22. Weston

3.4K 574 131
                                    

#allovermeLS

Przywyknięcie do tego, że mamy Josie w naszym domu, na początku jest trudne.

Nie chodzi o to, że jej tu nie chcę. Wręcz przeciwnie. Josie wprowadza w naszą egzystencję kolor, o którym nie wiedzieliśmy, że go nam brakuje. Jest radosna, pozytywna i cudownie urocza. Cieszę się, że Parker postanowił ją tu sprowadzić, nawet jeśli jej mieszkanie musiało spłonąć, żeby to się stało.

Podobno i tak nie było czego żałować. Z opowieści Parkera wynikało, że to miejsce było gorsze niż więzienna cela. Włącznie z kratami w oknach.

Nie możemy jednak zachowywać się aż tak swobodnie, jak to robiliśmy, kiedy jej nie było. Josie korzysta ze wspólnej łazienki wraz ze mną i Parkerem – tylko Vance ma swoją przy głównej sypialni, bo to jego rodzice płacą najwięcej z czynszu i to on najbardziej potrzebuje świętego spokoju. Musimy więc zachowywać porządek i uważać na słowa.

Przez pierwszych kilka dni jest więc trochę sztywno. Wszędzie czuję cynamonowy zapach Josie, nawet w łazience – chyba tak pachnie jej ulubiony żel pod prysznic. Wszędzie walają się jej kolorowe lizaki, a w lodówce pojawiają się produkty, o istnieniu których nie miałem do tej pory pojęcia. Ogólnie jednak Josie jest naprawdę bezproblemową współlokatorką. Jest cicha, spokojna, pomocna, nie miewa gości i dużo czasu spędza w swoim pokoju, ucząc się. Kilkukrotnie próbujemy ją wieczorem wyciągnąć do salonu na jakiś seans filmowy, ale za każdym razem wymawia się i ucieka do siebie.

Zupełnie jakby się wstydziła, chociaż przecież miała kontakt z każdym z nas i wobec każdego zachowywała się równie uroczo.

To w ogóle niesamowite, jak przypadek zbliżył do siebie całą naszą czwórkę. Każdy z nas spotykał się z Josie, a pozostali o tym nie wiedzieli. Ona też nie miała pojęcia, że jesteśmy współlokatorami, dopóki nie zobaczyła nas razem w salonie. Sam nie wiem, co o tym myśleć, ale głównie mnie to bawi.

Chciałbym wierzyć, że to wszechświat daje nam jakiś znak, ale wątpię, żebyśmy mieli tyle szczęścia.

Kiedy w piątek wracam po zajęciach do domu, Josie już tam jest. Pichci coś w kuchni, co pięknie pachnie, siedzi na jednym z hokerów i czyta coś – zapewne jakąś lekturę na zajęcia. Kiedy mnie słyszy, podnosi wzrok i uśmiecha się pięknie, tak, jak tylko ona potrafi. Kiedy Josie uśmiecha się do człowieka, można stracić z oczu resztę pieprzonego świata.

Coś piecze się w piekarniku, więc zapewne znowu zjemy dzisiaj domowy obiad. Zgodnie uznaliśmy, że zdejmujemy z Josie obowiązek sprzątania, zmywania naczyń i ogarniania zmywarki, a także zakupów, pod warunkiem, że będzie gotowała. Oczywiście każdy z nas pomaga jej, gdy tylko jesteśmy w domu, ale głównie to ona wszystko przyrządza i chwała jej za to. Josie gotuje dokładnie tak, jak robi całą resztę – z pasją, sercem i po prostu bosko.

Parker podjął świetną decyzję, proponując jej nasz wolny pokój. Już teraz – a minęło dopiero parę dni – nie wyobrażam sobie, że miałoby jej tu z nami nie być. Nawet jeśli wciąż musimy ją trochę oswoić.

– Cześć – szczebiocze, kiedy wchodzę do kuchni. – Jak tam twój projekt?

Josie naprawdę uważnie słucha wszystkiego, co się do niej mówi. I zapamiętuje. Tak jak teraz pamięta, że miałem dzisiaj znowu spotkanie z Mikiem.

– Cześć. Robot ciągle nie zachowuje się tak, jak tego od niego chcemy, i nie steruje się nim tak, jak powinno – odpowiadam niechętnie. – Ale idzie nam coraz lepiej. Do końca semestru na pewno się wyrobimy.

O ile Mike przestanie panikować za każdym razem, gdy coś nie wychodzi.

– To super. – Josie uśmiecha się szeroko. – Piekę kurczaka i ziemniaki. Obiad powinien być gotowy za jakieś pół godziny. Nie wiesz, kiedy wracają Parker i Vance?

All Over Me | Reverse Harem novel | 18+ | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz