Rozdział 31:Szukanie sojuszników i zaklęcie.

4 1 0
                                    

      James pomimo bycia już dwóch dni w domu Liama musiał się jeszcze zdecydowanie przyzwyczaić do atmosfery panującej w tym domu. Wszyscy siedzieli już od dziewiątej w salonie radośnie ze sobą rozmawiali a Miriam i Fokion pichcili coś w kuchni. Jennifer trochę pokłóciła się z Williamem na temat tego, że nie wszystkie kobiety to suki. Ambrosius i Lachesis natomiast przygotowywali się mentalnie do czytania ,,Złotych żniw''. Jack przeglądał książkę w której były rodziny szlacheckie a Lovi jedzący sernika mówił mu które jeszcze żyją a które nie a Jack to wszystko notował. Charlie i Liam natomiast przeprowadzali miłą konwersację na jakiś tam temat dla szlachty, którego i tak nikt nie rozumiał. Liam powitał lekko zszokowanego nadal tym wszystkim Jamesa który usiadł na jednym z krzeseł. Po chwili do salonu przyszli również Miriam i Fokion z herbatami i galaretkami z krwią które rozdali wszystkim wampirom oraz Jennifer.

-Jesteś pewna, że chcesz to zjeść?-zapytała się zmartwiona Miriam patrząc się na Jennifer.

-Tak chcę to zjeść po to w końcu normalne aby jeść krew.-powiedziała uśmiechnięta Jennifer a William skapnął się, że nastolatka o dziwo chce go wesprzeć w dziwny sposób ale nadal chciała pokazać mu, że to coś normalnego.-Chyba nie smakuje to aż tak najgorzej. Fokion nie jesteś wampirem a widziałam jak to raz jesz więc powiedz nie jest to złe w smaku prawda?

-Jest bardzo dobre.-odpowiedział jej wesoło Fokion. Lachesis wstała z kanapy robiąc mu miejsce. Fokion usiadł przy Rosim a potem Lachesis usiadła na kolanach Fokiona.

-Ja bym się go o zdanie w sprawie smaku nie pytał.-powiedział Lovi zajadając się sernikiem. Jennifer popatrzyła się na niego pytająco.

-Fokion dobrze gotuje więc dlaczego lepiej nie pytać go o zdanie w sprawie smaku?-zapytała się zdziwiona Jennifer.

-Dobre gotowanie nie idzie w parze z dobrym wyczuwaniem smaków.-powiedział Lovi po czym widząc twarz Jennifer wyrażającą to, że nie rozumie dodał.-A tak prościej mówiąc to Fokion zje nawet surowego królika więc jego kupki smakowe, że tak to ujmę działają trochę inaczej.

-Jadłeś surowe mięso?-zapytał się Ambrosius patrząc się na Fokiona który się do niego radośnie uśmiechnął a Ambrosius pokiwał głowa z niedowierzaniem.

-Galaretka może mieć trochę dziwny smak.-Miriam uprzedziła przyjaciółkę. A Jennifer się do niej uśmiechnęła. Jennifer wbiła łyżkę w galaretkę i z trudem połknęła pierwszy kawałek.

-Nie musisz jej jeść jeśli Ci nie smakuje.-powiedziała zmartwiona Miriam widząc minę Jennifer.

-Zjem ją.-odpowiedziała jej Jennifer połykając z trudem kolejną łyżkę galaretki z krwi.-Wszystko dla zasad.

-Jakich zasad?-zapytał się Jack.

-Zasad.-odpowiedziała mu Jennifer przy czym zasyczała jak wąż. Jack od razu spojrzał się na Miriam która uśmiechnęła się do niego łagodnie.

-O powiedźcie mi jakie plany macie na dzisiaj.-powiedział Liam a Miriam popatrzyła się na niego. Lovi miał coś powiedzieć ale gdy zobaczył jak Miriam się na niego popatrzyła to poczuł jakby matka na niego patrzyła i postanowił, że się nie odezwie.

-Przy jedzeniu nie rozmawiajmy o pracy. Najpierw zjedzcie.-powiedziała miłym łagodnym głosem Miriam.

-Masz taką matczyną aurę, że nie potrafię Ci odmówić.-odpowiedział jej łagodnie Liam uśmiechając się pod nosem. Miriam przybrała czerwonych kolorów na polikach i uśmiechnęła się łagodnie. Potem wszyscy zjedli śniadanie odnieśli talerze i wrócili do salonu aby porozmawiać o tym co mają dzisiaj robić.

-Mikstura na wymuszanie wizji będzie gotowa dopiero o dziewiętnastej więc do tego czasu możemy pomóc w znoszeniu mebli.-Lovi odezwał się jako pierwszy.

Miłość w nowiuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz