Rozdział 2

695 15 0
                                    

Blaire

Po kolacji reszta rodziny usiadła w salonie, ciesząc się rozmową i śmiechem. Charlotte zaproponowała, żebyśmy wyszły na taras i napiły się wina. Kiwając głową z aprobatą, wyszłam pierwsza, po drodze zabierając papierosa z paczki leżącej na komodzie oraz zapalniczkę. Na tarasie, odpalając papierosa, zaciągnęłam się dymem i wpatrywałam w ogród, ciesząc się chwilą samotności.

Nagle ktoś wyrwał mi papierosa z ręki. Odwróciłam się gwałtownie, zaskoczona, widząc bezczelny uśmiech Milesa.

„Od kiedy ty palisz?" zapytał, zaciągając się dymem, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.

„Od kiedy cię to interesuje?" odpowiedziałam ostro, patrząc mu prosto w oczy. Jego pewność siebie zawsze mnie irytowała, a teraz nie było inaczej.

„Palenie jest niezdrowe, Vanderbilt," rzucił rozbawiony, a na jego twarzy pojawił się ten irytujący uśmieszek, który tylko pogłębiał moją irytację.

„Wiesz, że mam też imię?" odparłam, zaciskając usta, gdy usłyszałam jego cichy śmiech. Miles zgasił papierosa, nie przejmując się moim gniewnym spojrzeniem.

W tym samym momencie Charlotte wróciła z butelką wina i spojrzała na nas badawczo wyczuwając napięcie.

„Co się dzieje?" zapytała, zbliżając się do nas z lekkim zaniepokojeniem.

Miles pokręcił głową, jakby to wszystko było niewarte uwagi. „Nic," odpowiedział chłodno, wchodząc do środka domu.

"Znowu cię wkurzył?" zapytała, gdy siadłyśmy na fotelach, a ona nalewała nam wina.

"Jak zawsze," odparłam, biorąc łyk wina.

Charlotte uśmiechnęła się i wygodnie usadowiła na fotelu. "Nie przejmuj się nim. Zawsze był taki. Pamiętasz, jak  robił nam te głupie żarty?"

Zaśmiałam się, przypominając sobie te chwile. "Jak mogłabym zapomnieć? Ten raz, kiedy wlał farbę do basenu na naszym przyjęciu... Cały basen zmienił kolor na różowy!"

Charlotte śmiała się, trzymając się za brzuch. "Tak, a potem musiałyśmy się tłumaczyć, dlaczego basen wyglądał jak gigantyczny drink truskawkowy."

"Te nasze imprezy były niezapomniane," powiedziałam, wspominając z nostalgią. "Pamiętasz ten wieczór, kiedy spotkałyśmy tych chłopaków z drużyny koszykówki? Byłyśmy przekonane, że jeden z nich to przyszła gwiazda NBA."

Charlotte pokiwała głową, uśmiechając się szeroko. "Tak, a potem okazało się, że ledwo potrafił utrzymać piłkę w rękach! Ale za to jak świetnie tańczył."

"Nie wspominając o tych wszystkich śmiesznych sytuacjach," dodałam. "Jak wtedy, kiedy poszłyśmy na ten festiwal muzyczny i zgubiłyśmy się na trzy godziny, szukając naszego namiotu."

Charlotte wybuchnęła śmiechem. "I znalazłyśmy go dopiero wtedy, gdy zaczęło padać, a my byłyśmy przemoknięte do suchej nitki. Ale ta noc była tego warta. Tyle wspomnień."

"Tak, to były dobre czasy," westchnęłam, czując ciepło w sercu. "A pamiętasz, jak robiłyśmy maraton filmowy i przebrałyśmy się za nasze ulubione postacie? Miles wszedł wtedy do pokoju, zobaczył nas i uciekł z przerażeniem."

Charlotte zaśmiała się głośno. "Tak, a potem cały wieczór udawał, że nie zna dwóch wariatek przebranych za superbohaterki. To był jeden z najlepszych wieczorów."

"To prawda," powiedziałam, podnosząc kieliszek w geście toastu. "Za nowe przygody i niezapomniane wspomnienia."

"Za nowe przygody i niezapomniane wspomnienia," powtórzyła Charlotte, stukając swoim kieliszkiem o mój.

Without AffectionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz