Rozdział XXVI

13.1K 933 25
                                    

- Och przepraszam, a jak twoim zdaniem powinna się zachować osoba uprowadzona?

- Szczerze? Inaczej wyobrażałam sobie swoją wymarzoną randkę...
- Naprawdę? - spytał Will,
- Tak. Nie przypominam sobie na przykład trzech idiotów wywożących mnie do jakiegoś lasu! Gdzie my do cholery jesteśmy!?!
- Winter przestań krzyczeć!
- Nie przestanę!!!
Wrzeszczałam już od jakiś dwudziestu minut, aż w końcu gardło odmówiło mi posłuszeństwa. Chłopcy skomentowali to pełnym ulgi; "Dzięki Ci Panie" po czym zapadła cisza. Dalej jechaliśmy przez jakiś ciemny las, rosnący po za miastem. W mojej głowie kłębiło się miliony pytań, na które nie znałam odpowiedzi. Foster poluźnił trochę uścisk, bym mogła oddychać, co sprawiło mi nie lada ulgę. Postanowiłam się w końcu czegoś dowiedzieć od tej trójki debili.
- Chcecie mnie zostawić w jakiejś dziczy?
- Może... - zaczął chłopak Grety,
- A może nie. - skończył Marko.
Przynajmniej jeden o zdrowych zmysłach, jej.
- Chcecie mnie zgwałcić?
- Może... - zaczął tym razem Will bawiąc się moimi włosami,
- A może nie. - zakończył szybko Marko,
- To może zabić?
- Tego już randka nie obejmuje. - powiedział twardo mój szef,
- Ale gwałtu i naruszaniu mojej strefy cielesnej, już tak?
- Może... - znów Foster i te jego lepkie ręce na mojej szyi,
- A może nie?
- Zgadłaś. - tym razem szepnął mi prosto do ucha.
I oto Samanthę Winter trafił szlag. Mówię o sobie w trzeciej osobie, czy wam też wydaje się to niepokojące?
- WYPUŚĆ MNIE TY CHOLERNY ZBOCZEŃCU!!!
Wyrwałam się z luźnego już uścisku Fostera i pociągnęłam za klamkę. Oczywiście wszystkie drzwi były zamknięte, gdyż chłopak Grety na początku włączył blokadę, by uniknąć takiej właśnie sytuacji. Po chwili już byłam przygnieciona przez cielsko Willa, który próbował nade mną zapanować za nim rzuciłabym się na kierowcę. Tak bardzo nienawidzę teraz tej trójki. Gdy ja szamotałam się z chłopakiem Marko zatrzymał w końcu auto i razem z tym drugim wysiedli. Zostaliśmy sami ciężko dysząc z wysiłku. Próbowałam dosłownie wszystkiego by uwolnić się jakoś od tego buraka, ale nic nie działało. W końcu poddałam się i opadłam zmęczona na siedzenia.
- Starczy Ci?
Zawisł nade mną i patrzył mi prosto w oczy. Kurde, czy on się musi tak na mnie gapić?
- Starczy, a teraz przestań się na mnie lampić.
Teraz jeszcze się głupio uśmiechnął i jeszcze się przybliżył.
- Krępuje Cię to Słonko?
- Nie, ale wbijasz mi łokieć w żebra!
Chłopak westchnął głęboko i w końcu otworzył drzwi auta. Nie ruszyłam się ani o milimetr i czekałam na rozwój wydarzeń. Foster wysiadł z samochodu podał mi rękę. Nie korzystając jednak z pomocy znalazłam się na zewnątrz.
- Czemu ty musisz zawsze wszystko utrudniać? - zapytał z rezygnacją,
- Bo mogę.
- Zachowujesz się jak rozkapryszona panienka.
- Och przepraszam, a jak twoim zdaniem powinna się zachować osoba uprowadzona?

###
Ostatnio dodaje po dwa rozdziały, więc uważajcie żeby żadnego nie pominąć. Miłego czytania ;)

Mój udawany facetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz