#allovermeLS
Kończę właśnie rozpakowywać zakupy, gdy słyszę, że otwierają się drzwi wejściowe.
Vance jest na górze, a West nadal nie wrócił z treningu, więc od razu wiem, że to Josie. Spoglądam przez okno na podjazd i marszczę brwi, kiedy orientuję się, że nie ma tam jej samochodu. Dobrze mi się wydawało, że nie słyszałem silnika. Gdzie go posiała i jak dostała się do domu?
Zamykam lodówkę i ruszam do przedpokoju, bo mam wrażenie, że Josie kieruje się od razu na piętro. To nie w jej stylu. Na pewno mnie usłyszała i normalnie przyszłaby się przywitać. To sprawia, że zaczynam mieć złe przeczucia.
Jak się wkrótce okazuje, słusznie. Josie w szerokich różowych spodniach i włożonej w nie białej obcisłej koszulce, na którą narzuciła rozpinany sweterek, wygląda wprawdzie uroczo jak zwykle, ale jest blada i dziwnie roztrzęsiona. Coś się stało.
A ja od razu wchodzę w swój standardowy tryb naprawiacza.
Nic na to nie poradzę, tak już mam od lat, odkąd ojciec zostawił mamę i musieliśmy sobie radzić we dwójkę. Mama często potrzebowała pomocy, a ja zawsze starałem się jej udzielić. To dlatego w ogóle zaproponowałem Josie zamieszkanie z nami i dlatego pomogłem jej, kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy. Tak już mam. Kiedy napotykam problem, szukam sposobów, żeby go rozwiązać.
Nawet jeśli to nie zawsze ma sens.
– Co się stało, słoneczko? – pytam, zanim Josie zdąży uciec na górę. – St John znowu cię nachodził albo ta jego głupia dziewczyna?
– Nie nazywaj Natalie głupią – odpowiada automatycznie Josie. – Nie, nic z tych rzeczy. Wszystko w porządku, Parker.
Chce mnie wyminąć i pójść na górę, ale chwytam ją za nadgarstek i do siebie przyciągam. Pozwala mi na to, ale nie patrzy mi w oczy, gdy kładę jej dłonie na ramionach i odwracam do siebie przodem.
– Jo, przecież widzę, że coś się stało – mówię łagodnie. – Porozmawiaj ze mną. Powiedz mi, jak mam to naprawić.
– Nie możesz niczego naprawić, Parker. – Kręci głową. – Stało się coś, co wyprowadziło mnie z równowagi, ale nikt nic na to nie poradzi. To się wydarzyło i już. Nie ma sensu tego roztrząsać.
– Gdzie masz samochód? – pytam nagle. – To ma z nim jakiś związek? Miałaś wypadek czy coś?
– Nie – odpowiada ze znużeniem. – Po prostu zostawiłam go na policyjnym parkingu i wróciłam pieszo, bo obawiałam się, że jeśli wsiądę za kółko, to spowoduję ten wypadek.
Przez chwilę wpatruję się w nią bez słowa, nie wiedząc, co robić. W jej słowach nie podoba mi się tyle rzeczy, że to aż alarmujące. W końcu jednak chwytam ją za rękę i ciągnę do salonu, a Josie poddaje mi się, jakby była kompletnie bezwolna. Wiem, że zazwyczaj taka nie jest, co niepokoi mnie jeszcze bardziej.
Sadzam ją na kanapie i sam klękam przy jej nogach.
– Przeszłaś pieszo dwie i pół mili? – pytam z niedowierzaniem.
Josie wzrusza ramionami.
– Przecież to nie jest jakiś długi dystans. Tylko trochę obtarły mnie buty.
Och, świetnie.
Zanim zdąży zaprotestować, sięgam do jej butów i rozwiązuję najpierw jeden, a potem drugi. Szybko przekonuję się, że słowo „trochę" oznacza dwie rany do krwi. Zerkam na Josie, która przygląda się temu obojętnie.
Nie mogę z tą dziewczyną.
– Siedź tutaj, idę po coś do odkażenia ran i opatrunki – polecam, po czym biegnę do apteczki zlokalizowanej w łazience na piętrze.
CZYTASZ
All Over Me | Reverse Harem novel | 18+ | ZAKOŃCZONE
RomanceJosephine „Josie" Maxwell-Spencer to prawdziwe słoneczko: dziewczyna, który patrzy na świat przez różowe okulary, chce we wszystkich widzieć dobro i stara się, żeby każdy ją polubił. Kiedy tuż po rozpoczęciu drugiego roku studiów w Yarrow Josie rozs...