Rozdział 38

275 6 0
                                    

Blaire

Siedziałam na krześle, związana i przerażona, niezdolna do ruchu, jakby każdy kawałek mnie był na skraju wytrzymałości. Moje ciało było obolałe, a sznur wrzynał się w rany, które już zdążyły się otworzyć. Próbowałam ignorować ból, ale każdy najmniejszy ruch sprawiał, że cierpienie stawało się nie do zniesienia. W pokoju panowała cisza, przerywana jedynie moim ciężkim oddechem, a każdy najmniejszy dźwięk wywoływał u mnie panikę. Czułam się jak zwierzę uwięzione w klatce, osaczone i bezsilne.

Nagle usłyszałam odgłos otwierających się drzwi. Moje serce zamarło, a potem zaczęło bić jak szalone, jakby miało wyrwać się z piersi. Matthew wszedł do pokoju, a jego obecność natychmiast przyćmiła wszelkie nadzieje, jakie jeszcze mogłam mieć. Jego uśmiech był zimny, pełen okrutnej satysfakcji. Czerpał radość z mojego strachu, a w jego oczach widziałam tylko chłodną kalkulację.

„Jak się czujesz?" zapytał, zbliżając się do mnie powoli, jakby delektował się moim cierpieniem.

Spojrzałam na niego z nienawiścią, próbując ukryć narastającą panikę. Mój głos drżał, ale starałam się, by brzmiał pewnie, choć wewnętrznie byłam roztrzęsiona.

„Świetnie." odpowiedziałam chłodno, mimo że w środku byłam bliska załamania.

Jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, jakby bawiła go moja postawa. „Mam dla ciebie niespodziankę." oznajmił, nachylając się nade mną. Czułam jego oddech na skórze, co wywołało u mnie dreszcz obrzydzenia. Nagle poczułam, jak nóż przecina sznur na moich nadgarstkach i nogach. Wolność, którą mi dał, była iluzją – wiedziałam, że nie zrobił tego z dobroci serca. Moje nadgarstki piekły, a nogi zdrętwiały od bólu, ale starałam się nie okazać, jak bardzo jestem zaskoczona.

Matthew chwycił mnie za ramię i podniósł z krzesła. Byłam za słaba, by się opierać, więc pozwoliłam, by poprowadził mnie do drzwi łazienki. Jego chwyt był mocny i brutalny.

„Weź prysznic i załóż to." rzucił, rzucając na szafkę łazienkową ubranie, które przyniósł. Po czym pchnął mnie do środka i zatrzasnął drzwi.

Zostałam sama, oszołomiona, zdezorientowana. Łazienka była mała i surowa, a jej chłód wzmagał moje uczucie osamotnienia. Moje myśli galopowały w panice, ale wiedziałam, że muszę działać. Rozglądałam się gorączkowo, szukając czegokolwiek, co mogłoby mi pomóc. W kącie dostrzegłam małe nożyczki. Może nie były idealnym narzędziem, ale w tej chwili były jedyną szansą na cokolwiek.

Wzięłam szybki prysznic, próbując nie myśleć o tym, co może mnie czekać. Każda kropla wody, która spływała po moim ciele, była jak przypomnienie, że jestem uwięziona. Czerwona sukienka, którą na siebie włożyłam, była obcisła, krępująca. Spojrzałam w lustro, starając się zachować spokój, choć w rzeczywistości byłam przerażona. W oczach miałam łzy, ale wiedziałam, że muszę je powstrzymać. Musiałam być silna. Wdech, wydech. Czekałam na to, co miało nadejść, gotowa walczyć z ostatkiem sił.

Kiedy wyszłam z łazienki, moje kroki były ostrożne, ciche, jakbym stąpała po lodzie, który w każdej chwili mógł się załamać. W powietrzu wisiało napięcie, które niemal namacalnie wbijało się w moją skórę. Spojrzałam w stronę drzwi wyjściowych, jedynej drogi ucieczki, ale zanim zdążyłam zrobić choćby krok w ich kierunku, Matthew stanął przede mną, jakby przewidział każdy mój ruch.

„Pięknie wyglądasz, kochanie."powiedział z tym swoim przesyconym sztuczną czułością głosem. Jego oczy błyszczały złowrogo, a na twarzy malował się uśmiech pełen wyższości. Złapał mnie za dłoń, jego uścisk był mocny, niemal miażdżący. Zacisnęłam usta, powstrzymując łzy, które napłynęły do oczu. Czułam, jak serce przyspiesza, jakby walczyło o przetrwanie w tej dusznej atmosferze strachu.

Without AffectionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz