„Prawdziwy przyjaciel"

119 16 2
                                    

Obudziłam się nie czując ciepłego ciała obok, otworzyłam leniwie oczy i przeciągnęłam się.

Spojrzałam na zegarek, pokazywał chwilę po ósmej. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy mijając przy tym porozrzucane ubrania po wczorajszej nocy.

Ubrałam się w pierwsze lepsze spodenki i koszulkę po czym wyszłam z sypialni.

Idąc do kuchni zobaczyłam że Krystian stoi na balkonie i pali papierosa, podeszłam do niego i przytuliłam go od tyłu.

-o już wstałaś słodziaku. - uśmiechnął się uroczo obejmując mnie jednym ramieniem. - miałem właśnie iść Cię budzić.

-a no wstałam, o której jedziemy? - uśmiechnęłam się zabierając mu papierosa.

-po dziewiątej, zjemy jakiś śniadanko i lecimy.

-w takim razie idę się umyć. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę wyjścia z balkonu. - chcesz ze mną? - uśmiechnęłam się zalotnie odwracając się do niego.

-no już myślałem że nie zapytasz. - zaśmiał się i poszliśmy do łazienki.

Po wspólnej kąpieli poszłam zrobić nam śniadanie a Krystian poszedł coś ogarnąć na laptopie.

-co robisz? - zapytałam przynosząc naleśniki.

-a gadam z Sebą bo będziemy robić nutę na jego płytę, i kombinuje już coś. - powiedział zamykając laptopa. - dziękuję. - uśmiechnął się odbierając ode mnie talerz.

-moje ulubione duo powraca. - zaśmiałam się zaczynając jeść.

Po śniadaniu zaczęliśmy się zbierać, poszłam do szafy Krystiana szukając jakiś fajnych koszulek do zarąbania mu.

-co robisz? - zapytał opierając się o framugę drzwi.

-a zapierdalam ci jakąś koszulkę, a co? - uśmiechnęłam się a Krystian tylko się zaśmiał dźwięcznie.

-masz weź sobie tą. - podszedł do szafy po czym podał mi koszulkę z merchu LATO2024.

-dziękuję. - uśmiechnęłam się i przejęłam od niego koszulkę.

Założyłam swoje czarne krótkie spodenki i koszulkę od bruneta, umyłam zęby i nałożyłam delikatny makijaż.

-lecimy? - zapytał stojąc przy drzwiach w butach.

-tak, tak tylko buty założę co? - zaśmiałam się zakładając new rocki.

Zjechaliśmy windą i poszliśmy do limonkowego samochodu.

****

Wjechaliśmy właśnie na ulicę Warszawy kierując się w stronę festiwalu.

-w ogóle wpadłem na zajebisty pomysł. - powiedzial podekscytowany.

-no to opowiadaj. - uśmiechnęłam się wpatrując się w niego.

-wiesz że już Seba z Bialasem się nie lubią nie? - przytaknęłam. - to stwierdziłem że zaśpiewam Californie, żeby wiesz wbić szpilkę w stronę białasa.

-o stary, nie obawiasz się że za rok mogą cię nie zaprosić?

-a jebie mnie to, z Sebą znamy się w chuj długo i nie ważne co będę za nim. - powiedział wjeżdżając na teren festiwalu.

-w sumie to masz rację, też miło z twojej strony. Prawdziwy przyjaciel. - uśmiechnęłam się lekko go szturchając.

-aj no przestań. - zaśmiał się poprawiając swoją długą grzywkę. - dobra wysiadamy misia.

Challenger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz