Rozdział 29

132 2 0
                                    

Blaire

Jednak czekanie na Milesa stało się coraz bardziej irytujące. W ciągu kilku godzin, które spędziłam w jego mieszkaniu, całkowicie przestałam liczyć czas.

Po jego szybkim odejściu, wszędzie wokół mnie rozciągała się cisza, przerywana tylko przez sporadyczne odgłosy miasta dobiegające zza okna. Wzrok miałam utkwiony w ciemną noc, na której tle migotały światła miasta, a w głowie kłębił się niepokój. Z każdym łykiem wina czułam, jak moje myśli stają się coraz bardziej mętne, a napięcie nie pozwalało mi zasnąć.

Czekałam, mając nadzieję, że Miles wróci, by dokończyć rozmowę, której tak bardzo pragnęłam. Ale z każdą chwilą, w której go nie było, rosła we mnie obawa, że może jednak coś poszło nie tak. Czy Miles uciekł przed tym, co chciałam mu powiedzieć?

W końcu, gdy nie mogłam dłużej znieść czekania, odstawiłam kieliszek na stół, czując, jak zawodzi mnie nadzieja. Byłam zmęczona i zawiedziona, a myśli o tym, co mogło się wydarzyć, nie dawały mi spokoju. Zbierałam swoje rzeczy z mieszkania, czując ciężar emocji, które kłębiły się we mnie. Moje ruchy były mechaniczne, a uczucie porzucenia narastało z każdą sekundą.

Ostatni raz spojrzałam na eleganckie wnętrze, które kiedyś wyglądało na tak obiecujące, teraz wydawało się puste i chłodne. Wyszłam z mieszkania, gdy poranek zaczynał rozjaśniać niebo. Powietrze było chłodne, a pierwsze promienie słońca próbowały przebić się przez mgłę. Każdy krok, który stawiałam na ulicy, wydawał się być pełen smutku i niepewności.

Gdy wróciłam do swojego mieszkania, poczułam się jakby moje własne cztery ściany stały się zimniejsze i mniej przyjazne. Usiadłam na kanapie, zmęczona emocjonalnie i fizycznie, i rzuciłam okiem na zegarek – dochodziła szósta rano. To miał być ciężki dzień, a brak snu nie ułatwiał sprawy.

Zamknęłam oczy, starając się odgonić natrętne myśli o Milesie, o naszych rozmowach i tym, co się wydarzyło. Moje serce nadal biło szybciej na wspomnienie jego słów, jego dotyku.

Rzuciłam ubrania na podłogę  i ruszyłam pod prysznic. Ciepła woda, spływająca po moim ciele, była jak chwilowy balsam dla nerwów, choć nie mogła całkowicie ukoić moich rozedrganych emocji. Po szybkim prysznicu stanęłam przed lustrem, włączając tryb autopilota w codziennych rytuałach.

Dziś, zamiast standardowego makijażu, postanowiłam postawić na elegancję i pewność siebie. Wykonałam delikatny makijaż, podkreślając oczy subtelnymi cieniami i tuszem, by nadać sobie świeżości i wyrazistości. Pozwoliłam, by moje włosy pozostały rozpuszczone, jedynie lekko stylizując je, by wyglądały schludnie i naturalnie.

Zdecydowałam się na czerwoną marynarkę, która miała być głównym elementem mojego stroju. Dodałam do niej eleganckie, dopasowane czerwone spodnie – idealne do kompletu, które podkreślały zarówno styl, jak i pewność siebie. Biała koszulka bez rękawów, który założyłam pod marynarkę, stanowiła idealne uzupełnienie. Na nogi założyłam czarne szpilki, które dodawały smukłości i elegancji. Złote kolczyki były subtelnym akcentem, który dopełnił całość.

Po drodze zatrzymałam się w ulubionej kawiarni, gdzie zamówiłam dużą kawę z podwójną dawką espresso. Gorący napój działał jak zastrzyk energii, rozbudzając mnie i dając chwilową ulgę. Smak kawy był jak małe święto – coś, co mogło mnie oderwać od myśli o Milesie i sprawić, że poczułam się gotowa na nadchodzące wyzwania.

W przerwie lunchowej postanowiłam wziąć chwilę dla siebie. Zmęczenie, które towarzyszyło mi przez cały poranek, dawało o sobie znać, a myśli o Milesie nie dawały mi spokoju. Chciałam znaleźć choć chwilę wytchnienia poza biurem, w spokojnym miejscu, gdzie mogłabym oderwać się od codziennych trosk.

Without AffectionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz