Nie jestem jakąś tam twoją chorą zabaweczką, zboczeńcu!

17K 1.1K 12
                                    

- Witam ponownie. W czym mogę pomóc?

- Taka ładna i uprzejma... Pokaż pazurki kotku wiem, że chcesz.
Dałam mu z liścia, gdy wyciągnął rękę w stronę mojej twarzy. Koledzy wytatuowanego zaśmiali się, jednak on sam spojrzał na mnie wściekły.
Złapał mnie za rękę za nim zdążyłam się odsunąć i wyciągnął zza baru. Gdy stałam już po drugiej stronie unieruchomił oba moje nadgarstki. A chciałam być miła...no cóż sam się o to prosił.
Zgięłam kolano i uderzyłam prosto w jego krocze. Natychmiast mnie puścił i upadł na ziemie zwijając się z bólu. Pozostali dwaj najpierw zaskoczeni nie wiedzieli co zrobić. Pierwszy ocknął się tez z przebitą wargą. Szybko do mnie podszedł i wymierzył mi mocny policzek, który zmiótł mnie z nóg.
W lokalu zapadła cisza, a wszyscy wyczekiwali na dalszy rozwój wydarzeń. Oby ktoś zadzwonił na policje, sama bym to najchętniej zrobiła, ale całą moją uwagę poświęciłam by wstać.
- Bruno, Set, Dan! Zostawcie dziewczynę, jest moja.
Z trudem uniosłam głowę. W drzwiach Błękitnej Laguny stał Will Foster?
Obraz rozmazywał mi się i czułam jak prawa strona mojej twarzy zaczyna puchnąć. Wzięłam głęboki oddech i stanęłam na równych nogach. Oparłam się o blat, by znów nie znaleźć się na podłodze.
- Kopę lat, Will. Mieliśmy się już zbierać, to na razie! Choć Set.
Bruno i Dan podnieśli rannego przywódcę i opuścili bar.
- Wszystko w porządku, wracajcie do swoich spraw! - krzyknął Foster do zaciekawionych zdarzeniem klientów lokalu.
Wróciłam za ladę i usiadłam na stołku, by choć na chwile odpocząć.
Ciemnowłosy dobrze zbudowany chłopak podszedł do baru i oparł się rękami o drewniany blat. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie z zainteresowaniem.
- Nic ci nie jest? - zapytał spokojnie,
- Czy to wygląda na NIC? - odwróciłam się do niego przodem, by mógł dokładnie zobaczyć zaczerwienioną opuchliznę,
- Trzeba przyłożyć lód. - stwierdził rzeczowo.
Nie zwracając na ciekawskie spojrzenia ludzi wszedł za ladę i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej paczkę mrożonych owoców i podał mi.
Przyjęłam mrożonkę bez sprzeciwów, ale syknęłam gdy przyłożyłam ją w bolące miejsce.
- Skąd znasz tych kolesi?
- Z siłowni.
- Czemu Cię posłuchali?
- Bo wiedzą, że ze mną się nie zadziera. Jeszcze jakieś pytania, Winter?
- Z jakiej niby racji powiedziałeś, że jestem TWOJA?!?
Widziałam jak drgnął mu lewy kącik ust, czy on się ze mnie nabija? Sukinsyn!
- Jesteś moją zabaweczką i nie pozwolę by ktoś Cię krzywdził. – powiedział ściszonym głosem patrząc mi prosto w oczy,
- Co proszę? Nie jestem jakąś tam twoją chorą zabaweczką, zboczeńcu!
- Sam, ludzie patrzą. Opanuj się, powinnaś być mi wdzięczna, a nie wrzeszczeć i wyzywać od zboczeńców.
- Dziękuję. - powiedziałam niewyraźnie z pod mrożonki,
- No widzisz..
- Ale i tak jesteś zboczeńcem!
- Dobra, dobra, a teraz mi powiedz, gdzie jest ten dureń Marko?

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz