Rozdział VII

16.6K 1K 27
                                    

- Odwal się, dobra?

- Sam, twoje oko! Coś ty wczoraj robiła, kobieto? - zaczęła krzyczeć Nancy, gdy tylko weszłam do budy.
Największa plotkara w szkole zainteresowała się moją osobą, cudownie...
- Nie zauważyłam wczoraj framugi. - wyminęłam szybko czarnowłosą i zniknęłam w damskiej toalecie.
Oparłam się o zimne kafelki i zsunęłam się na podłogę. Wyjęłam telefon i napisałam do Lili, gdzie ma mnie szukać.
Teraz kochana Nancy opowiada jaką ta Winter jest niezdarą lub wymyśliła inna ciekawą historie, o tym jak zostałam pobita przez własnych rodziców. To i tak lepiej, niż by znała prawdę.
- Sam? - zapytała wchodząc do środka, aż napotkała mój wzrok - Ciekawych rzeczy zdążyłam się dowiedzieć od Plastików. Podobno wczoraj miałaś domową awanturę i oberwałaś od mamy za pyskowanie.
A nie mówiłam...
Lil usiadła obok mnie, a ja oparłam głowę o jej ramię.
- Super, i co teraz?
- Pewnie spotkanie z Dyrektorem i naszą zwariowaną pedagog. A, co serio jej powiedziałaś?
- Że walnęłam we framugę.
Zza metalowych drzwi usłyszałyśmy przytłumiony dźwięk dzwonka.
- Okey, czas spadać na lekcje, stara.

- Winter? - pan Spears wyczytał moje nazwisko podczas sprawdzania obecności,
- Jestem.
- Po lekcji zgłoś się do gabinety dyrektora. Perkins?
- Obecna...
No i zaczęło się.

- Samanta, dobrze że jesteś chwiałbym z Tobą poważnie porozmawiać. Doszły mnie bardzo niepokojące plotki na twój temat.
Milczałam, a Dyro prowadził swój monolog.
- Chciałabym, więc zapytać Cię o kilka spraw by upewnić się, że wszystko gra. Czy w domu wszystko w porządku?
- Tak.
- Czy dogadujesz się ze swoimi rodzicami?
- Jak każdy nastolatek.
- Więc, w takim razie kto Cię uderzył?
- Ja sama, a konkretnie nie zauważyłam framugi, gdy szłam wieczorem do toalety.
- Na pewno nie ma to związku z jakimś rodzinnym nieporozumieniem, a może pokłóciłaś się z chłopakiem?
- W obu przypadkach, odpowiedzi brzmi nie.
- Możemy ci pomóc, jeśli ktoś Cię szantażuje po prostu powiedz...
- Żadna framuga mnie nie szantażuje, mogę już iść?
- Na długiej przerwie zgłoś się jeszcze do Pani Trancy, to wszystko...

Po tym jak zaliczyłam niezbyt udaną sesje u pedagożki, mój humor znacznie się pogorszył. Zwłaszcza, gdy wspomniała ona o prywatnym spotkaniu z rodzicami. Nie obchodziły ją moje wyjaśnienia, a historie o framudze nazwała WYPARCIEM. Koniec końców wkurzyłam się i trzasnęłam drzwiami. Ups?
Gdy usiadłam w ławce Lil już otwierała usta, by coś powiedzieć o mojej minie. Na szczęście się po wstrzymała, kiedy posłałam jej mordercze spojrzenie. W ten oto sposób przesiedziałyśmy resztę lekcji, nie zamieniając ze sobą słowa.
Po szkole od razu ruszyłam na plaże, na szczęście opuchlizna zeszła, a resztę zakryłam już całkowicie korektorem. Słowem nic nie było widać.
W barze czekał już na mnie Marko i... Cholera!
Zupełnie zapomniałam, że TEN dupek też tu już pracuje! Świetnie, po prostu świetnie.
Wrzuciłam torbę do szafki na zapleczu i zawiązałam firmowy fartuszek. Na głowę dałam kolorową apaszkę i zrobiłam koka.
Przywitałam się z moim Szefem i zmieniłam go stając za ladą.
- Może tak Cześć, dziewczynko?
- Cześć i nie mów do mnie tak. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby,
- Okres ci się zbliża, czy dalej jesteś wkurzona przez Dyrka?
- Odwal się, dobra?

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz