiedziała mu Przeborka a Feuer się do niej uśmiechnął.

-Zebrałem kilka zwoji i przeczytałem kilka ksiąg.-odezwał się Wasser.-Z tego co notowała sekta wynika, że nasz wierny ród szkarłatnych nadal funkcjonuje.

-Ród szkarłatnych?-zapytała się zaciekawiona Gyda i podeszła do Dalibora aby wziął ją na ręce.

-Ta przypomnicie mi bo nie pamiętam.-powiedział Dalibor biorąc Gydę na dłonie.

-Pamiętasz tą taką małą pojebaną sadystyczną dziewczynkę która za tobą wszędzie latała?-zapytał się Feuer.

-A tak.-powiedział Dalibor przypominając sobie dzieciństwo.

-Mają dobrą dużą armię. I dziedziczka ma wspaniałą moc kontrolowania swojej armii.-powiedział nagle Erde układając figurki żołnierzyków na stole.-Będzie trzeba sporządzić list i napisać z prośbą o spotkanie.

-Zajmę się tym.-powiedział Wasser. Left przyglądał się z boku ich rozmową obserwując wszystkich bacznie.

-No to do roboty piszemy list i zaczynamy zabawę.-powiedziała podekscytowana Gyda.

-Nie tak szybko musimy jeszcze to dokładnie omówić.-powiedział Erde a Gyda spojrzała się na niego z niedowierzaniem. I zaczęli jakieś nudne rozmowy Gyda ziewnęła i zasnęła na rękach Dalibora...

.........................................................................................................................................

Rozdział jest krótki bo nie miałam weny twórczej i byłam zmęczona ale mam nadzieję, że się podobał.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz