#allovermeLS
Siedzę z boku, pod ścianą sali, i z uśmiechem przyglądam się, jak West prowadzi trening.
Dzieciaki są słodkie, a on postępuje z nimi cierpliwie i traktuje je tak normalnie, jakby miał do czynienia z dorosłymi. Rozmawia z nimi, nie bagatelizuje ich uwag, poświęca im mnóstwo uwagi. Jest w tym świetny.
W swoim podejściu przypomina mi trochę mamę. Ona też zawsze poważnie traktowała zarówno mnie, gdy byłam dzieckiem, jak i Forda. Myślę, że to jeden z powodów, dla których była taką dobrą opiekunką, gdy jeszcze studiowała. Oraz przez fakt, że jest najsłodszą istotą na świecie.
Dzieciaki ćwiczą z entuzjazmem, który West niejednokrotnie musi powściągać. Bardzo mnie to bawi, bo on za każdym razem uważa, żeby jedynie sprawić, by nie pozabijali się nawzajem, a nie by całkiem stracili chęć do ćwiczeń. Kiedy wreszcie kończą, dzieciaki żegnają się zarówno z Westem, jak i ze mną, bo on oczywiście przedstawił mnie na samym początku zajęć jako swoją koleżankę.
Potem zostajemy sami, a ja podchodzę do Westa, żeby pomóc mu pozbierać materace.
– Jesteś niesamowity – oznajmiam szczerze. – Masz świetną rękę do dzieci. Uwielbiają cię.
– Ciebie też – zauważa od niechcenia. – Gdy się żegnaliśmy, pytali, kiedy znowu przyjdziesz na trening.
Prycham lekceważąco.
– Ściemniasz, nikt tak nie mówił – protestuję. – Przecież ja nawet nic nie robiłam. Tylko siedziałam pod ścianą i się gapiłam.
West posyła mi oszałamiający, łobuzerski uśmiech.
– To może następnym razem powinnaś być moją asystentką? Na tobie na pewno łatwiej pokazywałoby mi się wszystkie chwyty, skarbie.
Zbywam go śmiechem, chociaż przeczuwam, że on mógłby naprawdę tego chcieć. Zbieramy resztę materaców, zostawiając na środku sali tylko jeden, dla nas. Wiem, że teraz to miejsce będzie nieużywane przez najbliższą godzinę, więc mamy chwilę, by zająć się tym, po co tu przyszłam.
Równocześnie się denerwuję i nie mogę doczekać. Na pewno okażę się beznadziejna, ale chcę przynajmniej spróbować. Skoro West był taki cierpliwy wobec dzieci, może ze mnie też nie będzie się śmiał.
– Hej, rozluźnij się. – West uśmiecha się do mnie zachęcająco, chyba zauważając, że jestem spięta. – Nie skrzywdzę cię. Wszystko będzie dobrze. Możemy przerwać w każdej chwili, gdy tylko będziesz chciała.
– Po prostu się boję, że będę kiepska – szepczę.
Uśmiech Westa jedynie się poszerza, ale nie ma w nim drwiny.
– Josie, nie wszyscy muszą być dobrzy z wszystkiego – zapewnia. – Poza tym nie zdziwiłbym się, gdybyś okazała się kiepska, bo wydajesz się dziewczyną, która nie skrzywdziłaby nawet muchy. Nie ma w tym nic złego. Dlatego zaczniemy od treningu kihon, czyli treningu podstawowego. Poćwiczymy techniki podstawowe w powietrzu, bez bezpośredniego kontaktu z partnerem.
Oddycham z ulgą. To chyba dam radę zrobić.
West tymczasem się śmieje.
– Dlaczego miałem wrażenie, że twoim głównym problemem będzie to, czy możesz skrzywdzić swojego partnera?
Rozkładam bezradnie ręce.
– Bo tak jest? Nie chcę nikogo skrzywdzić. Nawet pająka, którego ostatnio znalazłam w brodziku, wyniosłam poza dom, chociaż ich nie cierpię.
CZYTASZ
All Over Me | Reverse Harem novel | 18+ | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourJosephine „Josie" Maxwell-Spencer to prawdziwe słoneczko: dziewczyna, który patrzy na świat przez różowe okulary, chce we wszystkich widzieć dobro i stara się, żeby każdy ją polubił. Kiedy tuż po rozpoczęciu drugiego roku studiów w Yarrow Josie rozs...