Rozdział XX

14K 994 20
                                    

- Jak się spało, Kochanie? - uśmiechnął się delikatnie ukazując białe zęby...

- ŻE NIBY CO ZROBIŁAŚ!?!
Jakby ktoś się jeszcze nie domyślił to właśnie dostaje opiernicz od mojej najlepszej przyjaciółki.
- Lil, pozwól mi wyjaśnić. Ja też tego nie chciałam...
- PEWNIE! JASNE! NAJPIERW MI TRUJ ŻYCIE PRZEZ TYLE LAT O TEGO FRAJERA, KTÓREGO NIENAWIDZISZ, A TERAZ BĄDŹ JEGO DZIEWCZYNĄ! DROGA WOLNA, A PSYCHIATRYK OTWARTY!
Dziewczyna wrzeszczała na całą ulice nie dając mi dojść do słowa. Byłam już wystarczająco wkurzona przez tą całą chorą sytuacje, więc postanowiłam to ukrócić.
- Dobra zresztą jak chcesz!
Ruszyłam szybkim krokiem do szkoły zostawiając Lily samą na chodniku.
To nie była pierwsza nasza kłótnia, więc wiedziałam że któraś z nas w końcu pęknie.
Boże! Po jaką cholerę obiecałam Fosterowi nie mówić nikomu o naszym układzie? A zaraz może dlatego, że jestem idiotką i nie umiem dobrze kłamać?
Brawo Sami, pięć punktów dla Gryffindoru!
Do szkoły dotarłam trzy minuty później i cudem udało mi się nie spotkać Fostera. Na moje szczęście był w klasie wyżej, więc nie mieliśmy żadnych wspólnych lekcji. Niestety w pracy byłam na niego skazana.
- Ej Kochanie, co Ci jest? Od rana mnie unikasz... - wyszeptał mi do ucha obejmując mnie od tyłu.
Najchętniej powaliła bym go teraz na ziemie i zaczęła po nim skakać aż wypłynęły by z niego wnętrzności, ale byliśmy w miejscu publicznym a ja powinnam być wzorową dziewczyną, prawda?
- W ten sposób nie pomożesz mi pozbyć się mojej eks. - ciągnął dalej, gdy nie odpowiadałam - Już wiem!
Obrócił mnie do siebie przodem przez co zostałam plecami przyciśnięta do baru.
- Po pracy zabieram Cię na spacer po plaży, jasne?
- Jak Słońce, a teraz daj mi proszę pracować. - odezwałam się najmilej jak mogłam,
- Moja dziewczynka! - zawołał zadowolony, a na odchodnym pocałował mnie czule w czoło.
Co czułam? Obrzydzenie, nienawiść i niewyobrażalną wściekłość na tego bufona. Przez głowę przelatywały mi wciąż krwawe scenariusze z Fosterem w roli mojej ofiary. Jednak mogłam się tylko uśmiechnąć i ciągnąć dalej tą porąbaną bajkę.
Klientów było dziś sporo, bo pogoda dopisała.
Miałam dużo pracy i nawet nie miałam chwil oddechu. W ten sposób kompletnie wykończona ledwo żyłam, a Foster właśnie ciągnął mnie za rękę na jakiś bezsensowny spacer po plaży. Już nawet nie ruszała mnie jego obecność. Byłam nieprzytomna i zasypiałam na stojąco.
Usiedliśmy na piasku, choć ja raczej padłam na twarz. Czułam na sobie jego bezczelny wzrok. Chyba nawet próbował ze mną rozmawiać, ale chyba zasnęłam...

Piasek nieprzyjemnie drapał mnie po odsłoniętej skórze ramion. Byłam przykryta jakąś bluzą, która pachniała męskimi perfumami. Słońce już dawno zaszło, a na niebie królowały gwiazdy. Obróciłam się na drugi bok, by się przeciągnąć, gdy zauważyłam leżącego obok Wila. Oparty na łokciu przyglądał mi się spod przymrużonych powiek. - Jak się spało, Kochanie? - uśmiechnął się delikatnie ukazując białe zęby...

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz