Rozdzial 37

112 1 0
                                    

Blaire

Ledwo otworzyłam oczy, a już poczułam, jak przeszywa mnie ból głowy, a mdłości rozlewają się po całym ciele. Próbowałam przypomnieć sobie, jak dotarłam do domu, ale w mojej głowie była tylko pusta przestrzeń. Ostatnie, co pamiętałam, to migoczące światła baru i szum rozmów wokół mnie. Teraz siedziałam w swojej sypialni, a wszystko wydawało się dziwnie obce. Przeciągnęłam się, czując, jak mięśnie napinają się boleśnie, i spojrzałam na siebie. Miałam na sobie krótką, białą, satynową koszulę nocną. Zmarszczyłam brwi, zdziwiona, że byłam w stanie się przebrać. Próbowałam przypomnieć sobie ten moment, ale zamiast tego, czułam tylko narastające uczucie niepokoju.

Wstałam powoli z łóżka, czując, jak nogi lekko się pode mną uginają, i ruszyłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą, wpatrując się w swoje odbicie. Wyglądałam na zmęczoną, wycieńczoną, jakbym nie spała przez całą noc. Wczorajszy wieczór, mimo upojenia, nie przyniósł mi ukojenia, na które liczyłam. Złamane serce wciąż biło w rytm bólu, a w mojej głowie kłębiły się pytania, na które nie miałam odpowiedzi.

Nie wiedziałam, która była godzina, ale miałam dziś spotkanie z Nicolasem. Westchnęłam, wracając do sypialni, próbując odnaleźć telefon albo torebkę, ale niczego nie dostrzegłam. Moje rzeczy zniknęły, a wraz z nimi poczucie bezpieczeństwa.

Zaniepokojona, wyszłam z sypialni, rozglądając się po pokoju hotelowym, w którym się znajdowałam. Nagle moje serce zamarło. W fotelu, w rogu pokoju, siedział Matthew. Jego obecność sparaliżowała mnie strachem, a czas wydawał się zatrzymać. Patrzył na mnie z obrzydliwym uśmiechem, a jego oczy błyszczały triumfem.

„Witaj, Blaire. Jak ci się spało?" zapytał, a jego głos był przesiąknięty fałszywą uprzejmością.

„Co ty tu robisz?" wyszeptałam, ledwo wydobywając z siebie dźwięk.

„Odprowadziłem cię wczoraj z baru. Byłaś bardzo pijana i najwyraźniej pomyliłaś mnie z Milesem." wyjaśnił, wstając z fotela.

Próbowałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam. Jego zimne, bezwzględne spojrzenie przykuwało mnie do miejsca, a każda komórka mojego ciała krzyczała, żeby uciekać. Ale strach był zbyt paraliżujący, zbyt przytłaczający, bym mogła się poruszyć.

„Cieszę się, że w końcu się obudziłaś." kontynuował, powoli zbliżając się do mnie.

Każdy jego krok wydawał się trwać wieczność. Słyszałam, jak jego buty stukają o podłogę, a każdy dźwięk odbijał się echem w mojej głowie, przypominając o beznadziejności mojej sytuacji. Zatrzymał się tuż przy mnie, patrząc z góry, a w jego oczach błyszczał triumf.

„Co chcesz zrobić?" spytałam, próbując zachować spokój, ale mój głos drżał od przerażenia.

Matthew uśmiechnął się, ale to był uśmiech bez cienia ciepła, jak u drapieżnika, który właśnie dopadł swoją ofiarę.

„Blaire, Blaire..." zaczął, jego głos był cichy, niemal szeptany, ale pełen fałszywej troski. „Nie martw się, kochanie. Nie zrobię ci niczego, czego byś nie chciała. Ale musisz zrozumieć, że to wszystko jest dla twojego dobra."

„Dlaczego to robisz?" wyszeptałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie, ale drżał od strachu.

Jego twarz stężała, a wyraz jego oczu zmienił się w coś mrocznego, nieprzeniknionego. Zbliżył się jeszcze bardziej, a jego dłoń powoli przesunęła się po moim policzku. Chciałam się odsunąć, uciec, ale byłam zbyt przerażona, przyciśnięta do drzwi sypialni.

„Bo widzisz, Blaire, jesteś moja. Zawsze byłaś. A teraz, kiedy już nie masz nikogo, tylko ja mogę cię uratować." powiedział, a jego głos przeszedł w lodowaty szept. „Zrozumiesz to w końcu."

Without AffectionsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz