„Mówiłam ci coś kurwa"

148 20 0
                                    

Obudziło mnie łażenie po pokoju, leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam ubierającego się Krystiana.

-hej. - mruknęłam przecierając jedno oko.

-hej słońce. - uśmiechnął się ubierając spodenki.

-gdzie się wybierasz?

-do sklepu po jakieś rzeczy na nasze wakacje, coś ci kupić?

-chyba wszystko mam, a właśnie kiedy my lecimy?

-dziś o dwudziestej trzeciej.

-dopiero teraz mi o tym mówisz? - powiedziałam wstając do siadu przy tym zasłaniając się kołdrą.

-no myślałem że widziałaś. - uśmiechnął się niewinnie.

-to czekaj pojadę z tobą jednak.

-dobra, tylko może ubierz się co? - zaśmiał się cicho wychodząc z sypialni.

-teraz to się ubierz, a wczoraj co było. - wymamrotałam pod nosem wstając z łóżka.

-słyszałem to! - zaśmiał się.

Zaśmiałam się cicho i założyłam na siebie bieliznę, krótkie dresowe spodenki i czarny top. Spięłam włosy klamrą i popsikałam się opium po czym wyszłam z sypialni kierując się do łazienki żeby umyć zęby.

-dobra jestem gotowa. - powiedziałam wychodząc z łazienki. - która w ogóle jest godzina?

-po jedenastej, gdzie chcesz jechać najpierw?

-do rossmana.

-no to w drogę. - uśmiechnął się wychodząc z mieszkania a ja zaraz za nim.

****

Wróciliśmy właśnie z zakupów z trzema pełnymi siatkami.

-ej kurwa przecież ja muszę do siebie jechać się spakować.

-to jedź ja w tym czasie pogadam z Jagoda czy zostanie z kotem i później przyjedziesz.

-Jagoda już wie, pytałem się jej.

-a no dobra, to ja się już zacznę pakować.

-dobra to lecę, wydaje mi się że do godziny będę.

-dobra, pa kotek. - uśmiechnęłam się i złączyłam nasze usta razem. - kiedyś ci plecy pierdolną jak będziesz się zginał nade mną. - zaśmiałam się stając na palcach.

-no mogłabyś urosnąć. - zaśmiał się i po chwili wyszedł z mieszkania.

Poszłam odrazu do sypialni żeby zacząć sobie przygotowywać ubrania na każdy dzień, oczywiście pomagał mi albus ale jednak czasami mi przeszkadzał.

Jechaliśmy tylko na trzy dni ze względu na koncerty Krystiana, nie musiałam brać dużo ubrań ale zawsze warto mieć w zanadrzu jakieś.

Gdy już miałam ubrania na drugi dzień usłyszałam dzwonek telefonu, poszłam do kuchni po niego i odebrałam.

-no co tam mama?

-a nic tak dzwonię, co tam robisz?

-pakuje się. - powiedziałam kontynuując pakowanie się.

-a gdzie jedziesz?

-Krystian mnie zabiera na wakacje, do Tokio.

-o jeju, Twoje marzenie w końcu się spełni. - powiedziała ucieszona. - a na ile jedziecie?

-na trzy dni bo dzień po przylocie Krystian ma dwa dni pod rząd koncerty.

-na Tokio to troszkę mało.

Challenger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz