„Moge się z nią pożegnać?"

203 13 6
                                    

Obudziłam się o 9 czując ciężar na mojej klatce piersiowej, zjechałam wzrokiem w dół widząc wtulonego we mnie bruneta. Uśmiechnęłam się na ten widok a moja ręka sama powędrowała do jego włosów. Założyłam sobie słuchawki i puściłam sobie muzykę cały czas głaszcząc go po głowie.

Straciłam totalnie rachubę czasu, popatrzyłam na zegarek była już 9:40 a ja słuchałam muzyki i cały czas go głaskałam.

Po chwili brunet zaczął się przebudzać więc ściągnęłam słuchawki nie przerywając głaskania jego głowy.

-dzień dobry. - powiedział brunet podnosząc się i uśmiechając.

-dzień dobry śpiąca królewno. - odpowiedziałam z uśmiechem.

-długo już nie śpisz?

-no tak około godzinkę. - powiedziałam wciąż się uśmiechając.

-i mnie nie obudziłaś? Co ty robiłaś przez ten czas?

-w sumie to słuchałam muzyki i głaskałam się po głowie.

-dziwak. - zaśmiał się muskając moje usta w delikatnym pocałunku.

-dobra koniec tego słodzenia muszę się zbierać bo o 11 mam wizytę u weterynarza z kotem.

-coś się dzieje z nią? - zapytał zmartwiony.

-no ostatnio coś słaba jest, martwię się o nią bardzo.

-wszystko bedzie dobrze z nią mówię ci. - powiedział po czym mnie przytulił.

11:05

Siedziałam z kotka przed gabinetem weterynarza stresowałam się bardzo. Bałam się że stracę moją kotkę.

Po chwili do gabinetu zaprosiła mnie pani doktor, przeprowadziła wywiad dotyczący ostatnich zachowań kota i przeszła do badań.

Po 30 minutach badań pani kazała mi poczekać z kotem w poczekalni. W kurwę się bałam że zaraz mi powie coś złego.

Po 15 minutach wyszła pani doktor prosząc mnie do gabinetu.

-niestety nie mam dla pani dobrych wiadomości. - powiedziała a moje serce stanęło w miejscu.

-co się z nią dzieje?

-kotka ma nowotwora złośliwego. - zaczęła a ja powstrzymywałam łzy. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zabrakło mi słów, ta kotka była ze mna w dobry jak i złych chwilach zawsze potrafiła mnie pocieszyć. Była pięknym czarnym kotem syberyjskim i miała piękne oczy o kolorze oceanu. Miała już 11 lat a i tak się dobrze trzymała do tej chwili.

-co teraz? Jakieś leki dla niej? Wycięcie go? - zapytałam łamiącym głosem.

-niestety to nie pomoże, najlepsze wyjście żeby się nie męczyła to uśpienie jej. - tego się najbardziej bałam, że będę musiała się nagle z nią pożegnać. Nie byłam na to gotowa.

-mogę się z nią pożegnać? - powiedziałam czując łzy na moich policzkach.

-tak, a ja wszystko przygotuję.

Pani położyła ją na łóżku dając jej jakiś lek. A ja odrazu ją przytuliłam. To głupie ale zrobiłam nam ostatnie zdjęcie, moje oczy były czerwone od płaczu oraz spuchnięte.

Po 20 minutach nadszedł czas żeby się pożegnać. ostatni raz ją pocałowałam mówiąc że nigdy o niej nie zapomnę oraz mówiąc że zawsze będę ją kochać. Powoli zaczęłam się dusić łzami, patrzyłam jak moja najlepsza przyjaciółka która zawsze mnie pocieszała swoim bytem odchodzi z tego świata.

Po 30 minutach wyszłam z gabinetu z pustym transporterem. Dalej płakałam. Spotkałam się wzrokiem współczucia innych ludzi.

Wsiadłam do samochodu i odjechałam cały czas płacząc za nią.

Weszłam do mieszkania odrazu spotykając wzrokiem jej ulubioną zabawkę. Rozpłakałam się jak wzięłam ją do ręki.

Poszłam z jej zabawką do łóżka, cały czas płacząc. Po chwili usnęłam w cierpieniu.

Spałam tak do rana, obudził mnie dzwonek do drzwi. Była 6 rano, nie wiedziałam kto może przyjść do mnie o 6 nad ranem.

Powoli zwlokłam się z łóżka idąc w stronę drzwi.

Otworzyłam drzwi po czym zauważyłam Krystiana z podkrążonymi oczami, poczułam mocną woń alkoholu.

-co się kurwa stało? - powiedziałam zmartwiona rozkładając ręce. Brunet odrazu wpadł w mój uścisk. Czułam jak się trzęsie. Nie wiedziałam o co chodzi.

-hej hej spokojnie jestem tu. - powiedziałam głaskałam go po głowie. -powiedz co się stało.

-projekt się jebie.

-spokojnie, weź głęboki wdech. Jestem pewna że projekt wyjdzie zajebiście.

Po chwili wzięłam go za rękę i poszliśmy w stronę łóżka na którym leżała zabawka mojej kotki i pełno chusteczek.

-płakałaś? -powiedział zatrzymując się w drzwiach. Odwróciłam się do niego a on zobaczył moje czerwone i opuchnięte oczy. - gdzie delicja? - powiedział szukając mojej kotki po mieszkaniu.

-w niebie. - powiedziałam powstrzymując łzy. Zobaczyłam w oczach bruneta smutek i łzy. Przyciągnął mnie do siebie a ja się rozpłakałam.

-na pewno będzie jej tam dobrze tak samo jak było z tobą. Ona będzie nad tobą czuwać. - powiedział po czym mnie podniósł i położył na łóżku, brunet położył się a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej czując jak chłopak masuje mnie po głowie.

-dobranoc mała. Delicji będzie dobrze tam. - powiedział po czym pocałował mnie w czubek głowy.

-dobranoc. - powiedziałam z uśmiechem.

Po chwili obydwoje odpłynęliśmy w sen.

******
Szczerze popłakałam się pisząc ten rozdział.

Challenger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz