21. Josie

3.1K 582 157
                                    

#allovermeLS

Potrzebuję akceptacji.

To mój jedyny problem, z którego zdaję sobie sprawę, a którego nigdy nie omówiłam z moim psychoterapeutą. Za bardzo się obawiałam, że w jakiś sposób taka rozmowa mogłaby dotrzeć do mojego taty (chociaż wiem, że terapeuta nie powinien z nim o tym rozmawiać) i dowiedziałby się, że jest to spowodowane tym, że nie był obecny w moim życiu przez kilka pierwszych lat.

Długo robiłam potem wszystko, żeby go zadowolić. Byłam grzeczna, dobrze się uczyłam i pomagałam w domu. Panicznie się bałam, że któregoś dnia mógłby znowu mnie zostawić. Dzisiaj, z perspektywy czasu, wiem, jakie to było głupie, zwłaszcza że w międzyczasie poznałam powody, które kierowały tatą. Wiem, dlaczego trzymał się z daleka. Ale to nie zmienia faktu, że jako dziecko wykształciłam w sobie kompulsywną potrzebę ciągłego zadowalania innych, stawania na głowie, żeby mnie polubili i nie opuścili.

Robię tak do dzisiaj, chociaż czasami się za to nie lubię.

To dlatego, kiedy następnego dnia chłopcy wychodzą na uczelnię, ja odpuszczam pierwsze zajęcia i rzucam się w wir sprzątania.

Zaczynam od kuchni, która jest spora, nowoczesna i prawie nieużywana. Chłopaki raczej nie gotują, ale ja już cieszę się na myśl o tym, co będę mogła upichcić na płycie gazowej albo w ogromnym piekarniku. Wyrzucam wszystkie śmieci, czyszczę marmurowe blaty i zachlapane matowe czarne fronty, szoruję piec, który jest głównie zakurzony, i czyszczę od środka całą lodówkę, bo chyba nikt tego nie zrobił od jej nowości. Potem z odkurzaczem przejeżdżam przez cały parter, ścieram kurze, mopuję podłogi i myję okno tarasowe w salonie. Czyszczę tapicerkę sofy, zostawiam wszędzie kadzidełka zapachowe i przenoszę się na górę.

Nie odważam się oczywiście wejść do pokoju żadnego z chłopaków, ale za to czyszczę cały korytarz i wspólną łazienkę. Szoruję nawet fugi, choć wymaga to klęczenia na kolanach. Kiedy jestem już z siebie zadowolona, wracam na dół, żeby zerknąć do lodówki.

Niestety nie ma tam niczego, co mogłoby mnie zadowolić, dlatego wybieram się na zakupy. Po powrocie zdążam jeszcze przyrządzić gulasz w największym garnku, jaki znajduję, który następnie wkładam do lodówki przed wyjściem na uczelnię. Po powrocie moi nowi współlokatorzy przynajmniej będą mogli zjeść coś pożywnego, zamiast wiecznie zamawiać pizzę (tak, widziałam ilość opakowań po niej w koszu na śmieci).

Mam tego dnia same przyjemne zajęcia, które pozwalają mi się oderwać od wszystkiego, co ostatnio się wydarzyło. Już w trakcie pierwszych przeżywam mały kryzys i dochodzę do wniosku, że coś jest ze mną nie tak. Kiedy chłopaki wrócą do domu i zobaczą, co w nim zrobiłam, zapewne uznają, że jestem jakaś nienormalna. Chciałam pokazać się z jak najlepszej strony, a zamiast tego pewnie dojdą do wniosku, że nie chcą mieszkać z maniaczką czystości.

Potem dochodzę do wniosku, że mój gulasz pewnie i tak im nie posmakuje. Nie jestem żadną fenomenalną kucharką, po prostu zawsze lubiłam spędzać czas w kuchni z mamą. Wszystkiego, co umiem, nauczyłam się od niej. Sądząc po standardzie, w jakim mieszkają, rodziny chłopaków raczej nie są biedne, więc pewnie są przyzwyczajeni do lepszego jedzenia. Może i obecnie żywią się wyłącznie pizzą, ale...

Może właśnie ją lubią. Kim ja jestem, by zmuszać ich do jedzenia czegoś innego?

W połowie drugich zajęć panikuję już, zastanawiając się, czy któryś z nich wróci do domu przede mną i czy nie lepiej urwać się ze statystyki, żeby wylać mój gulasz do śmieci. Rzadko denerwuję się aż tak, ale tym razem chodzi o mój dach nad głową. Nie chcę, żeby moi współlokatorzy mieli mnie za dziwaczkę. Często w takich sytuacjach, gdy chcę, żeby ktoś mnie polubił, po prostu przesadzam.

All Over Me | Reverse Harem novel | 18+ | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz