Rozdział XLV

14.1K 1K 87
                                    

- Bo jesteś irytujący Cukiereczku.

Nagle Will złapał mnie za rękę zmuszając bym się zatrzymała.
- Jednak ja wiem, co o Tobie myślę. Próbowałem już wszystkiego. Starałem Ci się zaimponować na różne sposoby i jakoś przypodobać, ale najwidoczniej nigdy mi się to nie uda.
Nie tłumacząc nic więcej zamknął mnie w swych ramionach. Patrzył mi prosto w oczy, a ja byłam przerażona. Znów nie panowałam nad sobą. Will powoli zaczął się do mnie przybliżać, a ja dosłownie skamieniałam. Gdy był już centymetr od mych ust odsunął się głośno wzdychając, jakby sprawiało mu to wielką trudność.
- Ale nie zrobie nic dopóki sama nie zdecydujesz jakie masz o mnie zdanie...
W tedy nagle coś mi odbiło, a wszystkie części tej pokracznej układanki trafily na swoje miejsca.
- Nie. - nie patrzyłam na niego, a mój głos był ledwo słyszalny,
- Co nie? - byl zdezorientowany moim zachowaniem,
- Nie.
Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a mój ton przybrał na sile. Zalało mnie przyjemne ciepło od czupka głowy, az po palce u stóp.
- Jak to nie? Przecież sama powiedziałaś, że nie wiesz co o mnie myśleć, a ja nie chcę Cię do niczego zmuszać.
- Nie zmuszasz.
Ja naprawdę się w nim zakochałam.
- Ale...
Szybko połączyłam nasze usta, nie dając mu szansy na zadawanie kolejnych pytań, na które nieznałam jeszcze odpowiedźi. Całowaliśmy się delikatnie z przepełniającym nas nawzajem uczuciem. Poddałam się chwili. Choć wiedziałam że wszystko to może być tylko snem, postanowiłam śnić jak najdłużej.
- Proszę powiedź, źe to się dzieje naprawdę... - powiedział dalej nie otwierając oczu,
- Tak i mam nadzieję, że już tak pozostanie.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- W sumie ja też... Wiesz Ty i ja, jak to się w ogóle kalkuluje? - zapytałam nie potrafiąc ukryć uśmiechu,
- Zaraz Ci to wyjaśnie, Kochanie.
Nagle znalazłam się na piasku, a on zawisł nademną.
- Wrociliśmy do "Kochanie"? - zapytałam unosząc jedną brew,
- Tak, ale tym razem naprawdę.
- A co z twoją Eks? Wiem potrafię zepsuć nastrój...
- Nie było żadnej przed Tobą.
- Ale przecież... W takim razie po co te całe udawanie?
- Mówiłem, że próbowałem wszystkiego.
- Okey, a te wszystkie dziewczyny ze szkoły z którymi się całowałeś.
Poczerwieniał i spuścił wzrok.
- Miałaś być zazdrosna... - powiedział speszony, ale pocalowałam go w policzek,
- Kiepski plan.
- Wiem, ale już nie wiedziałem co robić. - wyszeptał zostawiając pocałunki na mej szyji,
- A może tak "Hej, poszłabyś ze mną na randkę?".
- Sami, nie wiem czy pamiętasz ale ostatnio po takiej próbie skończyło się to uprowadzeniem Ciebie. - znów złączył nasze usta w gorącym pocałunku,
- To była wyłącznie twoja wina, Will. - pogłaskałam go po twarzy,
- Inaczej byś się nie zgodziła... - jego wzrok zjechał ku moim wargą,
- Przestań już gadać. - powiedziałam dziwnie rozkojarzona, gdy taksował mnie wzrokiem,
- Dlaczego? - jego oczy świeciły dobrze mi znanym blaskiem,
- Bo jesteś irytujący Cukiereczku.

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz